Prezydenckie „Oscary” gospodarcze już po raz piąty

Jakość XII
Dodatek reklamowy do RZECZPOSPOLITEJ.
nr 139 (6216) 17 czerwca 2002 r.

Prezydenckie „Oscary” gospodarcze już po raz piąty

Rozmowa z Jerzym Mackiewiczem, sekretarzem Kapituły Nagrody Gospodarczej Prezydenta RP, doradcą prezydenta ds. gospodarczych programów promocyjnych

Czym jest Nagroda Gospodarcza Prezydenta i jakie spełnia ona zadanie?

Nagroda stała się w Polsce najbardziej prestiżowym wyróżnieniem za osiągnięcia gospodarcze. Z roku na rok mamy coraz większy problem z wyborem najlepszych firm. O ile w pierwszej i drugiej edycji była wyraźna grupa liderów i stosunkowo duża grupa firm przypadkowych, to teraz prawie 90 procent zgłoszonych kandydatów odpowiada stawianym kryteriom. Nagroda ta, jak każda inna, ma wyróżnić tych, którzy zdobyli silną pozycję na polskim i zagranicznych rynkach. Najważniejszym zadaniem, które postawił przed nagrodą prezydent Aleksander Kwaśniewski jest tworzenie grupy liderów, którzy budują prestiż całej gospodarki. Prezydent uważa, że nie da się promować gospodarki jako całości. Promocja nie może być też anonimowa, bo jest nieskuteczna. Dlatego wyróżniamy konkretne firmy, promujemy je i upowszechniamy ich osiągnięcia.

Czyżby to był rodzaj lobbingu firm krajowych?

Może to nie tyle lobbing, ile dobry sposób budowania wiarygodności i prestiżu. Mimo że Nagroda Prezydenta jest honorowa, to wiadomo nam, że otrzymanie jej ma dla laureatów duże znaczenie zwłaszcza w kontaktach z kontrahentami. W środowisku biznesu laureaci nagrody są postrzegani jako partnerzy wiarygodni, solidni i godni zaufania. Ma ona również duże znaczenie dla ugruntowania firmy w świadomości ostatecznych konsumentów.

Nagroda ta nie ogranicza się do polskich firm. Wyróżnia również najpoważniejsze inwestycje zagraniczne w Polsce, firmy z kapitałem zagranicznym dostrzegane są również w innych kategoriach jak choćby „eksporter” czy „instytucja finansowa”. Jest to bardzo wyraźnym sygnałem ze strony prezydenta, że z jednej strony potrzebujemy tych inwestycji, chcemy żeby było ich jak najwięcej, z drugiej potrafimy docenić i uhonorować tych, którzy wchodząc do Polski modernizują naszą gospodarkę, tworzą nowe miejsca pracy, zwiększają naszą ofertę eksportową.

Jakimi kryteriami kieruje się prezydent wybierając osobiście laureatów?

Prezydent ma chyba najtrudniejsze zadanie, bo wyboru dokonuje spośród trzech nominowanych w każdej z kategorii, a są to kandydaci, którzy wcześniej przeszli już bardzo ostrą selekcję w instytucjach zgłaszających i w Kapitule. Każdemu z nominowanych śmiało można przyznać nagrodę, każdy może poszczycić się osiągnięciami, które predysponują go do spełniania roli lidera, a wskazać można tylko jednego.

Przy podejmowaniu decyzji prezydent kieruje się głównie znaczeniem działalności kandydata dla całej polskiej gospodarki, efektami ekonomicznymi, pozycją na rynku, jakością i innowacyjnością produktów, wielkością eksportu, tworzeniem dobrych warunków pracy. Patrzy na kandydatów przez pryzmat strategicznych zadań polskiej gospodarki.

Członek Kapituły prof. Marek Belka, powiedział, że nagroda ta pełni istotną rolę w kreowaniu wzorców zwiększania konkurencyjności rolnictwa. Tymczasem wśród laureatów w tej kategorii mieliśmy jak na razie jednego zwycięzcę zajmującego się tradycyjną produkcją rolną (inni laureaci reprezentowali ogrodnictwo i hodowlę). Czy to oznacza, że rolnikom nie zależy na nagrodzie prezydenta?

