Typowy projekt górniczy – geologiczne ekspertyzy eksploracyjne

Rozmowa z dr. Maciejem Końskim, dyrektorem naczelnym Centrum Analiz Strategicznych i Bazy Zasobowej w KGHM Polska Miedź S.A.

Jak wygląda typowy projekt górniczy i jego cykl życia?

To biznes długoterminowy. W przypadku inwestycji w projekty geologiczno-górnicze nie można oczekiwać rezultatów w krótkim czasie. Według statystyk od momentu dowiercenia się do złóż, które ekonomicznie dobrze rokują, do czasu uruchomienia produkcji mija średnio aż 19 lat. Widać więc, jak długi okres jest potrzebny, by rezultaty w tym sektorze stały się widoczne. Podstawę działania firmy górniczej stanowi jej baza zasobowa. W momencie gdy spółka nie posiada odpowiedniej liczby udokumentowanych zasobów, nie ma tak naprawdę czego eksploatować. Dlatego tak istotne jest, żeby regularnie odnawiała swoją bazę, która się wyczerpuje w wyniku bieżącej produkcji. Analizując skalę prac eksploracyjnych, realizowanych przez ponad dwadzieścia największych na świecie spółek górniczych miedzi, otrzymaliśmy wskaźnik, który obrazuje, ile musimy dokumentować nowych złóż w stosunku do tego, co wydobywamy. Wynosi on trzy do jednego, czyli – krótko mówiąc – jedna tona miedzi wydobyta z ziemi jest zastępowana przez blisko trzy tony miedzi udokumentowanej w nowych zasobach.

Jak to zrobić?

Wszystko zaczyna się od poszukiwania złóż kopalin. W tym celu przeprowadza się kampanię eksploracyjną. Ponieważ musi być ona efektywna ekonomicznie, najpierw wdrażane są najmniej kosztowne. W przypadku eksploracji terenów zupełnie nierozpoznanych (tzw. greenfield lub grassroot exploration) badania rozpoczynają się od poboru prób skalnych z powierzchni terenu, analiz geochemicznych gleby i kreśleniu map geologicznych danego obszaru. Takie prace pozwalają na wytypowanie obszarów o podwyższonym potencjale, co do których istnieją przesłanki zastosowania bardziej zaawansowanych metod poszukiwawczych, czyli badań geofizycznych. Prowadzone są one z powierzchni ziemi lub z powietrza. W podłoże wysyła się odpowiedni sygnał z urządzenia nadawczego, który dociera do strefy zmineralizowanej. W zależności od zastosowanej metody geofizycznej urządzenie odbiorcze rejestruje sygnał z wnętrza ziemi. Dzięki temu możliwe jest potwierdzenie występowania strefy zmineralizowanej. Jeśli prace geofizyczne zakończą się sukcesem, konieczne jest wykonanie otworu wiertniczego w celu pobrania rdzenia skalnego i przebadanie go w laboratorium, aby określić parametry mineralizacji. Dopiero wtedy uzyskujemy dowód, że mineralizacja może mieć znaczenie złożowe, a tym samym ekonomiczne. Jeden otwór wiertniczy to zdecydowanie za mało dla określenia granic potencjalnego złoża.

KGHM w Polsce jest aktywny wszędzie tam, gdzie pojawiają się perspektywy rozwoju

Z tego powodu wykonujemy kolejne wiercenia, które są już relatywnie drogim elementem kampanii eksploracyjnej w poszukiwaniu rud miedzi. Warto wiedzieć, że jeden otwór to koszt kilku milionów złotych. Następnie na bazie odwiertów możemy zakładać, co znajduje się pomiędzy nimi i zbudować model geologiczny złoża. Ten etap zajmuje zazwyczaj kilka lat.

Jak proces toczy się dalej?

