Skutki ekologiczne powstawania konsorcjów energetycznych

Energia XXIII
72 Międzynarodowe Targi Poznańskie
Technologie przemysłowe i dobra inwestycyjne

Dodatek reklamowy do RZECZPOSPOLITEJ.
nr 137 (5607) 13 czerwca 2000 r.

Skutki ekologiczne powstawania konsorcjów energetycznych
Wypowiedź Radosława Gawlika, posła regionu dolnośląskiego

foto

1. Krótkoterminowe skutki mogą być prawdopodobnie korzystne. Powstanie konsorcjum skutkować będzie koncentracją działalności gospodarczej, a co za tym idzie – kontrolą większego segmentu rynku przez podmioty działające wg kryteriów mikroekonomicznych (przesada w tym procesie grozi dominacją na rynku i wymagać będzie odpowiedniej regulacji), ale również, w efekcie skali, obniżeniem kosztów wytwarzania energii. W krótkim i średnim okresie wynikać powinno to z ograniczania kosztów zarządu i z reorganizacji procesu wytwarzania, a następnie z modernizacji majątku – wzrastający udział w sprzedaży powinny brać jednostki o wyższej sprawności i niższych kosztach (racjonalne wybory w ramach istniejącego majątku + efekty inwestycji modernizacyjnych). Gdyby tak było, zapotrzebowanie energii pierwotnej będzie malało, co daje pozytywne skutki ekologiczne.

2. Efekty sygnalizowane w pkt. 1 mogą jednakże wystąpić jedynie w środowisku konkurencyjnym lub w efekcie wdrażania konsekwentnej regulacji bodźcowej. Aktualnie konkurencja jest słaba. Wynika to z „zablokowania” rynku kontraktami zawartymi z producentami energii elektrycznej przeszłości,(#) a powstanie konsorcjum nie zmienia warunków prawnych funkcjonowania energetyki. Jedyne co mogłoby tu stanowić o zmianach, to ewentualne zmiany w warunkach wydanych koncesji. Historia wskazuje jednak na działania kolejnych rządów, które ze względów społeczno-politycznych chronią sektory ciężkie przed skutkami dynamicznej restrukturyzacji. Ponadto, w wyniku związania kontraktami nawet proces integracji z UE, do czasu ich wygaśnięcia, nie spowoduje otwarcia konkurencji także ze względu na trwające autonomiczne procesy poprawy efektywności wykorzystania energii elektrycznej i w związku z tym mało prawdopodobny wzrost zapotrzebowania na energię elektryczną.

W związku z powyższym istnieje realne zagrożenie, że ewentualne osiągalne korzyści ekonomiczne będą wykorzystywane dla wsparcia celów politycznych w sektorach górniczym i energetycznym, co przekładać się będzie na zasady regulacji (podobne działania zawsze występowały w przeszłości, np. przeszacowanie księgowej wartości majątku trwałego, kontrakty długoterminowe) zabezpieczające przychody sektora wytwarzania w istniejącym kształcie lub posłużą „podbiciu ceny” elektrowni przy ich prywatyzacji.

Ze względów ekologicznych to drugie byłoby lepsze, gdyż spowoduje tendencje redukowania przeniesienia skutków na klienta, a więc będzie podtrzymywać cenę i stymulować racjonalizację popytu. Byłoby jednak dobrze, gdyby wartość uzyskana ze sprzedaży de facto części rynku (efekt makroekonomiczny), a nie jedynie przedsiębiorstwa, posłużyła również przewartościowaniu struktury kosztów w sektorze, a nie tylko zbilansowaniu bieżących potrzeb budżetowych.

3. Ze względu na faktycznie istniejącą ochronę konsorcjów przed konkurencją (przez kontrakty długoterminowe), istnieje duże zagrożenie, że w średnim horyzoncie czasu efekty ekologiczne mogą być negatywne. Zgoda na koncentrację działalności energetyki konwencjonalnej pozwoli na ograniczenie jej kosztów. Wygeneruje to dodatkowe zyski u producentów wykorzystujących paliwa kopalne, które prawdopodobnie wykorzystane zostaną do wzmocnienia strukturalnego „status quo”. Wzmocni to bariery dla rozwoju źródeł krajowych opartych na odnawialnych źródłach energii. Postawi to Polskę w niekorzystnej sytuacji, ze względu na porozumienia międzynarodowe dotyczące ochrony klimatu, a także spowoduje opóźnienia w transferze postępowych i konkurencyjnych technologii, których znaczenie nieustannie rośnie.

