Trendy i doświadczenia konsolidacyjne na rynku europejskim

Energia XXIX
Dodatek reklamowy do RZECZPOSPOLITEJ.
nr 296 (6069) 19 grudnia 2001 r.

RWE Plus a wolny rynek energii w Polsce

Trendy i doświadczenia konsolidacyjne na rynku europejskim

Rynek energii był przez dziesięciolecia symbolem stabilności i przewidywalności. Rytm zmian można było nawet traktować jako stabilny układ odniesienia dla innych działów gospodarki. Jednak od trzech lat reguły gry uległy zmianie. Postanowione w Brukseli otwarcie rynku energii otworzyło nową erę w hurtowym handlu energią. Obserwujemy poważne różnice w tempie i sposobie liberalizacji rynku energii. Sam obrót energią elektryczną organizowany jest zresztą w różny sposób. W jednych krajach utrzymuje się system dystrybucji centralnej, w innych rośnie rola giełdy energii. Proklamowanym celem tych zmian w Europie Zachodniej i Środkowej jest powstanie wolnego rynku energii, na którym obrót gazem i energią elektryczną odbywał się będzie na tych samych zasadach jak handel innymi towarami. Wymusza to nieuchronne zmiany w sposobie myślenia i działania producentów oraz odbiorców. Niejeden koncern przekonał się w ciągu ostatnich lat, że ta rewolucja dokonuje się często szybciej niż można się było spodziewać.

Punkt wyjścia jest w sensie prawnym dla wszystkich krajów członkowskich Unii Europejskiej ten sam. Stan faktyczny może się jednak bardzo różnić. Kraje członkowskie zliberalizowały rynek energii w różnym stopniu. Jeśli w jednych krajach, np. w Niemczech, Wielkiej Brytanii, otwarcie jest niemal całkowite, to we Francji lub Włoszech rynek dla konkurencji dostępny jest w zaledwie 30 procentach. Można nawet zaryzykować tezę, że Europa podzielona została w energetyce na społeczeństwa dwuklasowe. Tam, gdzie rynki są częściowo zamknięte, tracą odbiorcy, bo muszą płacić więcej.

Francja werbalnie wspiera cele stawiane przez Brukselę w dziedzinie otwierania rynków paliw i energii, w praktyce jednak nadal broni i chroni swój rynek wewnętrzny w sposób skuteczny. Jednocześnie Francja dokonuje systematycznej ekspansji za granicą, szczególnie w dziedzinie energetyki i gazu. Jest to niemal klasyczny przykład mierzenia własnych i cudzych interesów różną miarą. Ustępstwa Francji, jeśli w końcu następują, są wynikiem wielkiej i solidarnej presji ze strony krajów i koncernów, które swoje zobowiązania wobec Brukseli potraktowały z należytą konsekwencją. Należy do nich w naszej części Europy RFN i koncern RWE.

Zmiany na rynku niemieckim

Postanowione przed trzema laty otwarcie rynku energii doprowadziło do ogromnych zmian na rynku niemieckim. Bez ostrzeżenia wybuchła agresywna i bezwzględna wojna pomiędzy wytwórcami energii elektrycznej. Spadek cen był większy i głębszy niż przewidywany przez autorów najczarniejszych scenariuszy. Powodem była także niekorzystna sytuacja wyjściowa.

Jedna czwarta istniejących w Europie nadwyżek mocy zainstalowanych w energetyce znajdowała się w Niemczech. Było to 40 000 MW. Partnerzy w energetyce nie sądzili, że rozwijająca się lawinowo konkurencja pozostanie już zjawiskiem stałym. Firmy były też nieprzygotowane do nowego myślenia o rynku i klientach. Nie miały też przemyślanej i przygotowanej strategii dla działań na nagle konkurencyjnym rynku energii. Dosłownie z dnia na dzień ratowano się ofertami na najniższym poziomie cenowym, które praktyce nie pokrywały nawet kosztów własnych. Wiadomo do czego prowadzi takie krótkowzroczne zachowanie. Poza tym wielcy wytwórcy dążyli do zatrzymania za wszelką cenę stałych klientów, szczególnie wśród odbiorców przemysłowych. Klienci z kolei nabrali wiary we własne siły i dalej wymuszali ustępstwa cenowe. Dochodziło do sytuacji, w której odbiorcy przemysłowi uzyskiwali upusty cenowe rzędu 60 procent cen hurtowych. Miało to katastrofalne skutki nawet dla największych wytwórców energii. Z perspektywy dwóch lat można powiedzieć, że na ocenę mechanizmu rozpadu niemieckiego rynku energii jest jeszcze za wcześnie. Ocena ta nastąpi, gdy bilanse roczne wykażą najnowsze rezultaty.