Gdy po wszystkich pracach wiemy już, jak wygląda złoże pod ziemią, wchodzą inżynierowie, którzy opracowują zoptymizowany ekonomicznie model wydobycia surowca na powierzchnię. Można budować kopalnię odkrywkową lub głębinową. W przypadku tej pierwszej trzeba ustalić, jaki ma być kąt nachylenia skarp, od której części należy zacząć eksploatację itd. W przypadku kopalni głębinowej ustala się ilość i rodzaj oraz głębokość szybów, kierunki i sposób prowadzenia wyrobisk poziomych i przyszłe fronty eksploatacji. Trzeba zaprojektować zakład wzbogacania rud i zbiornik unieszkodliwiania odpadów wydobywczych oraz niezbędną infrastrukturę. Dopiero po wykonaniu takiej dokumentacji możliwe jest oszacowanie efektów ekonomicznych projektu.WARSZTATY PB 36 WM

Gdy mamy już wynik analizy ekonomicznej, możemy stwierdzić, czy zagospodarowanie tego złoża jest opłacalne. W tym momencie powinna się pojawić decyzja o podjęciu inwestycji bądź jej zaniechaniu. Niezwykle istotna jest również forma finansowania projektu. Wybudowanie zakładu górniczego wiąże się z potężnym nakładem kapitałowym, który zwraca się dopiero po dłuższym czasie.

Trzeba zauważyć, że cena jednej tony miedzi jest taka sama bez względu na to, czy wyprodukowano ją w Polsce, Afryce, Australii  czy gdziekolwiek indziej. Kluczową formą konkurencji pomiędzy przedsiębiorstwami górniczymi jest więc konkurencja kosztowa

Samo wybudowanie jednego szybu to obecnie w polskich warunkach kwota ponad miliarda złotych. Jeśli w grę wchodzi finansowanie zewnętrzne, np. ze strony sektora bankowego, to taka instytucja często przeprowadza swoją weryfikację studium wykonalności, chcąc uzyskać pewność, co do wypłacalności spółki górniczej w przypadku udzielenia kredytu.

Gdy spółka przeanalizuje model ekonomiczny i kwestie ryzyka oraz potencjały wzrostu wartości, podejmuje decyzję o budowie kopalni. Po kilku latach faza inwestycyjna się kończy i projekt jest oddawany do działu operacyjnego, gdzie zarządza się nim na etapie produkcji. Występuje jeszcze tzw. faza „ramp-upu”, czyli dochodzenia do docelowych zdolności produkcyjnych. W projektach górniczych trwa ona od kilku do kilkunastu miesięcy. Kiedy projekt osiąga pełną zdolność wydobywczą, możemy mówić, że ten etap właśnie się zakończył i przeszedł do fazy full operations.

Z jakimi jeszcze wyzwaniami trzeba się zmierzyć w procesie budowy kopalni?

Chciałbym podkreślić, że w całym łańcuchu budowy wartości projektu górniczego uwzględnić trzeba współpracę ze społecznością lokalną. Nabiera to coraz większego znaczenia w skali międzynarodowej. Spółki globalne takie jak KGHM są świadome, że w momencie wystąpienia ewentualnych problemów z otoczeniem, informacja natychmiast obiegnie cały świat. Jednak, działa to też w drugą stronę. Pozytywne wieści mogą zachęcać społeczność lokalną do współpracy z firmą górniczą. Współpraca jest niezwykle ważna w momencie wydawania przez ministra środowiska koncesji na wydobycie, której uzyskanie jest powiązane z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego i ujętą w nim infrastrukturą górniczą.

Skupiliśmy się dotychczas na geologii, ale aspektów jest wiele.