4. Aby tak nie było, trzeba by szybko przyjąć np. zasady wykorzystania kontraktów długoterminowych do „zazielenienia” rynku energii elektrycznej (włączenia do rachunku kosztów ekologicznych). (#)

Podsumowując:

 

  • sam fakt koncentracji jest ekonomicznie uzasadniony, o ile nie zostaną przekroczone pewne progi, powyżej których monopol zacznie oddziaływać destrukcyjnie na rynek,
  • umiarkowana koncentracja może wpływać zarówno korzystnie, jak i negatywnie na zmniejszenie presji na środowisko, a zależy to od otoczenia prawno-organizacyjnego, które zostanie stworzone wokół elektroenergetyki (w tym mechanizmy promocji efektywności energetycznej i odnawialnych źródeł energii),
  • istotne jest nie tylko czy te regulacje się pojawią, ale także kiedy się pojawią. Wprowadzenie odpowiednich zasad „po czasie” będzie kolejnym ruchem pozornym (w historii ostatnich 10 lat transformacji energetyki spóźniono się zarówno z prywatyzacją, jak i liberalizacją, w tym czasie lobby górniczo-energetyczne zabezpieczyło swoje interesy kosztem całego społeczeństwa).

Materiał sporządzony w oparciu o opinię Ewarysta Hillego z Fundacji Efektywnego Wykorzystania Energii


(#) Warto tu zacytować wyciąg z uwag E. Hillego do prawa energetycznego – „zazielenienie” kontraktów na energię elektryczną.

Art. 45. 1a. Artykuł podejmuje próbę regulacji problemu kosztów kontraktów długoterminowych zawartych w elektroenergetyce w latach 1993-1998.

Kontrakty te zostały zawarte w wyniku błędnej oceny zapotrzebowania na energię, błędnej oceny bezpieczeństwa energetycznego kraju, jak również na skutek podporządkowania historycznie ukształtowanym grupom interesów metod rozwiązywania pojawiających się problemów (np. zapobiegania nadmiernym emisjom zanieczyszczeń do środowiska za pomocą inwestycji „końca rury”).

Skutek ww. decyzji jest faktem. Beneficjenci (głównie dostawcy sprzętu i usług) są praktycznie nienaruszalni. Koszty niestety trzeba ponieść. Ze względu na podmiot, który przyjął zobowiązania związane z tymi kontraktami, jak i rolę państwa w ich zawieraniu, problem ma wymiar publiczny. Otwarte jest pytanie, w jaki sposób te koszty sfinansować? Przy odpowiedzi na nie najważniejsze jest przyjąć racjonalne kryteria alokacji przedmiotowych kosztów, w tym zwłaszcza związek z ich powstaniem, możliwością redukcji w sprzyjających okolicznościach oraz skutkami na przyszłość.

Prezentowana (przez rząd) propozycja ukierunkowana jest na rozwiązania doraźne. Jednak długoterminowo, nie tworząc mechanizmów obiektywizacji decyzji, grozi pogłębieniem problemów. Wątpliwości wzmacnia fakt, że propozycja jest przedkładana w „środowisku”, przyjętych przez rząd założeń polityki energetycznej do 2020 roku. Te założenia natomiast zawierają szereg zasadniczych wad. W szczególności zakładają dynamiczny, ale słabo uzasadniony, wzrost zapotrzebowania na energię elektryczną. Nawet scenariusz „Postęp Plus”, zakładający największy, jakościowy rozwój gospodarczo-społeczny, dla którego założono znaczącą poprawę w zakresie efektywności energetycznej, budzi poważne zastrzeżenia. Przykładowo, nie przewidziano do roku 2020 zasadniczych zmian w strukturach makroekonomicznych, w szczególności wzrostu udziału usług. W otoczeniu globalnej gospodarki i w ramach procesów integracji z Unią Europejską takie założenie wydaje się irracjonalne. Przywoływane założenia nie podejmują też dyskusji nt. pojęcia bezpieczeństwa energetycznego w warunkach zmieniającego się otoczenia prawnego, gospodarczego, technologicznego itp. Nie wskazują więc strategicznych wyborów w tym zakresie.