Rolnikom bardzo zależy na nagrodzie, zainteresowanie jej otrzymaniem w tym środowisku jest bardzo duże. Nie rozumiem podziału na „prawdziwych” i „nieprawdziwych” rolników. Rolnictwo to nie tylko uprawa zboża czy hodowla trzody chlewnej. Wśród kandydatur, które rozpatrywała Kapituła byli reprezentanci różnych branż rolnictwa, a ci którzy zostali wyróżnieni, w ocenie tego grona osiągają najlepsze wyniki i najlepiej sobie radzą. Gospodarstwa ogrodnicze i sadownicze, specjalistyczne gospodarstwa hodowlane czy stadniny koni z powodzeniem konkurują na rynkach międzynarodowych, są nowoczesne, dobrze zorganizowane, a więc pozytywnie wyróżniają się na tle całego polskiego rolnictwa. Naturalny jest więc fakt, że to właśnie one sięgają po najwyższe laury. Nie oznacza to oczywiście, że tylko ta grupa ma szanse na wyróżnienie. W Polsce jest naprawdę bardzo dużo znakomitych gospodarstw rolnych, również tych, które zajmują się „tradycyjną” działalnością, natomiast trudno jest oczekiwać od Kapituły czy prezydenta, żeby z góry zakładał, jaki typ gospodarstwa powinien wyróżnić i który typ działalności jest bardziej rolniczy. Efekty uzyskiwane przez poszczególne gospodarstwa rolne są również sygnałem dla samych rolników, że trzeba poszukiwać tych form działalności, które są najbardziej dochodowe. Oczywiście rolnictwo jest dziedziną specyficzną, nie wszędzie można produkować wszystko, ale jeżeli takie możliwości istnieją, to trzeba dostosowywać swoją działalność do potrzeb rynku, tak jak w innych sektorach gospodarki.

Nie wszyscy dotychczasowi laureaci radzą sobie w warunkach gospodarki rynkowej, czego przykładem jest Stocznia Szczecińska, która uzyskała w 1998 roku nagrodę w kategorii „Najlepszy Eksporter”. Jak pan by to skomentował?

Sytuacja w przemyśle okrętowym pogorszyła się na całym świecie. Problemy w istotny sposób powiększa zbyt silna złotówka. Od dwóch lat z tego właśnie powodu problemy z eksportem mają nie tylko stocznie, ale wszyscy krajowi eksporterzy. Wielu z nich rezygnuje z podpisywania nowych kontraktów. Oczywiście to, co stało się w Stoczni Szczecińskiej ma szczególny wymiar, kryzys wyciągnął na światło dzienne szereg błędów i nieprawidłowości, które zdarzyły się w tym przedsiębiorstwie przez ostatnie dwa lata. Poza tym jest to przedsiębiorstwo o strategicznym znaczeniu dla polskiej gospodarki, jago problemy przenoszą się na wiele innych firm, dotyczą około 65 tysięcy pracowników. Dla prezydenta i członków Kapituły ta sytuacja ma dodatkowy negatywny wymiar. Przyznając tę nagrodę w 1998 roku, kiedy stocznia była największym polskim eksporterem sprzedającym rocznie statki za kwotę 600 milionów dolarów, kiedy stawiana była za wzór wszystkiego co pozytywne w naszych przemianach gospodarczych, wszyscy byliśmy przekonani, że ta pozycja nie tylko zostanie utrzymana, ale stale będzie rosła. To przekonanie wzmacniał pakiet zamówień, program produkcji nowych typów statków, planowane inwestycje, wdrażane nowe technologie. Niestety, życie przyniosło inne rozwiązania, z których należy wyciągnąć wnioski na przyszłość. Mam nadzieję, że działania rządu, nowego Zarządu stoczni oraz praca wszystkich stoczniowców przełamią te trudności, że uda się wrócić temu ważnemu przedsiębiorstwu na ścieżkę dynamicznego rozwoju, że znowu będziemy mogli szczycić się jego osiągnięciami i sukcesami. To, co stało się w stoczni, powinno być przestrogą dla innych, jak łatwo jest stracić pozycję lidera, jak łatwo zmarnować dorobek wielu lat ciężkiej pracy.