Być może zachowanie tradycyjnych wytwórców energii elektrycznej podyktowała zbiorowa panika, a nie chłodny osąd sytuacji. Skąd jednak można było przewidzieć, że klienci indywidualni pozostaną w swej większości wierni tradycyjnym dostawcom. W cenie dostarczanej energii elektrycznej zawarta jest rynkowa wartość towaru, a także wiarygodność partnera, jego wypróbowany serwis i stabilna pozycja rynkowa. Okazywało się zresztą, że większość odbiorców prądu elektrycznego nie tylko nie orientuje się w rzeczywistych cenach, ale także w możliwościach obniżenia kosztów odbieranego prądu poprzez inny sposób korzystania z energii elektrycznej. Sama inercja rynku powoduje, że agresywni dostawcy tańszej energii nie zanotowali znacznego wzrostu udziału w rynku. Niektórzy oferenci supertaniego prądu musieli już ogłosić upadłość. Usiłowano w reklamach wmówić odbiorcom, że prąd ma kolor, że pewni wytwórcy mocy elektrycznych są bardziej ekologiczni. Należy wątpić w długotrwałe skutki motywacyjne takich chwytów czy kampanii. Trudno przypisać energii elektrycznej cechy, których nie ma i mieć nie może.

Podejście do kosztów

Nie można analizy skutków liberalizacji niemieckiego rynku energii ograniczyć do opisu zjawisk powierzchownych. Giganty energetyki, w tym przede wszystkim koncerny RWE i E.ON, zrozumiały konieczność odmiennego podejścia do kosztów. Spadkowi cen można zaradzić przez zmianę sposobu liczenia kosztów i ich systematyczne obniżanie. Służy temu przebudowa organizacyjna koncernów dla uzyskania przejrzystości w liczeniu zysków i strat. Każdy z działów musi teraz pokazać, że znając swoje koszty własne potrafi utrzymać się na rynku i konkurować bez subwencji. W wielkich strukturach system wzajemnych zależności i świadczeń wykorzystywano niejednokrotnie po to, aby nie wiadomo było kto naprawdę winien jest stratom. Podjęto jednocześnie radykalne cięcia dla likwidacji nadwyżek mocy w elektrowniach. Elektrownie planowo zamykano, pozostawiając w eksploatacji tylko siłownie najsprawniejsze. W handlu energią elektryczną szukano sposobów optymalizacji czasu eksploatacji turbozespołów. Obniżano również koszty zakupu paliw. W RWE Plus oblicza się, że te kroki, w połączeniu z właściwym i nowym podejściem do klientów (call centers, billing centers) wraz z nową kulturą serwisu, może przynieść w biznesie energetycznym do roku 2003 obniżkę kosztów do 40 procent.

Koszt ludzki tej operacji był również znaczny. Wprowadzono wcześniejsze emerytury dla pracowników, którzy ukończyli 51 rok życia. Odnosi się to zresztą nie tylko do RWE i energetyki. Widoczny na rysunku program obniżki kosztów przyniósł pozytywne wyniki finansowe w latach 2000/01, w przyszłym roku finansowym celem jest obniżka kosztów o 590 mln euro, a w latach następnych po 600 milionów euro. Z wykresu widać także, że dział energii, czyli Energy Group RWE ma największy udział w powodzeniu procesu obniżania kosztów.

