Gazownictwo bez „białych plam”!

Energia XXXII
Dodatek reklamowy do RZECZPOSPOLITEJ.
nr 217 (6294) 17 września 2002 r.

Gazownictwo bez „białych plam”!

Rozmowa ze Stanisławem Jakubowskim, wiceprezesem Zarządu Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa S.A.

Na jakim etapie jest restrukturyzacja i prywatyzacja sektora gazowego w Polsce?

To, co obecnie w gazownictwie jest najistotniejsze, to zmiany, które zostały uchwalone przez rząd. Chcąc o nich mówić, trzeba zwrócić uwagę na parę spraw związanych z dochodzeniem do zaakceptowanego przez rząd „Programu restrukturyzacji i prywatyzacji sektora gazowniczego”. Nowy Zarząd PGNiG, powołany w grudniu zeszłego roku, już w styczniu tego roku przedstawił zarys strategii dotyczącej prywatyzacji i restrukturyzacji polskiego górnictwa naftowego i gazownictwa. Po wielu wewnętrznych dyskusjach ze środowiskiem i z urzędami najpierw Zarząd, a później Rada Nadzorcza przyjęły strategię, która została przedłożona Ministerstwu Skarbu Państwa. Dokument był podstawą programu opracowanego przez ministra skarbu państwa i zaakceptowanego przez rząd 13 sierpnia 2002 r., który ma wprowadzić istotne zmiany w sektorze gazowym.

Jakie to będą zmiany?

Szczególnie zabiegaliśmy o to, aby Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo, firma wyjątkowa na mapie biznesowej naszego kraju, pozostała strukturą zintegrowaną. Jest to istotna zmiana w stosunku do założeń programu uchwalonego przez poprzedni rząd. Cieszymy się, że udało nam się przekonać rząd do zachowania integralności firmy, która de facto pokrywa swoim zasięgiem całą branżę. Nie przeszkadza to oczywiście temu, by wiele firm prywatnych działało w tym obszarze. PGNiG pozostanie więc firmą zintegrowaną, z której zostanie wydzielonych sześć spółek dystrybucyjnych, ale będą one na pewno w jakimś okresie, a może i długofalowo, zintegrowane ze spółką-matką.

Drugą istotną nowością, która pojawiła się w programie rządowym, jest forma prywatyzacji PGNiG. Cała zintegrowana struktura, którą udało się obronić przed zakusami zwolenników jej podziału, ma być prywatyzowana przez giełdę. Sądzimy, że PGNiG będzie prywatyzowane w dużej części przy użyciu kapitału krajowego poprzez warszawską Giełdę Papierów Wartościowych na początku 2004 r. Są to oczywiście decyzje ministra skarbu, my jedynie będziemy swego rodzaju doradcami właściciela. Wprowadzenie PGNiG S.A. jako spółki zintegrowanej na GPW jest kolejną i bardzo istotną zmianą, gdyż pozwoli ona między innymi załatwić jeden bardzo nabrzmiały problem, za który poprzednie rządy były krytykowane. Otóż w poprzednich modelach prywatyzacji nie było mowy między innymi o tym, co ma się stać z akcjami przynależnymi pracownikom. Był to poważny problem polityczny i społeczny, a także biznesowy. W zatwierdzonym przez rząd programie dosyć jasno i precyzyjnie jest wskazana ścieżka zarówno wejścia, jaki i wyjścia akcji pracowników – gdyż giełda jest świetnym miejscem do tego, żeby swoje prawa zrealizować.

I co dla nas najistotniejsze – jest nadzieja, iż rząd uwzględni nasze propozycje i PGNiG będzie prywatyzowane w sposób bardzo szczególny. Oznacza to, że obok sprzedaży akcji należących obecnie do ministra skarbu rząd da się namówić, aby wpływy z tytułu emisji nowych akcji zasilały kasę PGNiG. Minister skarbu jest właścicielem, który ma ograniczone możliwości wsparcia spółki, ale jedną z najistotniejszych jest możliwość ustąpienia w akcjonariacie. To oznaczałoby, że PGNiG może liczyć na znaczne dokapitalizowanie i pojawienie się w składzie akcjonariuszy nowych prywatnych właścicieli. Przy okazji dokapitalizowania bardzo liczymy na to, że ze środków pochodzących z giełdy firma będzie mogła oddłużyć się i zdobyć środki na rozwój.

