PSE SA – bariera czy stymulator rozwoju rynku energii elektrycznej

Energia XXIV, cz. 2
Dodatek reklamowy do RZECZPOSPOLITEJ.
nr 214 (5684) 13 września 2000 r.

PSE SA – bariera czy stymulator rozwoju rynku energii elektrycznej
Rozmowa z Krzysztofem Żmijewskim, prezesem Polskich Sieci Elektroenergetycznych S.A.

foto

Panie prezesie, mija 10 lat od powstania PSE SA – firmy, którą pan kieruje, została ona utworzona dla stymulowania wdrażania konkurencyjnego rynku energii elektrycznej w Polsce. Jak pan dzisiaj ocenia: czy PSE SA dobrze wywiązują się ze swoich obowiązków?

Ocena własnej firmy jest zawsze subiektywna, może lepiej zostawić ocenę innym. Proponuję skoncentrować się nad odpowiedzią co jest potrzebne do efektywnego funkcjonowania konkurencyjnego rynku energii elektrycznej i jakie zadania ma do wykonania PSE SA, a także co zostało dotychczas zrealizowane.

Sektor elektroenergetyczny funkcjonował przez kilkadziesiąt lat (nie tylko w Polsce) jako prawnie usankcjonowany monopol – o rynku wtedy nie było mowy. Przez długie lata uważano, że energia elektryczna jest dobrem społecznym, toteż nadanie jej cech towaru i stworzenie rynku energii elektrycznej nie jest procesem łatwym ani krótkotrwałym. Dopiero ostatnie dziesięć lat przyniosło wręcz rewelacyjne zmiany. Praktycznie wszystkie kraje rozwinięte zmieniły swoje prawa energetyczne, likwidując prawną podstawę monopoli. We wszystkich niemal krajach wprowadzony został okres przejściowy na przygotowanie się wszystkich, ale przede wszystkim firm energetycznych, do udziału w rynku energii elektrycznej.

Okresy przejściowe są różne, ale z reguły przekraczają 10 lat. Rynek energii elektrycznej będzie efektywnie funkcjonował wtedy, gdy zostaną spełnione podstawowe warunki:

 

  • ceny energii elektrycznej kształtowane będą swobodnie przez uczestników rynku,
  • będzie wystarczająco dużo uczestników rynku po stronie podaży i popytu – nie będzie więc podmiotów dominujących,
  • powstanie odpowiednia infrastruktura techniczna,
  • prawo i przepisy dostosowane zostaną do potrzeb rynku,
  • pojawią się różni właściciele firm elektroenergetycznych.

Polski start do budowy rynku odbywał się w warunkach obowiązywania cen urzędowych na energię elektryczną, całkowicie oderwanych od ekonomii.

Urządzenia energetyczne produkujące energię elektryczną były przestarzałe, zatruwające środowisko. Żadna z firm energetycznych nie była w stanie przeprowadzić samodzielnie modernizacji, ani rozwijać jednostki wytwórcze.

Pierwsze lata reformy to porządkowanie spraw podstawowych. Okres ten, w opinii prawie wszystkich trwa zbyt długo. Ale w porównaniu z innymi krajami – nie wypadamy wcale tak źle. Co osiągnęliśmy przez te lata?

Struktury cen energii elektrycznej zostały uporządkowane, programy proekologiczne doprowadziły do skokowego spadku emisji zanieczyszczeń, szkieletowa infrastruktura techniczna potrzebna do funkcjonowania rynku energii jest już gotowa we wszystkich obszarach.

Przy okazji analizy postępów w rozwoju rynku energii elektrycznej i wpływu na nią poszczególnych instytucji i firm, zawsze pojawia się nazwa PSE SA. foto

Właśnie, można spotkać niekiedy zarzuty, że PSE SA tworzą bariery w rozwoju rynku. Czyżby pańska firma zmieniła kierunek działań?

Nie sadzę, zresztą taki zarzut kierowany jest też pod adresem całego sektora elektroenergetycznego. Posądzany jest on o próby utrzymania pozycji monopolistycznych. Oczywiście nie można wykluczyć i takich jednostkowych działań, ale generalnie to właśnie firmy energetyczne były i są motorem reformy sektora elektroenergetycznego.

Ale przecież bycie monopolistą jest bardzo wygodne?

