Problem społeczny, a nie resortowy

Nasze Zdrowie VI
Dodatek promocyjno-reklamowy do „RZECZPOSPOLITEJ„.
27 czerwca 2005 r.

Problem społeczny, a nie resortowy

Rozmowa z dr. hab. med. Tomaszem Wolańczykiem, neurologiem i psychiatrą dziecięcym, profesorem Akademii Medycznej w Warszawie

ADHD, czyli zespół nadpobudliwości psychoruchowej z zaburzeniami koncentracji uwagi jest jednym z najczęstszych zaburzeń wieku rozwojowego. Jak licznej grupy dzieci on dotyczy?

Nadpobudliwość psychoruchowa dotyka około 3-7 procent dzieci. Wielkość ta zależy głównie od grupy wiekowej i sposobu badania. W Polsce mamy kilka milionów dzieci w wieku szkolnym. Jest to więc liczna grupa.

Jeszcze kilka lat temu problem ADHD nie był dostrzegany w społeczeństwie. A jak jest teraz?

Ze świadomością jest różnie. Z jednej strony wydaje się, że bardzo dużo się zmieniło na lepsze, zwłaszcza jeśli chodzi o wiedzę nauczycieli nauczania początkowego. Wśród rodziców natomiast poziom wiedzy jest bardzo różny. Przeważnie jest to wiedza „prasowa”, często podawana w tonie sensacji.

Z tego powodu dochodzi do zjawisk kuriozalnych, z jednej strony mamy dzieci z nierozpoznanym od lat ADHD. Trafiają do nas pacjenci nawet w wieku 16 lat z bardzo rozwiniętym zaburzeniem, którym niewiele można już pomóc. Tym samym wiele dzieci naprawdę potrzebujących pomocy, nie otrzymuje jej. Ale mamy zupełnie inne sytuacje, np. dwuletnie dziecko zostało do nas skierowane z podejrzeniem ADHD, co nie jest możliwe do rozpoznania w tym wieku. Druga, typowa sytuacja to telefon od matki, która podejrzewa, że dziecko ma ADHD ponieważ jej pyskuje. Jest to mylenie pojęć. Jeśli dziecko jest niegrzeczne, nie musi to oznaczać nadpobudliwości psychoruchowej.

Kto powinien rozpoznać zaburzenie: rodzice, nauczyciele, lekarz?

Dostrzeżenie ewentualnego problemu ADHD u dziecka jest rolą rodziców i nauczycieli, a najbardziej pedagogów szkolnych, którzy powinni mieć odpowiednią wiedzę na ten temat. Natomiast diagnoza jest rolą psychologów, pracujących w poradniach psychologiczno-pedagogicznych i lekarzy w poradniach zdrowia psychicznego dla dzieci i młodzieży. Problem tkwi w tym, że poradnie są przeciążone pracą, dlatego oczekiwania na wizytę są często bardzo długie. Jeszcze większy problem dotyczy psychiatrów dziecięcych, a raczej ich braku. Okres oczekiwania na wizytę u psychiatry dziecięcego w poradniach w Warszawie sięga od kilku miesięcy do kilku lat. W innych regionach kraju bywa jeszcze gorzej. Są miejsca gdzie w ogóle nie ma psychiatrów dziecięcych.

Kiedy możemy podejrzewać ADHD, a kiedy po prostu dziecko jest zwyczajnie „ruchliwe”? Co powinno nas zaniepokoić?

Powodem do niepokoju na pewno jest nadmierna ruchliwość dziecka, niezależnie od sytuacji. Chodzi tu o stałą skłonność, która jest znacznie bardziej nasilona, niż u innych dzieci. Ponadto impulsywność, działanie bez zastanowienia, stałe wtrącanie się do rozmów, do zabaw, a także niedosłuchanie do końca, np. poleceń rodziców. W szkole dziecko z ADHD przeszkadza, odpowiada nie pytane, zaczyna rozwiązywać test zanim przeczyta polecenie. Podstawową i stałą rzeczą u dzieci z nadpobudliwością psychoruchową są zaburzenia uwagi, czyli niezdolność dłuższego skupienia się na jednej pracy, rozpraszanie się, liczne błędy spowodowane nieuwagą. Ponadto kłopoty z zaplanowaniem działania, niekończenie prac. Takie cechy trudno zauważyć u przedszkolaka, ponieważ ma on jeszcze mało obowiązków. Staną się one jednak gigantycznym problemem, gdy dziecko pójdzie do szkoły.

