Ruszył pilotażowy program konsolidacji

Energia XXXII
Dodatek reklamowy do RZECZPOSPOLITEJ.
nr 217 (6294) 17 września 2002 r.

Ruszył pilotażowy program konsolidacji

Rozmowa z Dariuszem Luberą, prezesem Polskiego Towarzystwa Przesyłu i Rozdziału Energii Elektrycznej

W czerwcu Ministerstwo Skarbu Państwa przedstawiło program restrukturyzacji podsektora dystrybucji energii elektrycznej, którego celem ma być konsolidacja zakładów energetycznych w silne grupy. Co się dzieje z tym projektem?

Pierwszą konsolidowaną według ministerialnych założeń grupą będzie tak zwana P-5, w skład której wchodzą spółki z Poznania, Bydgoszczy, Szczecina, Gorzowa Wielkopolskiego i Zielonej Góry. Minister skarbu podjął decyzję o rozpoczęciu konsolidacji. Zarządy spółek powołały zespoły problemowe, które mają przedstawić harmonogramy poszczególnych prac. Wiadomo już, po analizach prawnych, że w planie działań trzeba będzie uwzględnić kilka dodatkowych procedur, przede wszystkim postępowanie Urzędu Ochrony Konsumentów i Konkurencji. Pomimo tych dodatkowych czynności zakłada się, że prace zostaną zakończone na początku przyszłego roku. Jest to termin napięty, ale wszyscy, łącznie z zarządem Polskiego Towarzystwa Przesyłu i Rozdziału Energii Elektrycznej, dołożą starań, aby jak najbardziej przyspieszyć formalne procedury.

Kiedy przewiduje się konsolidację pozostałych grup?

Obecnie przygotowywany jest dokument Aktualizacja programu wprowadzania konkurencyjnego rynku energii elektrycznej w Polsce, w którym znajdą się zarówno ogólne kierunki zmian w całej energetyce, jak i szczegółowe założenia programu przekształceń, między innymi odpowiedzi na zagadnienia: jakie grupy spółek dystrybucyjnych i w jakiej kolejności będą łączone i prywatyzowane. Będzie tam też zawarty szczegółowy harmonogram prac.

Sprawą, która niedawno bardzo poruszyła środowisko dystrybutorów energii, były zmiany w regulaminie tzw. rynku bilansującego, wprowadzone przez Polskie Sieci Elektroenergetyczne pomimo poważnych zastrzeżeń zakładów energetycznych.

Rynek bilansujący, mówiąc w wielkim skrócie, służy do pokrywania odchyleń rzeczywistych zapotrzebowania na energię elektryczną przez odbiorców od prognozy tego zapotrzebowania w każdej godzinie doby. Zmiany w zasadach jego funkcjonowania wprowadzone przed miesiącem wymagają od nas de facto planowania swoich potrzeb z dokładnością do jednego procenta, co jest w zasadzie niewykonalne. Nie wynika to z naszego braku kompetencji czy doświadczenia, ale przede wszystkim od struktury odbioru danej spółki dystrybucyjnej – dziś np. wielkie zakłady przemysłowe z godziny na godzinę są w stanie diametralnie zmienić zapotrzebowanie na energię elektryczną.

Jakie skutki przyniosło ponadmiesięczne obowiązywanie nowych zasad?

W lipcu koszty spółek dystrybucyjnych związane z rynkiem bilansującym wyniosły 29 milionów złotych. Nasze szacunki mówią, że gdyby w tym czasie obowiązywały poprzednie zasady, to koszty te oscylowałyby wokół 9 milionów złotych. Daje to 20 milionów dodatkowych kosztów, które nie zostały uwzględnione we wprowadzonych w lipcu nowych taryfach dystrybutorów. Zauważyliśmy przy tym znaczne różnice między spółkami. Te, na terenie których znajdują się duże zakłady przemysłowe, ponoszą większe koszty i przewidujemy, że w następnych miesiącach będą one jeszcze większe, bo w miesiącach zimowych sprzedaż energii jest największa. Urząd Ochrony Konsumentów i Konkurencji wszczął w tej sprawie z własnej inicjatywy postępowanie, do którego z upoważnienia wszystkich dystrybutorów przystąpi także PTPiREE.

W jaki sposób zakłady energetyczne radzą sobie z tą sytuacją?

Dalej doskonalimy metody prognozowania zapotrzebowania, ale jest to już bardzo trudne. Innym sposobem jest współpraca pomiędzy zakładami polegająca na uzgadnianiu grafików sprzedaży, tak aby móc pomiędzy sobą handlować nadwyżkami energii. Sytuację komplikuje jednak jeszcze inne występujące ostatnio zjawisko – wytwórcy niechętnie sprzedają energię w kontraktach dwustronnych, ponieważ ze względu na negocjacje cen nie można by w nich przenieść na spółki dystrybucyjne pełnych kosztów akcyzy. Elektrownie wolą zatem składać oferty na rynku bilansującym, gdzie w cenę można wliczyć pełne koszty akcyzy. Paradoksalnie więc dziś najtańsza energia to ta z kontraktów długoterminowych.

Jednak wiadomo już dziś, że akcyza na energię będzie utrzymana także w przyszłym roku.

Jest to bardzo niepokojące. Polska ma jedno z większych obciążeń fiskalnych zawartych w cenie energii elektrycznej – ponad 30 procent ceny prądu w naszym kraju to podatki. Co więcej, prezes URE zezwolił na przeniesienie tylko połowy kosztów akcyzy w nowych taryfach. Może się więc okazać, że niektóre zakłady dystrybucyjne nie będą w stanie dać sobie rady z tymi wszystkimi dodatkowymi obciążeniami finansowymi i wystąpią do prezesa URE o korektę taryfy.