Wobec powyższego wydaje się trudne do zaakceptowania przerzucenie znaczącej części ww. ekonomicznie nieuzasadnionych, kosztów na ogół przedsiębiorstw zajmujących się przesyłaniem i dystrybucją (a następnie, co nieuchronnie, na konsumentów) za pomocą decyzji administracyjnej, bez wskazania publicznie istotnych, długoterminowych i strukturalnych korzyści płynących z takiej decyzji. Moim zdaniem rozwiązanie problemu nie może być podporządkowane interesom jednej firmy, branżowym lub doraźnym interesom politycznym (wyborczym) – musi ono w maksymalny sposób wykorzystać te, nieuniknione koszty, dla wykształcenia racjonalnych struktur i mechanizmów na przyszłość.

Zaproponowane przez rząd rozwiązanie:

 

  • zwalnia ze znacznej części odpowiedzialności instytucje i osoby, które doprowadziły do powstania problemu (co skłania do powtórzeń),
  • nie kreuje efektywnych mechanizmów alokacji i ograniczania kosztów w sposób powiązany z celami perspektywicznymi,
  • nie umożliwia weryfikacji skuteczności i jakości realizacji zawartych kontraktów przez producentów energii.

Uważam, że można wypracować znacznie lepsze metody dla rozwiązania tego problemu. Przykładowo, można rozwijać konkurencyjny rynek hurtowy nie tylko przez administracyjne kompensowanie cen podmiotów, posiadających kontrakty, ale także przez internalizację kosztów środowiska. Jeżeli prośrodowiskowe inwestycje, które były przyczyną kontraktów, były zrealizowane prawidłowo, to nałożenie opłat uzależnionych od wielkości faktycznej emisji zanieczyszczeń, odniesionej do jednostki wyprodukowanej energii elektrycznej, jednakowo dla każdego podmiotu w całej elektroenergetyce, poprawi konkurencyjność tych podmiotów. Taki instrument – regulacji pośredniej – wprowadziłby na rynek sygnały o charakterze ekonomicznym, stymulując adekwatne decyzje podmiotów na przyszłość. Jednocześnie środki zgromadzone tytułem dodatkowych opłat w tym zakresie posłużyć mogłyby refinansowaniu strat PSE SA, wynikających z nadal istniejących różnic cen na rynku konkurencyjnym i cen szczególnie niekorzystnych kontraktów.

W efekcie taki mechanizm może:

 

  • być obojętny dla budżetu,
  • wiązać alokację finansowania kosztów kontraktów z faktycznymi kosztami ekologicznymi – wprowadzając ekonomicznie uzasadnioną weryfikację przyszłych decyzji podmiotów,
  • weryfikować jakość realizacji kontraktów przez wytwórców,
  • być obojętny dla poziomu cen energii elektrycznej dla odbiorców w stosunku do rozwiązania proponowanego przez rząd (poziom opłat powinien być tak dobrany, aby ich wpływ na zwyżkę ceny odbiorcy odpowiadał przewidywanemu w prezentowanym projekcie),
  • wraz z innymi regulacjami ustawy skłaniać do optymalizacji kosztów odbiorców przez inwestowanie w poprawę efektywności wykorzystania energii,
  • być przejrzystym mechanizmem przypisania odpowiedzialności za podjęte decyzje.

Jeżeli tego typu mechanizmów się unika, to podejrzewam ze względu na:

 

  • ochronę nieefektywnych podmiotów branży przed ekonomicznie uzasadnioną upadłością,
  • utrzymanie mało przejrzystych struktur podejmowania decyzji gospodarczych.

Powoduje to bardzo wysokie koszty w przyszłości.