Myślę, że mamy wyjątkową szansę wynikającą z tego, że program został uchwalony na początku kadencji rządu. Stwarza to duże nadzieje na to, że program zostanie w całości zrealizowany. Zwłaszcza że identyfikujemy się z programem i czujemy się jego współautorami.

A co z restrukturyzacją?

Po pierwsze kontynuujemy proces, który został rozpoczęty jeszcze przez naszych poprzedników. Polega on na tym, że jednostki biznesowe, które nie są bezpośrednio związane z działalnością gazowniczą, a więc jednostki pomocnicze zaplecza, są wydzielane i sukcesywnie prywatyzowane. Jest to, oczywiście, ściśle związane z programem restrukturyzacji zatrudnienia, który stanowi jeden z elementów naszej restrukturyzacji. Zabiegaliśmy jednak o wprowadzenie dwóch nowych elementów w programie restrukturyzacji, które poprawiłyby, zrestrukturyzowały i uczyniły wreszcie zyskownym sektor górnictwa naftowego i gazownictwa.

Drugim elementem programu restrukturyzacji jest prywatyzacja „białych plam”. Mówiąc inaczej – jest to pomysł na stworzenie warunków do tego, by gaz ziemny mógł dotrzeć gazociągiem do każdej gminy.

Przez wiele lat nasza firma była postrzegana nie jako firma komercyjna, a jako przedsiębiorstwo użyteczności publicznej, które miało dostarczać gaz wszędzie tam, gdzie zgłaszano takie zapotrzebowanie. Nie zawsze takie działania miały uzasadnienie ekonomiczne. Chociaż gazyfikacja przebiegała często według tego kryterium, jest wciąż wiele obszarów pozbawionych gazu sieciowego. „Białych plam” jest w Polsce bardzo wiele. Rejony zgazyfikowane stanowią tylko 42-43 procent obszaru kraju. Około 250 miast nie posiada dotąd gazu sieciowego. W związku z tym, podchodząc do kwestii restrukturyzacji, a zwłaszcza do naszego celu nadrzędnego i strategicznego, jakim jest osiągnięcie rentownego wzrostu zużycia gazu, stwierdzamy, że Polska jest bardzo wdzięcznym terenem do inwestycji gazowych. Stąd przewidujemy, że w sektorze gazowym nie tylko nie będzie dochodziło do zwolnień pracowników, ale wręcz przeciwnie: ze względu na nowe inwestycje i duży potencjał wzrostu sprzedaży gazu sektor ten będzie wchłaniał nadwyżki zatrudnienia z innych sektorów. Tak więc nasi pracownicy są w szczególnie komfortowej sytuacji, ponieważ jeśli w ramach restrukturyzacji zatrudnienia stracą pracę w spółce PGNiG, to nadal pozostaną w sektorze gazowym i będą często zarabiać więcej pracując w firmach, które dla tego sektora świadczą usługi.

Kiedy gaz ziemny stanie się dobrem powszechnie dostępnym?

Z dokonanej analizy naszego rynku gazowego wynika, że jest bardzo duży potencjał wzrostu sprzedaży gazu sieciowego, co pozwoli PGNiG realizować swoją misję. Jeżeli spojrzymy na mapę gazyfikacji Polski, to zauważymy na niej wiele „białych plam”, a więc gmin, do których nie doprowadzono jeszcze gazu ziemnego. W Polsce – z 38-milionową ludnością – zużycie gazu jest na poziomie około 11 miliardów metrów sześciennych i to jest mniej więcej jedna trzecia w porównaniu ze średnią europejską, która wynosi miliard metrów sześciennych na milion mieszkańców. Wiąże się to, oczywiście, ze strukturą nośników energii, wśród których dominuje węgiel kamienny. Tymczasem gaz ziemny ma nad węglem sporą przewagę – jest to bardzo ekologiczny, przyjazny, wygodny w użyciu i bezpieczny nośnik energii.

Jakie drogi prowadzą do celu, jakim jest wzrost zużycia gazu ziemnego?

