Diagnostyka in vitro

Nasze Zdrowie III
Dodatek promocyjno-reklamowy do RZECZPOSPOLITEJ.
nr 212 (6895) 9 września 2004 r.


Skuteczniejsze i tańsze leczenie

Diagnostyka in vitro

Rozmowa z Józefem Lucjanem Jakubcem, dyrektorem biura Izby Producentów i Dystrybutorów Diagnostyki Laboratoryjnej

Proszę o parę słów na temat Izby.

Izba jest zrzeszeniem podmiotów gospodarczych, zarejestrowanych w Polsce. Skupiamy firmy, które zajmują się produkcją lub dystrybucją wyrobów do diagnostyki laboratoryjnej, w tym diagnostyki in vitro (IVD). Zrzeszone firmy obejmują łącznie ok. 90%. krajowego rynku dostaw tych produktów. Od dwóch lat należymy do Europejskiego Zrzeszenia Wytwórców Wyrobów Diagnostyki in vitro – EDMA (European Diagnostics Manufacturers Association) z siedzibą w Brukseli. Jednym z naszych głównych zadań jest szerzenie wiedzy na temat znaczenia i udziału, jakie powinna mieć diagnostyka in vitro w systemie opieki zdrowotnej.

Czym jest diagnostyki in vitro w medycynie?

Jest przede wszystkim bardzo ważnym źródłem informacji o pacjencie. Definicja wyrobu IVD określona jest w ustawie o wyrobach medycznych, a wynika z nomenklatury przyjętej w dyrektywach Unii Europejskiej. Diagnostykę in vitro (diagnostyczne badania laboratoryjne) można określić jako badanie materiału pobranego z organizmu ludzkiego i dostarczenie informacji wyłącznie dla określonych celów, takich jak: stan fizjologiczny i patologiczny, wady wrodzone, bezpieczeństwo i zgodność z potencjalnym biorcą, nadzorowanie działań terapeutycznych. Nie wszystkie wyroby IVD są automatycznie wyrobami medycznymi.

A jaka jest sytuacja diagnostyka in vitro polskim systemie opieki zdrowotnej?

Prowadzimy badania statystyczne dotyczące wyrobów IVD i konfrontujemy z danymi z krajów Unii. Niestety, nie mamy się czym pochwalić. Okazuje się, że wydatki na IVD są cztery razy niższe od średniej statystycznej w Europie. Mamy niskie nakłady na diagnostykę in vitro i ogromne wydatki na leki. W UE na leki przeznacza się ok. 12% całości nakładów na służbę zdrowia, a w Polsce aż 27%. Nasz system opieki zdrowotnej umożliwił powstanie takiej sytuacji, a firmy farmaceutyczne pięknie zagospodarowały oddane im pole. Towarzyszy temu jednocześnie mała wiedza na temat IVD wśród lekarzy i niska świadomość pacjentów o swoich prawach. Dopóki badania IVD będą uznawane za badania dodatkowe, ten stan będzie się utrzymywał. Informacja z badań IVD stanowi ponad 60% wiedzy o pacjencie, a pozyskuje się ją przy najniższym stopniu ryzyka.

Czy ostatnie zmiany w służbie zdrowia zwiększają szansę na rozwój diagnostyki in vitro?

To nie są żadne istotne zmiany. To retusz i przycinanie starej fotografii, aby pasowała do ram konstytucji. Lobbing lekarski chciałby stary produkt włożyć do nowej puszki i sprzedać go na rynku za podwyższone składki. Nowe rozwiązania dopuszczają wyłączenie badań laboratoryjnych z obowiązkowej stawki kapitacyjnej. W gestii lekarza pozostawiono decyzję, jak wykorzystać tę część stawki. Jest to bardzo niepokojące, bo system opieki zdrowotnej nie gwarantuje wykonywania pewnych procedur. Oceniam, że decyzje medyczne są w Polsce podejmowane w oparciu o przynajmniej trzykrotnie mniejszy zasób informacji diagnostycznej, co prowadzi do przypadków błędnej diagnozy w ilości nam nieznanej. Dodatkowo, ograniczenie swobody wyboru przez pacjenta laboratorium diagnostycznego, w którym może wykonać badania, tworzy nieprzejrzystą sytuację i ogranicza konkurencję na rynku usług. Brak systemu refinansowania stawek za badania laboratoryjne uniemożliwia kontrolę i śledzenie wykorzystania środków publicznych. Pogarszają się wskaźniki jakości życia w Polsce. Zmieniany system musi to co najmniej zahamować. Przesunięcie wewnątrz systemu środków na diagnostykę tych chorób, które są najczęstszą przyczyną zgonów w Polsce, tj. chorób układu krążenia, nowotworów, chorób układu oddechowego i pokarmowego jest tą szansą. Należy wykorzystać możliwości, jakie dają nowoczesne badania IVD już na etapie profilaktyki, a następnie diagnozy i terapii. Warto zaznaczyć, że wg OECD oprócz wydatków publicznych na zdrowie, dodatkowo 40% dopłacamy z własnej kieszeni. Choć jesteśmy najbiedniejszym krajem w Unii, nasi obywatele dopłacają do systemu ochrony zdrowia najwyższą stawkę, z czego największą część stanowi opłata za leki.

Jak Izba zamierza wpływać na rozwój diagnostyki in vitro?

Podejmujemy informacyjne działania skierowane do różnych środowisk lekarskich i pacjentów o korzyściach, jakie daje IVD. Korzystamy też z doświadczeń EDMY. Jej dane potwierdzają, że IVD umożliwia bardziej racjonalne wydawanie środków na ochronę zdrowia. Problemu nie rozwiążą jednostkowe akcje, jakkolwiek bardzo ważne, konieczne są bowiem rozwiązania systemowe, np. badania przesiewowe

Czy diagnostyka in vitro przynosi korzyści? Czy można je policzyć?

Do tej pory nie zetknąłem się z materiałami na ten temat opartymi na polskich doświadczeniach. Mamy dane Unii. Na przykład: w Wielkiej Brytanii diagnostyka IVD zaburzeń gastrycznych przyniesie oszczędności 400-600 mln funtów w ciągu sześciu lat. Badania poziomu glukozy i insuliny u chorych na cukrzycę w Niemczech przyniosą oszczędności 1,5 mld euro rocznie. W polskich warunkach wyprzedzające badania bakteriologiczne przyniosłyby znaczne korzyści, także finansowe. Mamy tu bardzo złą sytuację. Wystarczy spojrzeć na wysoki poziom sprzedaży antybiotyków. Mówiąc o finansach, chciałbym zwrócić uwagę na zadłużenie szpitali. Trudności z płatnością za dostawy wyrobów medycznych uderzają poziom konkurencji, a głównie w małe i średnie firmy polskie, które nie mają szans na stosowanie takiej polityki kredytowej, jak duże korporacje. Przemysł IVD, wdrażając Dyrektywę 98/79/WE, podniósł wysoko poprzeczkę bezpieczeństwa swoich wyrobów, nakładając obowiązek stosowania procedur w całym procesie od wytwarzania wyrobu do końcowego użytkownika. Oczekujemy, że system ochrony zdrowia zapewni, aby to samo czynili inni, od lekarza rodzinnego i specjalisty przez laboratorium do dyrektora szpitala, aby ryzyko zagrożenia lub pogorszenia zdrowia odsunąć jak najdalej.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał PJ