Tak, pod warunkiem, że jest to monopol, którego zysk jest potwierdzony prawem i nikt nie podważa jego istnienia. Jest jeszcze inny aspekt bycia monopolistą. Na przykład PSE SA do niedawna były jedynym podmiotem uprawnionym do kupowania energii elektrycznej od wytwórców. Zakupioną energię elektryczną odsprzedawały zakładom energetycznym, ale bez zysku, pobierając jedynie marżę za przesył – a więc funkcjonalnie nie było to w porządku. W takich warunkach najlepszym wyjściem jest szybkie wdrożenie rynku energii elektrycznej i ograniczenie działania monopoli do minimum. Nie jest to łatwe, przyznaję, chociażby ze względu m.in. na bariery ludzkie, koszty wprowadzania infrastruktury technicznej niezbędnej do funkcjonowania rynku. Są to jednak problemy, z którymi sobie radzimy. Ponadto sądzę, że rozwiązywanie tych problemów jest przyjemniejsze niż ciągłe udowadnianie, że nie jest się wielbłądem.

Czyżby chciał pan powiedzieć, że PSE SA nie są monopolistą?

Niezupełnie, wdrażanie rynku energii elektrycznej wymaga pewnego rodzaju stabilizatora. W wielu krajach rolę takiego stabilizatora odgrywa firma, która działa w podobnym obszarze co PSE SA. Przykłady Hiszpanii i Szwecji świadczą, że dominująca rola firm może sprzyjać rozwojowi rynku, pod jednym wszakże warunkiem: że dotyczy to okresu przejściowego. PSE SA wzięły na siebie główny ciężar przygotowania rynku energii elektrycznej. Biorąc pod uwagę działania PSE SA, bardzo łatwo można oskarżyć nas o praktyki monopolistyczne czy antyrynkowe. Tracimy wiele czasu i energii na prostowanie tych oskarżeń, zamiast skierować je na działania stymulujące rozwój rynku.

Czy w takim razie PSE SA zrobiły wszystko dla rozwoju rynku?

Sądzę, że jeszcze nie, między innymi nie udało się wdrożyć dobowo-godzinowych procesów realizacji umów sprzedaży. Podjęliśmy już konkretne działania, które z pewnością doprowadzą do uruchomienia tego systemu rynku jeszcze w tym roku, co pozwoli również na efektywne funkcjonowanie giełdy energii elektrycznej.

Jakie działania trzeba więc podjąć, aby w pełni wdrożyć konkurencyjny rynek energii elektrycznej?

Lista koniecznych działań jest dość długa, ale jest szansa na realizację niektórych z nich w najbliższym czasie. Ważną sprawą jest ukazanie się rozporządzeń wykonawczych do ustawy Prawo energetyczne – jest szansa, że to nastąpi w ciągu 2 – 3 tygodni. Ponadto konieczna jest częściowa deregulacja rynku energii.

Deregulacja? Co to znaczy? Do tej pory mówiliśmy o demonopolizacji, prywatyzacji i właśnie o wprowadzaniu regulacji!

Rzeczywiście, jeszcze nie wdrożyliśmy w pełni regulacji rynku energii elektrycznej, a już mówimy o konieczności jego deregulacji – czyli zwolnienia części przedsiębiorstw energetycznych, w całości lub części, z obowiązku przedkładania Prezesowi Urzędu Regulacji Energetyki taryf do zatwierdzenia. Z całym szacunkiem dla regulatora, którego nie da się pominąć, bowiem ciągle istnieją takie obszary, jak np. przesył, ale obrót – już nie, jak dystrybucja, ale już nie obsługa klienta, a więc wszędzie tam, gdzie utrzymuje się monopol techniczny – kontrola regulatora jest niezbędna. Ale tylko rynek jest w stanie wyznaczyć właściwe ceny energii. Rynek reguluje lepiej, dokładniej. Więc regulator powinien działać tam, gdzie rynek nie sięga. Sądzę, że również segment rynku bilansującego spełnia warunki do deregulacji, a kilkuprocentowy udział tego rynku w obrotach firm elektroenergetycznych nie spowoduje istotnych zmian w wydatkach i przychodach zarówno tych firm, jak i wydatkach odbiorców końcowych. foto

No właśnie, mówi się, że odbiorcy końcowi za dużo płacą za energię elektryczną. Co jest więc korzystniejsze dla odbiorcy: rynek konkurencyjny czy regulacja instytucjonalna?