Ustaliliśmy w KGHM kryteria, żeby stworzyć pewnego rodzaju sito dla projektów, które nie wpisują się w nasze ambicje i oczekiwania. Po pierwsze – dominującym metalem w złożu musi być miedź. Na jej eksploatacji znamy się najlepiej i chcemy utrzymać naszą mocną pozycję w branży w zakresie jej produkcji. Po drugie – złoże powinno być odpowiednio duże, dające nam możliwość produkowania miedzi na poziomie minimum 50 000 ton rocznie. Dzięki temu zupełnie eliminujemy małe projekty. Jest ich na świecie sporo, ale czas, jaki zarząd spółki musiałby poświęcić na zarządzanie dziesięcioma małymi projektami, nie zrekompensowałby tego wysiłku. Dlatego też bardziej opłaca się skupić na jednym dużym projekcie. Okres eksploatacji, który w takim wypadku daje nam możliwość funkcjonowania przez co najmniej piętnaście lat, jest nieprzypadkowy. Zauważmy, że rynek surowcowy, w szczególności miedzi, jest cykliczny. Stąd tak ważne jest, aby nie trafić z otwarciem projektu i produkcją akurat na okres dekoniunktury, a także możliwość jego przejścia przez jeden lub dwa pełne cykle na rynku surowcowym. Zależy nam na kreowaniu wartości dla akcjonariuszy. Trzeba zauważyć, że cena jednej tony miedzi jest taka sama bez względu na to, czy wyprodukowano ją w Polsce, Afryce, Australii czy gdziekolwiek indziej. Kluczową formą konkurencji pomiędzy przedsiębiorstwami górniczymi jest więc konkurencja kosztowa. Spółki posiadające dostęp do złóż charakteryzujących się możliwością niskokosztowej eksploatacji cechują najwyższe marże oraz stabilność funkcjonowania w zmiennym otoczeniu makroekonomicznym. Kładziemy więc nacisk na to, żeby przewagę nad konkurencją zyskiwać poprzez zaangażowanie w projekty, które odznaczają się niskimi kosztami produkcji.

Ostatni aspekt jest związany z ryzykiem geopolitycznym. Trzeba rozstrzygnąć, co jest lepsze: dobre złoże, ale w kraju o wysokim ryzyku politycznym, czy złoże nieco uboższe, lecz w kraju stabilnym politycznie.

Według statystyk, od momentu dowiercenia się do złóż, które ekonomicznie dobrze rokują, do czasu uruchomienia produkcji mija średnio aż 19 lat.

Nie ma na to pytanie dobrej odpowiedzi. KGHM analizując ryzyko geopolityczne, wykorzystuje wewnętrzne opracowania dokonane na podstawie oceny zmian otoczenia politycznego, gospodarczego oraz społecznego w danym kraju. Spółka wykorzystuje również raporty przygotowywane przez wiodące instytucje analityczne. Dzięki bieżącemu kontaktowi z rynkiem i obserwacji aktualnych tendencji światowych jesteśmy w stanie realnie ocenić ryzyko geopolityczne.

Jedną z metod ograniczania ryzyka są fuzje i przejęcia. Właśnie poprzez przejęcie KGHM stał się właścicielem złóż amerykańskich, w tym tego najbardziej znanego, w Sierra Gorda w Chile. Czy to rozwojowy kierunek?

Jak najbardziej. Największe spółki górnicze korzystają z dwóch strumieni rozwoju. Pierwszym są prace eksploracyjne prowadzone przez samą spółkę. Drugim – przejęcia spółek, mających już zakłady górnicze lub spółek, które udokumentowały ciekawe złoże. I tak jest w przypadku KGHM. Z jednej strony kontynuujemy politykę dokumentowania nowych zasobów, a z drugiej koncentrujemy się na core biznesie. Przejęcie Quadry FNX jest największą transakcją w historii polskiej gospodarki. Dzięki niej zapewniliśmy sobie wzrost produkcji i jednocześnie poszerzyliśmy dotychczasową bazę zasobową. Tym sposobem spółka zapewniła sobie dalszy potencjał wzrostu i pozyskała projekty w różnych fazach realizacji oraz eksploracji.

Naszym celem była także kopalnia Sierra Gorda. Na stole negocjacyjnym leżały dwie oferty: polska i japońska. Kanadyjczycy z Quadra FNX, którzy byli właścicielem złoża Sierra Gorda, uznali, że oferta z Japonii jest dużo bardziej atrakcyjna. I tak faktycznie było, ponieważ przewidywała nie tylko wyższą zapłatę za udział w projekcie, ale też potężne finansowanie zewnętrzne. Pojawił się więc pomysł przejęcia całej spółki Quadra FNX. Przygotowywaliśmy się ponad rok. W końcu specjalnie oddelegowany do tego zadania zespół zrealizował ten plan. Przekonaliśmy ponad dwie trzecie akcjonariuszy tej kanadyjskiej spółki, że warto właśnie nam sprzedać posiadane akcje po ustalonej, dla nas atrakcyjnej cenie. Musieliśmy też sporo wysiłku włożyć w uzyskanie zgody rządu Kanady na realizację tej transakcji, spełniając wiele rygorystycznych i restrykcyjnych wymogów.