Sami tego nie zrobimy, gdyż nie mamy na to wystarczającej ilości środków, a poza tym naszą strategią na tym rynku jest dzielenie się ryzykiem biznesowym z partnerami, a w przyszłości z konkurentami. Gdybyśmy sami chcieli gazyfikować całą Polskę i doprowadzić gaz sieciowy do wszystkich gmin, trwałoby to wiele lat. Jeżeli natomiast zaprosimy do tego przedsięwzięcia partnerów, zwłaszcza krajowych, ale także i zagranicznych, to może się okazać, że proces gazyfikacji będzie dużo szybszy. Tym bardziej że obserwujemy duże zainteresowanie współpracą z nami. Jest więc szansa na to, że rurociągami przesyłowymi popłynie zwiększona ilość gazu. Mamy jeszcze wiele wolnych mocy, które będzie można wykorzystać dzięki współpracy z partnerami.

Jaka rola przypadnie waszym partnerom?

Program gazyfikacji „białych plam” wspólnie z partnerami nie był możliwy do realizacji za poprzedniego rządu, gdyż zostało to administracyjnie zatrzymane. Nie znamy powodów, ale sądzimy, że wiązało się to z przyjętą strategią, według której każda z czterech spółek dystrybucyjnych miała otrzymać partnera branżowego. Wydaje się nam, że dużo lepszym sposobem na zagospodarowanie „białych plam” oraz inwestowanie w sektor gazowy w Polsce jest to, co mówili politycy obecnej kadencji i co nadal podtrzymują. Jest to próba takiego podejścia do inwestowania, które jest pozbawione fiskalizmu i nastawione na rozwój. W związku z tym namawiamy partnerów do tak zwanych „green-fieldów”, tj. realizacji inwestycji od podstaw. Po uchwaleniu programu przez rząd mamy zielone światło do realizacji inwestycji z partnerami. Prowadzimy intensywne rozmowy z wieloma partnerami i mamy nadzieję, że doprowadzi to do znacznego wzrostu zużycia gazu ziemnego – a taki jest cel działania PGNiG.

Naszymi głównymi partnerami w gazyfikacji „białych plam”, a więc w dokonywaniu inwestycji sieciowych, są ci, którzy się na tym znają. Poza tym istotne znaczenie w zagospodarowaniu „białych plam” mają dla nas samorządy, ponieważ w grę wchodzą często inicjatywy lokalne.

W jakim stopniu mogą być pomocne nowe technologie?

W związku z tym, że zależy nam na wzroście zużycia gazu, będziemy wspierali wszystkie technologie, które temu służą. Przykład: w naszych realiach rynkowych bardzo mizernie funkcjonują przedsięwzięcia określane mianem kogeneracji. Układów kogeneracyjnych, a więc takich, które dostarczają gaz na turbiny wytwarzające energię elektryczną i ciepło, jest stosunkowo niewiele. Praktyka dowodzi, że jest to bardzo dobry kierunek, który zamierzamy wspierać, a podstawowym instrumentem wsparcia jest cena gazu. Innym takim przedsięwzięciem jest trigeneracja, a więc produkcja obok energii elektrycznej – ciepła oraz chłodu. Rozwiązanie to zapewnia zarazem ogrzewanie i klimatyzację. Wydaje się nam też, że takim bardzo przyszłościowym obszarem jest gaz dla samochodów. I to nasz gaz ziemny, a nie propan-butan. Wygląda na to, że przy pewnych parametrach finansowych byłby to najtańszy nośnik energii wykorzystywanej przez użytkowników samochodów. Pierwsze jaskółki są bardzo interesujące, zwłaszcza tam, gdzie istotny jest nie tylko element ceny, ale i ekologii.

Bardzo istotnym elementem natury strategicznej jest wreszcie właściwe podejście do tych odbiorców, którzy zużywają gazu najwięcej. W naszych realiach są to zakłady azotowe oraz huty żelaza i stali. Pod egidą Nafty Polskiej trwają prace nad wspieraniem przemysłu wielkiej syntezy chemicznej, a zwłaszcza przemysłu nawozowego. My również chcemy się w ten program wpisać. Wierzę, że program rządowy realizowany przez Naftę Polską będzie te elementy uwzględniał. Gaz ziemny jako nośnik energii jest bardzo dobrym probierzem rozwoju bądź recesji gospodarczej. Rozwój gospodarczy został ostatnio wyhamowany, ale jesteśmy przekonani, że wraz z odbiciem poprawi się i nasza sytuacja, a jeżeli będziemy do tego przygotowani – stosując przyjazną taryfę – to odniesiemy duży sukces rynkowy.