Wielu uważa, że dobry regulator lepiej dba o interesy odbiorców, niż rynek. Praktyka pokazuje jednak co innego. Na przykład w Stanach Zjednoczonych perfekcyjne metody regulacji nie uchroniły odbiorców przed szybko rosnącymi cenami energii. Dopiero wprowadzenie procesu deregulacji dało pozytywne rezultaty. Należy więc wyciągnąć wnioski z błędów innych.

Czy problem deregulacji dotyczy również PSE SA? Panuje opinia, że PSE SA odgrywają rolę regulatora technicznego.

Tak, dotyczy, PSE SA wdrażają właśnie dobowo-godzinowe rozliczenia umów sprzedaży, jako tzw. segment bilansujący, a więc przekazują w ręce uczestników rynku energii znaczący fragment dotychczasowej swojej działalności jako Operatora Systemu Przesyłowego. Po wdrożeniu segmentu bilansującego rynku energii PSE SA będą posiadały niewielki zakres regulacji technicznej. Zgodny zresztą z regulacjami, jakie obowiązują operatorów w UCTE.

W niedalekiej przyszłości, po wejściu Polski do Unii Europejskiej, zakres działalności Operatora Systemu Przesyłowego musi być zaakceptowany przez Komisję Europejską.

Należy więc już dzisiaj rozpocząć prace nad zgodnością naszych rozwiązań z rozwiązaniami Unii.

No dobrze, ale PSE SA to także monopolista w hurtowym obrocie energią elektryczną, czy nie ma tu konfliktu interesów?

Konflikt taki istniałby tylko wtedy, gdyby PSE SA prowadziły obrót energią elektryczną na zasadach komercyjnych. Ale tak nie jest. Obrót energią na zasadach konkurencyjnych PSE SA prowadzą tylko w obszarze handlu zagranicznego. Chociaż nawet kontrakty długoterminowe zawierane przecież w celu realizacji polityki energetycznej kraju próbuje się zaliczać do obrotu komercyjnego. Sugeruje się również, że nie pozwalają one przez swój duży udział w rynku na jego rozwój. A przecież wiele krajów otwierało swój rynek energii, zaczynając od sprzedaży kilku procent na wolnym rynku. Ponadto zapomina się o znacznym ograniczeniu emisji zanieczyszczeń i zwiększaniu efektywności wytwarzania – co wiąże się z dużymi kosztami, ale ciągle mówi się o kosztach kontraktów długoterminowych. Może należałoby rozważyć wprowadzenie handlu pozwoleniami na emisje zanieczyszczeń razem z wprowadzeniem mechanizmów systemu opłat kompensacyjnych, co pozwoli na weryfikację kosztów ekologicznych.

Czy należy przez to rozumieć, że PSE SA nie zamierzają wycofać się z krajowego obrotu energią elektryczną?

Wręcz odwrotnie, dowodem na to są działania PSE SA w ostatnich kilku latach. Przy zawieraniu kontraktów długoterminowych wielokrotnie podejmowaliśmy próby znalezienia współpartnera – odbiorcy energii elektrycznej. Udało się to tylko jednak w jednym przypadku. Przygotowaliśmy program cesji kontraktów długoterminowych na spółki dystrybucyjne i wielkich odbiorców. Istniała szansa przeprowadzenia takiej operacji, ale zmiana strategii prywatyzacji przekreśliła te plany. Kolejną próbą był program sekurytyzacji. Mamy nadzieję, że system opłat kompensacyjnych opracowany w Urzędzie Regulacji Energetyki przyniesie rozsądne efekty. Zajrzyjmy jednak do statystyki; w roku 1999 r. zauważa się spadek w obrocie energią elektryczną prowadzony za pośrednictwem PSE SA: z 110 TWh w 1998 r. do 95 TWh w roku bieżącym, co przełożyło się również na przychody: z 12,5 mld zł w roku 1998, zmalały do 10,5 mld w roku 1999.

Jest to dowód, że strategia PSE SA wycofywania się z hurtowego obrotu energią jest skutecznie wdrażana. Pragnę podkreślić, że robimy to nie tylko konsekwentnie, lecz i absolutnie dobrowolnie!

Jako odbiorca końcowy mam nadzieję, że ta strategia zaowocuje m.in. rozsądnymi rachunkami za energię elektryczną?

Sądzę, że rachunki za energię elektryczną są rozsądne, jak pan to określił. Chodzi o to, byśmy płacili za energię tyle, ile się należy – nie mniej, ale i nie więcej.

(WR)