Walnie przyczyniła się do tego również redukcja zatrudnienia. Na okres od końca roku 2000 po 2004 zaplanowano w RWE Group redukcję o 12 500 pracowników. Do końca czerwca 2001 roku odeszło z RWE Group 4 700 pracowników. Byłoby jednak dużym uproszczeniem, gdyby poprawę wyników finansowych tłumaczyć przede wszystkim racjonalizacją zatrudnienia.

Zmiany na lepsze

Na rynku energii, po dwu latach negatywnych trendów, można było w połowie tego roku zauważyć konsolidację cen i pojawienie się oznak tendencji wzrostowej. Niższe koszty wraz z lepszymi cenami pozwoliły koncernowi RWE zamknąć rok finansowy (1 lipca 2000 – 30 czerwca 2001) wynikiem lepszym od roku poprzedniego o 35%. Warto wspomnieć, że w roku poprzednim, z powodu załamania się cen na rynku energii elektrycznej, wynik finansowy pogorszył się o 14,5%, czyli 2,7 mld euro. To był właśnie bodziec, który nadał siły i pilności programowi obniżania kosztów. 80 procent tych oszczędności wywodzi się z sektora energetyki RWE. Łącznie planuje się zaoszczędzenie do roku 2004 co najmniej 2,5 miliarda euro.

Wpływ liberalizacji

Liberalizacja powoduje spadek cen. W pierwszym roku liberalizacji rynku energii odbiorcy niemieccy wydali na energię elektryczną o 20 miliardów marek mniej. Zmniejszają się również marże na rynku energii. Handel energią elektryczną zamienia się coraz to bardziej w obrót jeszcze jednym towarem. Sprzedawana energia elektryczna nie ma szczególnych cech znamionowych, a więc jedna dostawa może być zastąpiona inną. Zmniejsza się liczba kontrahentów na rynku. Wiadomo również, że popyt jest względnie stabilny i możliwy do przewidzenia. Wytwórcy muszą się liczyć z wysokim udziałem kosztów stałych w cenie. Aby w takiej sytuacji utrzymać się na rynku, niezbędna jest optymalna wielkość. Ten właśnie czynnik napędza i uzasadnia proces koncentracji.

Istotnym czynnikiem jest również fakt, że w Unii Europejskiej narodowe odmienności w energetyce mogą trwać jedynie do roku 2006. Oznacza to, że w energetyce narodowe granice muszą zniknąć.

Granice wpływów

Spojrzenie na mapę Niemiec pokazuje, że po licznych połączeniach i przeobrażeniach ośrodkami potęgi energetycznej pozostały na zachodzie Essen i DŁsseldorf, na południu Monachium, a na wschodzie Berlin. Jasne nakreślenie granic wpływów staje się możliwe dopiero po zakończeniu wszystkich negocjacji z urzędem antykartelowym i po wyrażeniu zgody na kolejne fuzje przez Brukselę. Proces konsolidacji energetyki niemieckiej trwa nadal. W jego wyniku liczą się w pierwszej lidze tylko RWE i E.ON.

Po fuzji RWE i VEW przekształcił się rynek energii nie tylko w Nadrenii i centralnych Niemczech. Podobnie połączenie koncernów VEBA i VIAG zrodziło drugi co wielkości koncern energetyczny E.ON. Rywalizacja pomiędzy nimi jest nadal interesująca i gorąca.

Po fuzji dwóch koncernów – RWE i VEW – postawiono sobie jako cel strategiczny koncentrację działalności na energetyce i środowisku, przy podtrzymaniu wzrostu również za pomocą ekspansji na rynkach zagranicznych. Dla RWE kluczowe znaczenie mają rynki Europy i Ameryki Północnej.

RWE na czele

RWE zajmuje teraz w Niemczech pierwsze miejsce jako dostawca energii elektrycznej. Roczne dostawy wynoszą 209 terawatogodzin. Odbiorców indywidualnych jest 10 milionów, przemysłowych ponad 55 tysięcy. Sieć przesyłowa RWE ma 375 tysięcy kilometrów długości i jest jedną z największych w Europie.

W wyniku fuzji z VEW koncern RWE zajmuje drugie miejsce na niemieckim rynku gazowym dostawami 177 terawatogodzin do miliona odbiorców.