Trudności stoczni nie powinny też być odbierane jako kryzys całej nagrody, nie mogą wpływać na zmniejszenie rangi i znaczenia samej nagrody i jej laureatów, którzy mimo trudności na rynku znakomicie sobie dają radę, uruchamiają nowe dziedziny działalności, tworzą nowe miejsca pracy. Przykładów ich sukcesów po otrzymaniu nagrody jest bardzo dużo, wymienię kilka najbardziej spektakularnych. „Amica Wronki” S.A. wybudowała od podstaw nową fabrykę pralek, kupiła duńską firmę, podpisała kontrakt z Koreańczykami, wprowadziła ISO 18000. „Pollena Ewa” S.A. weszła na giełdę, uzyskała ISO 14001 i wprowadziła nowy, opatentowany na całym świecie kosmetyk na bazie bursztynu. „Sanitec Koło” wybudował dwie nowe fabryki.

Małe przedsiębiorstwo, „Ravimed” wdrożyło do produkcji opatrunki kolagenowe i indywidualny pakiet przeciwchemiczny oraz preparat bakteriobójczy. „Hydromechnika” wkrótce podpisze kontrakt z „Beningiem”. Licencjonowana Szkółka Krzewów Jagodowych Marioli i Janusza Markiewiczów z Buszkowa założyła plantację truskawek na Litwie i otworzyła sklep internetowy. Produkujący snowboardy, nominowany sprzed dwóch lat, „Nobile” z Bielska-Białej, podpisał kontrakt ze światowym liderem w tej branży, amerykańską firmą „Barton”.

Kategorią szczególną jest „Wynalazek z dziedziny technologii”. Ile z tych nagrodzonych produktów udał się wdrożyć do produkcji?

Udało się wdrożyć wszystkie. Instytut Biotechnologii i Antybiotyków, laureat z ub.r., wdrożył nową technologię produkcji insuliny i wdraża nowe leki rekombinowane. Wyłączniki prądu stałego profesora Marka Bartosika są produkowane i eksportowane, zespół pracuje nad wdrożeniem nowych typów. Również krzemowe fotodiody lawinowe zespołu pani Iwony Węgrzeckiej i kardiostymulator z ITAM-u znalazły szerokie zastosowanie. Może zbyt mało słyszy się o tych i innych osiągnięciach polskiej nauki, zbyt mało przeciętny Polak o nich wie, ale wynika to z jednej strony ze słabej promocji polskiej myśli naukowo-technicznej, z drugiej, że nie posiadamy w Polsce nowoczesnego, innowacyjnego produktu opartego na naszej myśli technicznej, który jednoznacznie w Polsce i na świecie kojarzony byłby z polską gospodarką. Wielokrotnie efekty pracy naszych naukowców, ich innowacyjne rozwiązania są elementami produktu, który dostępny jest na rynku pod zupełnie inną marką i co najgorsze nie pod naszą. Wciąż nie potrafimy wyprodukować i zaoferować naprawdę nowoczesnego, lepszego od innych produktu rynkowego, który kojarzony będzie z Polską, który budować będzie obraz Polski jako kraju nowoczesnego. Powodów jest wiele. Przede wszystkim naszych firm nie stać na kosztowne i żmudne badania naukowe. Łatwiej jest kupić gotową, tańszą i sprawdzoną już technologię lub licencję. Tylko taka polityka stawiać nas będzie zawsze kilka kroków za liderami, to oni dyktować będą warunki gry na rynku. Dlatego prezydent tyle uwagi poświęca rozwojowi polskiej myśli naukowo-technicznej, stworzeniu systemu wdrażania jej efektów do produkcji. Nagroda Gospodarcza Prezydenta RP ma również służyć promocji i upowszechnianiu osiągnięć polskich naukowców i inżynierów.

Rozmawiał Krzysztof Kochanowski