Inną kwestią do rozwiązania jest obowiązek zakupu przez dystrybutorów tzw. zielonej energii.

To rzeczywiście bardzo istotna ostatnio sprawa. Trzeba zaznaczyć, że nikt nie kwestionuje obowiązku zakupu energii produkowanej ze źródeł ekologicznych. Wątpliwości budzi jednak sposób definiowania i określania tego, którą energię uznajemy za zieloną. Pojawiły się ostatnio na przykład interpretacje mówiące, że spółki dystrybucyjne spełniają obowiązek zakupu energii odnawialnej tylko wtedy, kiedy kupują ją bezpośrednio ze źródła, nie mogą więc handlować tym towarem między sobą. Uważamy to za nadinterpretację, naszym zdaniem – energia raz określona jako „zielona” powinna taką pozostawać aż do chwili jej zużycia przez odbiorcę. Sprawę uporządkowałyby certyfikaty – producent starałby się o dokument potwierdzający, że jego energia jest wytworzona w sposób odnawialny. Później handlowałoby się już tylko certyfikatami. Tak jest w wielu krajach europejskich, chociażby w Niemczech czy Austrii. Inną rzeczą do uporządkowania jest cena energii. W energetyce czas zwrotu z inwestycji to kilkadziesiąt lat, tymczasem dziś ci, którzy zainwestowali w fermy wiatrowe, biogaz i elektrownie wodne, chcieliby zwrotu poniesionych nakładów już w kilka lat. To powoduje, że ich prąd jest drogi i w efekcie mają kłopoty z jego sprzedażą, bo spółki dystrybucyjne – znające możliwości swoich klientów – po prostu nie chcą przepłacać.

Do końca przyszłego roku niskie napięcie w sieci energetycznej wzrośnie z 220 do 230 woltów. Jak przebiega akcja informująca o tym odbiorców?

Wzrost napięcia znamionowego do 230 V nie jest pomysłem spółek dystrybucyjnych, ale obowiązkiem nałożonym na nas w rozporządzeniu ministra gospodarki. Rolą zakładów energetycznych jest rozporządzenie wykonać, czyli po prostu podnieść napięcie znamionowe w sieci niskiego napięcia, co wbrew głosom, które dało się słyszeć, będzie stosunkowo prostym zabiegiem technicznym. Wcześniej o całej operacji musimy powiadomić klientów i robimy to. Kampania informacyjna jest już bardzo zaawansowana. Cały czas pracuje przy PTPiREE specjalny zespół, który koordynuje wysiłki spółek dystrybucyjnych w tej sprawie. Publikacje dotyczące podniesienia napięcia pojawiły się już we wszystkich dziennikach ogólnopolskich i w większości pism regionalnych, w radiu i telewizji słuchacz czy widz też zapewne trafił już na wiadomości na ten temat. Na stronie internetowej PTPiREE pod adresem www.ptpiree.com.pl/serwis/index.htm każdy może zadawać pytania dotyczące tej problematyki. Niezależnie od tego każdy klient zostanie, zgodnie z obowiązującymi przepisami, indywidualnie poinformowany o zmianach napięcia znamionowego w sieci.

Słychać jednak obawy, że wyższe niskie napięcie oznacza po prostu wyższe rachunki za prąd.

Są to obawy nieuzasadnione. Zmiana napięcia nie wpływa na ilość zużywanej przez odbiorcę energii. Jej pobór jest zależny jedynie od mocy używanych urządzeń, a ta przecież pozostaje bez zmian. W praktyce często będziemy mogli na tym nawet zaoszczędzić, bo na przykład czajnik elektryczny przy wyższym napięciu nagrzewać się teraz będzie krócej. Co więcej, im wyższe napięcie, tym mniejsze straty energii w sieci przesyłowej. Podkreślić trzeba, że tak naprawdę nowa sytuacja nie dotyczy wszystkich odbiorców, ponieważ wielu z nich już teraz ma w swoich gniazdkach napięcie wyższe niż 220 woltów. Takie odchylenia do 10 procent są zupełnie normalne i dopuszczalne. Na całej operacji zyskają odbiorcy sieci w gorszym stanie technicznym, głównie na terenach wiejskich, bo będą otrzymywać energię lepszej jakości, a tym samym ich urządzenia będą działać sprawniej.

Rozpoczyna się nowy rok szkolny, który będzie czasem sprawdzianu także dla PTPiREE – prowadzicie ogólnopolską akcję „Bezpieczniej z prądem”.

W skali ogólnopolskiej to pierwsze takie przedsięwzięcie. Czerpiemy jednak z bardzo bogatego doświadczenia zakładów energetycznych, które działania przeciwporażeniowe na swoim terenie prowadzą od lat. Uważam, że jesteśmy dobrze do tego projektu przygotowani. Kończy się produkcja drugiego już filmu poświęconego bezpiecznemu użytkowaniu energii. Jest to produkcja adresowana do młodszych dzieci, stąd jego bohaterem jest animowana postać – Elektronek. Akcja jest wartka, a czas emisji – 10 minut – dostosowaliśmy do możliwości percepcyjnych dziecka. Wkrótce film na kasetach trafi do szkół, będą go także emitować telewizje. Na nasze zlecenie metodycy przygotowali konspekty lekcji, którymi będą mogli się wesprzeć nauczyciele przy prowadzeniu zajęć. Wreszcie całą akcję zwieńczy konkurs plastyczny. W naszych wysiłkach nie jesteśmy sami, już teraz kilkadziesiąt redakcji objęło akcję patronatem medialnym. Wszystko to pozwala wierzyć, że te działania obniżą statystykę wypadkową.

Dziękuję za rozmowę.

Artur Giel