Muszą funkcjonować jasne i przejrzyste zasady gry

Jakość – Normalizacja – Certyfikacja
Dodatek lobbingowy do „RZECZPOSPOLITEJ”.
29 maja 2012 r.

Muszą funkcjonować jasne i przejrzyste zasady gry

Z Jackiem Jezierskim, prezesem Najwyższej Izby Kontroli
rozmawia Bernard Margueritte

Panie prezesie, historia III RP jest łańcuchem różnych afer, skandali, niewyjaśnionych morderstw. Transparency International twierdzi, że korupcja w Polsce raczej się zwiększa. Czy w takiej sytuacji (biorąc pod uwagę fikcyjność innych instytucji powołanych do zwalczania korupcji) nie należałoby zdecydowanie wzmacniać uprawnienia i kompetencje NIK-u?

Kiedy zostałem powołany na to stanowisko w 2007 roku, śp. prezydent Lech Kaczyński zastanawiał się nad rozszerzeniem kompetencji NIK-u w stylu francuskiej „Cour des Comptes”. Niewątpliwie taki model, który daje pewne możliwości egzekucyjne, jest poniekąd atrakcyjny. Zostało jednak postanowione, iż NIK będzie nadal po prostu „audit office” i w niczym nie będzie zastępował władzy wykonawczej. Taki system podkreśla naszą niezależność od władzy politycznej i naszą odrębność.

To nie znaczy, że nie odczuwamy pewnego niedosytu, że nie ubolewamy nad faktem, że NIK ma za małe środki i że nasze wnioski są zbyt rzadko uwzględniane i realizowane.

Ale wydaje się, że i tak obecna niezależność NIK-u denerwuje część klasy politycznej. Czy ostatnie próby kontrolowania kontrolującego, czyli kontroli NIK-u (z inicjatywy kierownictwa Sejmu) nie świadczą o takiej tendencji?

Nie ukrywam, że początkowo mieliśmy pewne obawy, iż może to być wyrazem skłonności do ingerowania w działalność NIK-u. Postawiliśmy od początku sprawę jasno: nie mamy nic przeciw temu, aby nasz budżet, nasze wewnętrzne finanse zostały sprawdzone, ale nie możemy akceptować audytu, który by dotyczył spraw objętych kontrolami NIK-u. I tak też się stało. Możemy więc powiedzieć, iż nasze początkowe obawy się nie ziściły.

Należy skądinąd zauważyć, że NIK jest członkiem INTOSAI (i jej europejskiej odnogi EUROSAI), międzynarodowej organizacji, która zrzesza organy kontroli 190 krajów na świecie. INTOSAI zanotował ostatnio pewne próby ograniczenia swobody działania izb kontroli (również w krajach demokratycznych). Została uchwalona przez ONZ uchwała wzywająca państwa członkowskie, aby respektowały niezależność organów kontroli, które w rzeczy samej są gwarantami demokracji.

Czy czynniki zewnętrzne, jak ogromne dotacje unijne lub też inwestycje związane z Euro 2012, nie okazały się w wielkim stopniu korupcjogenne?

Dotacje unijne okazały się wielką szansą dla Polski, szansą materialną, ale też dotyczącą funkcjonowania państwa. Te dotacje muszą respektować bardzo ścisłe procedury unijne. Fakt, że nasze instytucje musiały się zapoznać z tymi procedurami i je szanować, sam w sobie jest bardzo korzystny dla Polski. To nie znaczy oczywiście, iż tam gdzie są duże pieniądze, nie ma ryzyka malwersacji i korupcji. Nasze badania zakończyły się jednak w wielu przypadkach pozytywnymi ocenami.

Jeżeli chodzi o Euro 2012, co rok kontrolujemy inwestycje z tym związane. Nie jest jednak łatwo. Według ustawy, miał powstać kompleksowy program działań związanych z Euro 2012. Nie ma takiego programu. W wielu miejscach możemy zauważyć przypadki niedbalstwa i nierzetelności.

Mieliśmy też duże nadzieje związane z decentralizacją, z samorządami terytorialnymi. Często jednak okazało się, że gminy czy miasteczka są opanowane przez różne „układy”. Teraz duże nadzieje są związane z PPP (partnerstwo publiczno-prywatne), zwłaszcza jeśli chodzi o modernizacje stacji wodnych, instalacji ściekowych i innych inwestycji proekologicznych. Jak jednak zapewnić, by – jak mówi opracowanie NIK-u – PPP nie zamieniły się w PPPP, czyli nie skończyły się u prokuratora?

Istotnie PPP stanowią olbrzymią szansę dla rozwoju inwestycji, między innymi proekologicznych, zwłaszcza dla samorządów. Polska się zobowiązała wobec UE co do gruntownej modernizacji swoich instalacji w dziedzinie ochrony środowiska i inwestycje wodne są tego dobrym przykładem. Często jednak gminy i miasta nie mają możliwości finansowych, by temu podołać. PPP stanowią tu doskonałe rozwiązanie. Te sprawy są uregulowane ustawami z 2005 roku i zwłaszcza z 2009. Jak na razie jednak postęp jest zbyt powolny. W ostatnich dwóch latach powstało około 300 projektów, ale mniej niż 10% zostało sfinalizowanych.

Należy zadbać o to, aby po prostu funkcjonowały jasne i przejrzyste reguły gry. Taka umowa musi być oparta na długoterminowym podziale zadań i ryzyka współpracy pomiędzy podmiotami publicznymi i prywatnymi (często zagranicznymi). Nie może być tak, że strona publiczna, czyli obywatele, będzie odpowiedzialna za część nierentowną inwestycji, a podmiot prywatny będzie się cieszył zyskiem. Partner publiczny, przygotowując i prowadząc postępowanie o zawarcie umowy koncesji, jest obowiązany zapewnić równe i niedyskryminacyjne traktowanie zainteresowanych podmiotów, działać w sposób przejrzysty i z zachowaniem zasad uczciwej konkurencji.

Skądinąd NIK rozpocznie w maju tego roku kontrolę „Realizacja przedsięwzięć w systemie partnerstwa publiczno-prywatnego”.

Jak mówiłem, umowy PPP stanowią olbrzymią szansę dla rozwoju miast i gmin. Tym bardziej należy dbać, aby takiej szansy nie marnować.

Dziękuję za spotkanie, ciesząc się, iż NIK potrafiła zachować swoją niezależność, na czele z ogólnie szanowanym prezesem. W obecnych czasach należy to uznać za mały cud…

www.nik.gov.pl