Nie ulega wątpliwości, że wzrost zużycia gazu jest funkcją jego ceny. Jeżeli cena będzie przyjazna dla odbiorców, to nastąpi bardzo szybki rozwój rynku.

Co z finansowaniem inwestycji w gazownictwie?

Oprócz środków własnych oraz tych, które trafią do nas z giełdy, mamy nadzieję, że będziemy mogli korzystać z linii pomocowych przedakcesyjnych oraz ze środków dostępnych już po akcesji do UE. Pomocny może okazać się również SAPARD, a więc środki, które są przeznaczone na dokonywanie inwestycji infrastrukturalnych w obszarach wiejskich. Przygotowujemy się do tego, aby korzystać z tych środków i jest to przedmiot naszego żywego zainteresowania. Ponadto w kraju są fundusze zajmujące się tego typu działalnością oraz banki, zwłaszcza te, które działają na styku z ekologią, obsługują rolnictwo oraz fundusze zewnętrzne.

Jak zamierzacie zabiegać o nowych odbiorców gazu?

Stawiamy na utworzenie sieci spółek obsługi klienta zwanych przez nas na roboczo SPOK-ami. Zdajemy sobie sprawę, że podejście do klienta jest sprawą kluczową. Zależy nam na dotarciu do klienta, który stoi przed wyborem i decyzją, z jakiego nośnika energii skorzystać. Dotyczy to nie tylko obszarów niezgazyfikowanych, ale i tych, na których już jest gaz sieciowy. I na tym budujemy program spółek obsługi klienta. Jaki kształt przybierze ten program, to jest jeszcze kwestią dyskusji, ale bez wątpienia musimy zaktywizować działania w zakresie obsługi klientów. Wierzymy, że uda nam się zainteresować część naszych pracowników przejściem do spółek, które będą się zajmować obsługą dotychczasowych odbiorców. Najistotniejsze jest jednak, aby spółki te pozyskiwały nowych odbiorców i aby przekonały ich do korzystania z gazu ziemnego. Chcemy powołać wiele takich spółek, które będą funkcjonowały na obrzeżu PGNiG. Co więcej, chcemy dzielić się z nimi wpływami i zyskami z tytułu pozyskania nowych klientów. I wierzymy, że silnie zmotywowane do tego prywatne spółki obsługi klienta będą w stanie zdobyć – w warunkach konkurencji – nowych klientów nawet tam, gdzie jest już gaz ziemny.

Kontakt z klientem jest bardzo istotny i jesteśmy przekonani, że oddanie w prywatne ręce tego obszaru może nam przysporzyć nowych odbiorców gazu ziemnego i nowych wpływów, o co będziemy zabiegali.

Czy widzicie również rolę dla spółek typu multi-utility?