Co ważne, przejęliśmy w ten sposób projekty niskokosztowe. Szacowany koszt wydobycia w kopalni Sierra Gorda na najbliższe pięć lat wynosi ok. 2,5 tysiąca dolarów za tonę, czyli 1,5 tysiąca dolarów mniej niż w KGHM. Z kolei Victoria w Ontario w Kanadzie (projekt w fazie budowy) będzie kopalnią głębinową o – uwaga – ujemnym koszcie. Co to oznacza? Otóż jest taka metodologia liczenia w górnictwie, w której koszt produkcji miedzi pomniejsza się o przychody ze wszystkich produktów ubocznych. W kopalni Victoria tych produktów ubocznych jest na tyle dużo, m.in. palladu i platyny, że przychód osiągnięty z ich sprzedaży przewyższy koszt produkcji miedzi. To fantastyczna możliwość poprawienia pozycji kosztowej KGHM, a do tego gwarantuje spółce bezpieczeństwo. W momencie zawirowań na rynkach finansowych i rynku surowcowym oraz w przypadku drastycznego spadku cen z gry wypadają ci, którzy mają najwyższe koszty produkcji.

 

KGHM staje się więc firmą globalną. Ale wróćmy na nasze podwórko – czy w Polsce są jeszcze atrakcyjne złoża?

Jak najbardziej. Z dokumentacją złóż kierujemy się na północ. Na obszarze przylegającym do koncesji KGHM w rejonie Gaworzyce-Radwanice udokumentowaliśmy 4,1 miliona ton miedzi. W ubiegłym roku zostały nam przyznane koncesje Głogów oraz Retków-Ścinawa. Walczymy jeszcze o koncesję w rejonie Kulów-Luboszyce i Bytom Odrzański. Ten ostatni obszar KGHM dokumentował wstępnie jeszcze w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Z definicji występujemy o koncesje na te obszary, gdzie spodziewamy się dobrych wyników i – co ważniejsze – jesteśmy w stanie zbudować kopalnie lub podjąć eksploatację z rejonów naszych obecnych kopalni. To obszary, które zapewnią funkcjonowanie KGHM przez co najmniej kolejnych 40 lat.

Ale prowadzimy też poszukiwania w rejonach, które nie graniczą bezpośrednio z naszymi kopalniami. To szereg projektów eksploracyjnych w Polsce: w Starym Zagłębiu w okolicach Bolesławca (koncesje Synklina Grodziecka oraz Konrad). Realizujemy też projekt transgraniczny. Przyznano nam koncesję zarówno po stronie polskiej, jak i niemieckiej. Mineralizacja występuje po stronie naszych zachodnich sąsiadów, niedaleko miejscowości Weisswasser. W trakcie realizacji projektu zamierzamy sprawdzić czy i w jaki sposób sięga obszaru Stojanów w Polsce.

W rejonie Zatoki Puckiej również wystąpiliśmy z wnioskiem koncesyjnym. W grudniu zeszłego roku Minister Środowiska przyznał nam koncesję na poszukiwanie i rozpoznawanie złóż soli potasowych wraz z kopalinami towarzyszącymi: miedzią, srebrem i solą kamienną na tym obszarze. KGHM w Polsce jest aktywny wszędzie tam, gdzie pojawiają się perspektywy rozwoju. Ale za granicą także prowadzimy takie działania. Wokół kopalni Sierra Gorda i istnieje potężny potencjał. Mam nadzieję, że wkrótce będziemy to w stanie udokumentować. Wówczas ta kopalnia będzie działała nie tylko planowane 20 lat, ale nawet dwa razy dłużej.

Rozmawiał Tomasz Rabenda