Prawo do życia bez bólu

Nasze Zdrowie IV
Dodatek promocyjno-reklamowy do „RZECZPOSPOLITEJ„.
nr 300 (6983) 23 grudnia 2004 r.

Prawo do życia bez bólu

Wypowiedź dr. n. med. Jerzego Jarosza, kierownika Zakładu Medycyny Paliatywnej, Centrum Onkologii – Instytutu im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie

Każdy pacjent ma prawo oczekiwać, aby bóle towarzyszące chorobie nowotworowej były starannie leczone. Współczesne leki dają taką możliwość.

Choroba nowotworowa i bóle bardzo często łączą się ze sobą. Odczuwa je około 75 procent chorych. W zdecydowanej większości wypadków bóle można skutecznie leczyć. Gdybyśmy się umówili, że istnieją bóle „potrzebne”, które o czymś informują, a ta informacja jest użyteczna, to bóle nowotworowe na pewno do nich nie należą. W naszej cywilizacji pozostawienie chorego z bólem, który informuje jedynie o tym, że jest się bardzo ciężko chorym uważane jest za sprzeniewierzenie się podstawowym prawom człowieka. W standardach Polskiej Unii Onkologii piszemy m.in., że każdy chory ma prawo oczekiwać, aby bóle towarzyszące jego chorobie były starannie leczone.

Przełom w leczeniu bólu dokonał się stosunkowo niedawno. W 1986 r. eksperci Światowej Organizacji Zdrowia opublikowali schemat leczenia bólów nowotworowych. W medycynie przyjęliśmy nazywać go trójstopniową drabiną analgetyczną. Polega głównie na tym, że podzielono leki przeciwbólowe na trzy stopnie od najsłabszych po najsilniejsze, zalecając leczenie adekwatne do bólu. Tak naprawdę przełomem była zmiana sposobu myślenia o bólu. Jeśli chory stale cierpi, to nie należy mu zalecać leku tylko „w razie bólu”. Dla chorego oznaczałoby to, że ma czekać, aż ból stanie się nie do wytrzymania i dopiero wówczas wziąć lek. W ten sposób skazuje się go na uzależnienie od bólu i oczekiwanie na następne dawki leku. Nie wolno dopuszczać do takich sytuacji.

Niezwykle ważne jest, aby leki podawać jak najprostszą i jak najmniej kłopotliwą drogą. Kanonem leczenia stało się doustne i przezskórne podawanie preparatów. Następny krok w przełamaniu starych zasad myślenia dokonały firmy farmaceutyczne. Zaproponowały nowe formy leków, odpowiadające wspomnianym zasadom. Mam tu na myśli leki o przedłużonym działaniu, np. zawarte w plastrze, które działają przez trzy doby.

Ideałem jest pełne wyleczenie chorego. Niestety w onkologii udaje się to stosunkowo rzadko (w naszym kraju tylko u około 30 procent chorych). Możemy natomiast przedłużać życie. Niezależnie jednak, jak długo będzie żył chory, powinien żyć w możliwie najlepszych warunkach, bez bólu i aktywnie. Takim całościowym podejściem do problemów chorego człowieka, w ostatnich latach życia, zajmuje się medycyna paliatywna. n