Wierzymy, że nasze spółki obsługi klienta będą ewoluowały w stronę spółek typu multi-utility, czyli inaczej mówiąc wieloinfrastrukturalnych. Czasami może się okazać, iż chcąc doprowadzić gaz do Kowalskiego i Nowaka trzeba będzie położyć rurę i możliwe, iż taka spółka będzie zainteresowana sfinansowaniem tej inwestycji, bowiem obok gazociągu można będzie położyć także wodociąg, kanalizację czy światłowód. Wszystko to razem będzie można wykonać taniej. Zależy nam na wykreowaniu tego typu podmiotów, gdyż dzięki temu zaktywizujemy rynek. Tego typu spółki są wreszcie świetnymi partnerami do wykorzystania pieniędzy infrastrukturalnych. Obok zajmowania się gazem mogłyby również obsługiwać klientów elektroenergetyki. Jeżeli dodalibyśmy do tego także możliwość współpracy z innymi przedsiębiorstwami infrastrukturalnymi – to oferując klientowi obsługę w zakresie wielu mediów, spółki mogłyby się okazać bardzo konkurencyjne. Skorzystalibyśmy, oczywiście, z doświadczeń europejskich, ale i naszych, bo niektóre firmy już to robią. Chcemy też, aby między spółkami, które mają powstawać na bazie naszych zakładów gazowniczych, była konkurencja. Nie wyobrażamy sobie sytuacji, w której w danym miejscu klient będzie skazany na jedną, a tym bardziej prywatną spółkę, bo jeżeli nie będzie miał wyboru i możliwości uzyskania oferty od firmy A lub B, to nadal będzie on w sytuacji przymusowej. Potrzebna będzie również współpraca z gminami, bowiem gminne przedsiębiorstwa użyteczności publicznej zajmują się wodą, kanalizacją, ściekami, ochroną środowiska itd. Takie są zasadnicze elementy naszej restrukturyzacji wewnętrznej i prywatyzacji. Śmiem twierdzić, że w wyniku realizacji tego programu za jakieś półtora roku nasza firma będzie wyglądać inaczej i będzie dużo lepiej przygotowana do wejścia na giełdę. Do giełdy trzeba się przygotować i dlatego musimy dokonywać zmian w wielu płaszczyznach.

Czy dojdzie do weryfikacji przepisów administracyjnych utrudniających przyłączanie się do sieci gazowej?

Wielu z nas musiało przejść przez procedurę przyłączania się do gazu, która jest często koszmarem. Często jest to koszmar dlatego, że takie jest prawo budowlane i że obowiązują przepisy związane z bezpieczeństwem i kwestią zdobycia środków. Wszystko to powoduje, że kiedy do Kowalskiego przychodzi aktywny biznesmen z branży gazu płynnego, to wybiera on to, co jest szybsze, mimo że droższe. Biura obsługi klienta oraz przede wszystkim spółki obsługi klienta mają za zadanie załatwiać formalności za Kowalskiego, który ma dostać gotowy produkt. Wprowadzając konkurencję, chcemy doprowadzić do tego, aby klient zapłacił mniej niż płaci obecnie i aby proces jego obsługi był sprawniejszy. Tak się dzieje w Europie. I taki jest w Europie model podejścia do klienta, który jest panem i oczekuje, żeby przyjść do niego i na przykład wykonać mu audyt energetyczny. To, co jest dobre dla Kowalskiego, nie musi być dobre dla Nowaka. I ci, którzy przyjdą do klienta z audytem energetycznym, mają mu doradzić, na przykład jaki typ pieca jest dla niego lepszy. Chciałbym jeszcze raz podkreślić, mają oszczędzić mu mitręgi związanej z procedurą przyłączenia do sieci gazowej. Jest to koszmar, przez który sam przechodziłem, ale wierzę, że nasi nowi klienci z czasem już tego nie doświadczą.

Jakie miejsce w procesie prywatyzacji w sektorze gazownictwa przypadnie inwestorom zagranicznym?

Sądzę, że prywatyzacja wzbudzi zainteresowanie zwłaszcza naszych wielkich konkurentów za granicą, takich jak: Ruhrgas, VNG, ThŁga czy Gaz de France. Proszę zwrócić uwagę, że kształt programu rządowego, jaki został przyjęty, nie wskazuje im obecnie miejsca w naszym systemie gazowniczym. Na razie nie zaangażują się kapitałowo w istotny sposób w PGNiG-matce, ani w żadnej z sześciu spółek dystrybucyjnych, o prywatyzacji których zdecyduje Rada Ministrów. Tych partnerów chcemy teraz zaprosić do udziału w realizacji programu likwidacji „białych plam”. Namawialiśmy właściciela, czyli Skarb Państwa i wydaje nam się, że udało się go przekonać, że model prywatyzacji powinien zmuszać do wysiłku tych, którzy są wielkimi graczami i mają miliardy dolarów do wydania. Oddanie im naszego rynku gazowego, zwłaszcza dystrybucyjnego, jest stosunkowo łatwe, ale nie zmusi ich do wysiłku, bowiem przejęliby rezerwy tkwiące w firmie, a są one spore. Rezerwy chcemy wykorzystać sami z pożytkiem przede wszystkim dla Skarbu Państwa.