Metody leczenia można w pewnym uproszczeniu podzielić na farmakologiczne i niefarmakologiczne. Na czym one polegają?

Metody niefarmakologiczne to przede wszystkim edukacja rodziców, nauczycieli, zastosowanie odpowiednich metod wychowawczych. Taką metodą jest praca z dzieckiem nad zahamowaniem następstw nadpobudliwości. Dziecku, które nie ma ekstremalnie nasilonych objawów można pomóc, stosując odpowiedni system wychowania, prawidłowo prowadzone nauczanie.

Jeśli natomiast objawy są bardzo nasilone, skuteczność edukacji może być niewielka i trzeba ją wesprzeć farmakologią. Leczenie farmakologiczne ma na celu zmniejszenie objawów u dziecka. Szacuje się, że z tego rodzaju leczenia może korzystać co dziesiąte dziecko z ADHD.

Czy dostępność leczenia farmakologicznego jest równie utrudniona, jak szansa skorzystania z pomocy psychiatrów dziecięcych?

Z dostępnością metod farmakologicznych też jest źle. W aptekach mamy leki o mniejszej skuteczności, za to o większej ilości działań niepożądanych. Wkrótce jednak powinny pojawić się środki psychostymulujace, które są już zarejestrowane w Polsce. Inna grupa nowych leków – niepsychostymulujących jest obecnie w trakcie rejestracji i może pojawić się pod koniec roku. Podstawową barierą będzie jednak cena tych środków, które nie będą refundowane. Tymczasem leczenie trwa minimum przez okres roku szkolnego, a niekiedy nawet kilka lat.

Brak skutecznych leków w kraju sprawia, że niektórzy rodzice sprowadzają potrzebne medykamenty z zagranicy. Można bowiem uruchomić odpowiednią procedurę, wystawiając zapotrzebowanie na sprowadzenie leku z zagranicy, który nie posiada pozwolenia na dopuszczenie do obrotu w Polsce, a jest niezbędny dla ratowania życia lub zdrowia pacjenta. Jest to droga żmudna, ale rodzice mają prawo ubiegać się o refundację. Paradoksalnie sytuacja wielu rodzin się pogorszy, ponieważ jeśli lek będzie dostępny w aptece, nie będą miały podstaw do ubiegania się o refundację.

Jakie mogą być konsekwencje nieleczenia lub niewłaściwego leczenia ADHD?

Istotą zaburzenia, nie tylko nie leczonego są takie, że osobą z ADHD jest się do końca życia, choć objawy zmniejszają się z wiekiem. Leczenie natomiast pomaga osiągnąć taki poziom wykształcenia, który pozwoli danej osobie znaleźć sobie miejsce w życiu. Trzyletnia terapia zmniejsza również ryzyko uzależnień, konfliktów z prawem. Problemem osób z zaburzeniem jest także niska samoocena. W życiu rodzinnym obserwujemy więcej konfliktów, rozwodów. Problem potęguje fakt, że u rodziców z ADHD występuje większe ryzyko, że dzieci również będą dotknięte tym zaburzeniem. A to z kolei wymaga od rodziców systematyczności, dokładności itd. Trzeba jeszcze wspomnieć o badaniach nad wypadkowością. Dzieci z ADHD narażone są na dwudziestokrotnie wyższe ryzyko trafienia do szpitala po wypadkach, niż dzieci bez tego zaburzenia. Ponad połowa ofiar śmiertelnych wypadków rowerowych to osoby z ADHD.

Równie istotny jest również problem społeczny związany z nadpobudliwością psychoruchową u dzieci. Na przykład koszty nauczania indywidualnego, które finansuje się z pieniędzy podatników. Niestety, u nas wciąż jeszcze nie myśli się w kategoriach społecznych, lecz resortu lub dziedziny.

Dziękuję za rozmowę.

Piotr Janczarek