Co z liberalizacją, demonopolizacją i zasadą TPA, czyli dostępem do sieci gazowej stron trzecich?

Przy opracowywaniu strategii dyskutowaliśmy na ten temat bardzo dużo. Polska i polski rynek gazowy są w sytuacji bardzo specyficznej. Nie mamy komfortu takiego jak Holandia bądź Wielka Brytania, gdzie ze złóż krajowych pochodzi lwia część zużywanego w tych krajach gazu. Polska jest istotnym jego importerem. Jak wiadomo, wydobywamy około 4 miliardów m3, a sprzedaliśmy w roku ubiegłym około 11,3 miliarda m3. I aby właściwie ocenić polski rynek gazowy trzeba patrzeć przez pryzmat tych proporcji. Unia Europejska ma jeden jasno określony kierunek: liberalizacja i demonopolizacja. I my przed tym nie zamierzamy uciekać, a wprost przeciwnie – zapraszamy partnerów do zagospodarowania „białych plam” już teraz, zanim ktoś od nas tego będzie wymagał. Jest to de facto tworzenie konkurencji. Chcemy, żeby ta konkurencja nie pojawiła się nagle z datą 1 stycznia 2004, ale żeby była ona u nas już i najchętniej w takim modelu, w którym jesteśmy partnerami. Jeżeli wejdziemy do Unii, to choćby ze względu na to, że Polska nie zabiegała o okres przejściowy w sektorze gazowniczym, wszystkie gazownicze regulacje europejskie zaczną automatycznie obowiązywać na naszym rynku. Co to oznacza? Oznacza, oczywiście, konieczność jego otwarcia. Takie są standardy unijne i musimy się do nich przygotować.

Jak w tym kontekście traktować nasz kontrakt z Gazpromem?

Chciałbym tutaj bardzo wyraźnie powiedzieć o jednym, chyba najistotniejszym, elemencie, który stanowi pewną modyfikację obowiązujących norm unijnych. Mianowicie Unia przewidziała w swoich dyrektywach sytuację, gdy przystępujący do niej kraj przed zgłoszeniem akcesji podpisał wieloletnią umowę o dostawie gazu – zwłaszcza w formule take or pay. Jesteśmy właśnie w takiej sytuacji. PGNiG jest związany umową wieloletnią z największym dostawcą i graczem na rynku gazowym, z Gazpromem. Podpisany kontrakt obowiązuje do 2020 r. Jest to 25-letni kontrakt, na podstawie którego zobowiązaliśmy się do odebrania gazu w ilości 250 miliardów m3. Wypada więc średnio 10 miliardów m3 na rok, a trzeba pamiętać, że krajowe wydobycie wynosi 4 miliardy m3. W wyniku kontraktu, jaki podpisał nasz rząd i PGNiG z Gazpromem, gaz ten ma być odebrany i trzeba za niego zapłacić. Dostawców nie interesuje, czy jesteśmy w stanie go zużyć. Wobec tego zgodnie z normami unijnymi, co chcę wyraźnie podkreślić, możemy pod pewnymi warunkami odmawiać dostarczenia gazu odbiorcom uprawnionym właśnie ze względu na kontrakty zawarte w formule take or pay przed wejściem w życie zapisów unijnych. Zamierzamy z tej możliwości w uzasadnionych przypadkach korzystać. Do konkurencji i liberalizacji podchodzimy w sposób, na jaki zezwala nam Unia, a że jesteśmy firmą komercyjną, która wejdzie na giełdę w 2004 roku, to także nasi nowi właściciele prywatni, w tym również osoby fizyczne, będą mogli zapytać, jak dbamy o interesy firmy i co robimy by uniknąć płacenia kar. Takie są, mówiąc w dużym uproszczeniu, realia, z jakimi wchodzimy do Unii Europejskiej.

Dla wielu ludzi Unia jest na razie hasłem, często pustym dźwiękiem. W sektorze gazowniczym, infrastrukturalnym, możemy ludziom realia Unii, a zwłaszcza jej plusy, przybliżyć bardziej praktycznie. I jesteśmy w stanie pokazać, jak wykorzystać pieniądze unijne. Wiele środków jest już dostępnych, tylko trzeba umieć je zagospodarować zgodnie z praktykami i procedurami unijnymi. Środki przedakcesyjne nie są do zlekceważenia, a po przystąpieniu do Unii będą do wykorzystania niebagatelne środki z funduszy strukturalnych.

Jak wyglądają nasze krajowe zasoby gazu?

Naszym priorytetem jest doprowadzenie do tego, aby wzrosło zużycie gazu pochodzenia krajowego. Około 90 miliardów m3 krajowego gazu ziemnego, to zasoby, które nadają się do zagospodarowania komercyjnego i przemysłowego. Przy zużyciu krajowego gazu na poziomie około 4 miliardów metrów sześciennych rocznie można policzyć, że krajowego gazu wystarczy na ponad 20 lat. A przy użyciu nowych technik nasze firmy poszukiwawcze, wiertnicze i geofizyczne znajdują co roku nowe złoża gazu ziemnego. W związku z tym chcemy przeznaczyć znaczne środki na to, aby w ciągu kilku lat doprowadzić do zwiększenia o 50 procent wydobycia gazu krajowego, co w połączeniu ze strategią wzrostu sprzedaży ma doprowadzić do tego, że gaz ziemny w Polsce będzie tańszy.

Jak patrzeć na kwestię dywersyfikacji źródeł dostaw gazu?

W trakcie kadencji poprzedniego rządu mówiono wiele na temat dywersyfikacji źródeł dostaw gazu i jej wpływu na energetyczne bezpieczeństwo kraju. Uważamy, że najpewniejszym sposobem zapewnienia sobie bezpieczeństwa energetycznego jest oparcie się na krajowych złożach gazu, o czym próbujemy, z pozytywnym skutkiem, przekonać rząd.

Program rządowy zakłada wydzielenie od 1 stycznia 2003 r. sześciu spółek dystrybucyjnych, a nie później niż 1 stycznia 2004 r. powstanie spółka poszukiwawczo-wydobywcza, która będzie spółką zależną. Będzie to oddzielny podmiot koncentrujący się na efektywnym poszukiwaniu nowych złóż nie tylko gazu, ale i ropy, której jesteśmy również producentem. Wydobywamy i sprzedajemy ponad 470 tysięcy ton ropy naftowej rocznie. Przy okazji poszukiwania nowych złóż gazu najczęściej znajdujemy także kondensat ropy sprzedawany naszym rafineriom.

Co z kontraktem norweskim?

Kontrakt norweski łączy partnerów, którzy muszą spełnić określone warunki. Do nas należy znalezienie odbiorców dla części zakontraktowanego w Norwegii i Danii gazu. Nie kryjemy tego, że ilości gazu wynikające z kontraktów, jakie zastaliśmy jako nowy zarząd (tj. głównie kontrakt jamalski), oraz wydobycie krajowe, pokrywają obecnie w całości potrzeby polskiego rynku gazowego. Gdybyśmy więc realizowali dodatkowe kontrakty z Norwegami bądź Duńczykami na dostawę gazu w formule take or pay, to bylibyśmy nieodpowiedzialni. Po prostu nie mamy w obecnych realiach rynkowych oraz w najbliższej przyszłości odbiorców na takie ilości gazu. Podpisanie nowych wyżej wymienionych kontraktów mogłoby oznaczać konieczność poniesienia znacznych kosztów, ewentualnie konieczność zapłacenia znacznych kwot za gaz, którego nie mamy komu sprzedać – a w konsekwencji przerzucenie kosztów na naszych odbiorców. Sprawy dywersyfikacji źródeł dostaw gazu nie można rozpatrywać w oderwaniu od naszych realiów rynkowych. A realia te są takie, że to, co zakontraktowaliśmy i musimy odebrać musimy sprzedać w kraju. Nie wyobrażamy sobie takiej dywersyfikacji, która z braku miejsca na gaz norweski czy duński doprowadziłaby do zmniejszenia wydobycia krajowego.

Rozmawiał Jan Lipowski

 

POLSKIE
GÓRNICTWO NAFTOWE
I GAZOWNICTWO S.A.

00-537 Warszawa, ul. Krucza 6/14,
tel. 022 583-50-00, fax 022 583-58-56
Internet: www.pgnig.pl
e-mail: [email protected]