W Niemczech RWE zdobyła też pierwszą pozycję jako dostawca wody. Po zakupie Thames Water RWE jest numerem trzy w tej dziedzinie na świecie.

RWE umocniła się jako numer 3 w energii elektrycznej w Europie. W gazie ziemnym RWE stała się partnerem na skalę europejską. W wodociągach i gospodarce ściekowej RWE zajmuje więc pozycję numer 3 w Europie, podobnie jak w przetwórstwie i zagospodarowaniu odpadów stałych.

Rynek niemiecki jest istotnie największym rynkiem Multi Utility, ale poprawa własnej pozycji może się na nim odbywać wyłącznie czyimś kosztem. Jest to tym trudniejsze, że otwarcie rynku niemieckiego ma rozliczne skutki przede wszystkim w dziedzinie umiędzynarodowienia rynku energii. Międzynarodowa współpraca przyjmuje różne formy. Francuski koncern EdF kupił za wysoką cenę akcje regionalnej potęgi z Badenii-Wirtembergii, firmę EnBW, ostatnio znaną również w Polsce. W Niemczech transakcja ta traktowana była jako pewien precedens, ponieważ koncerny niemieckie z możliwości zakupów w energetyce francuskiej skorzystać nie mogły.

Tym bardziej godny uznania jest więc wynik finansowy roku 2000/01 grupy RWE, który osiągnął rekordowy poziom 63 miliardów euro i był o 41% lepszy od zeszłorocznego.

Zaczyna się w niemieckiej energetyce tworzyć model strategicznego partnerstwa, które ma zapewnić nie tylko wiodącą pozycję w Europie, lecz także zyski z efektu skali i korzyści, jakie daje synergia. Można to zobrazować choćby wynikami finansowymi po fuzji VEW i RWE. Koncerny te przez dziesięciolecia były zaciekłymi rywalami, po połączeniu analitycy pytają – czemu nastąpiło to tak późno?

Rola Polski

Polska energetyka nie pozwala na razie na dokonanie jednoznacznych ocen. Prywatyzacja rozpoczęta została w połowie lat dziewięćdziesiątych i przechodziła skomplikowane koleje losu. Pod rządami Jerzego Buzka program prywatyzacji zdominowały względy fiskalne, potrzeby budżetu państwa. Nie wyszło to na zdrowie ani inwestorom, ani państwu. Energetyka miała dostosować się do reguł gry, jakie obowiązują w Unii Europejskiej. W większości państw UE działają silne koncerny lub holdingi w warunkach konkurencyjnego rynku energii. To właśnie wymogi rynku Unii Europejskiej narzucają konieczność konsolidacji sektora elektroenergetycznego. Znany jest stan faktyczny. Moc największych polskich elektrowni jest kilkakrotnie mniejsza od mocy „średnich” firm elektroenergetycznych działających w Europie. Toteż dla pomyślnej przyszłości sektora niezbędna wydaje się konsolidacja. Projekty programów konsolidacyjnych przygotowywano wielokrotnie, ale do realizacji jeszcze nie doszło.

Nowy szef resortu skarbu, Wiesław Kaczmarek zastanawia się nad modelem polskiej energetyki, w którym zakłada funkcjonowanie dwóch narodowych koncernów energetycznych i przestrzeń dla działania kilku operatorów zagranicznych. Istotną przesłanką powstania takiego modelu jest jednak uprzednia konsolidacja sektora. Konsolidacja z kolei musi brać pod uwagę geografię rynku, a także warunki wytwarzania i wykorzystania energii.

Wydaje się więc, że w nadchodzącym czteroleciu o priorytetach prywatyzacyjnych w energetyce decydować będzie nie tyle maksymalizacja efektu finansowego, co realizacja koncepcji ładu energetycznego. Można się jedynie domyślać, co składać się będzie na ów ład i jaką rolę w energetyce odgrywać będą rygory rynku, a jaką prerogatywy państwa zobowiązanego do zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego kraju.

Energetyka nie jest dziedziną, w której powiodą się ryzykowne eksperymenty. Zagraniczni inwestorzy chcieliby też znać nowe reguły gry, ponieważ angażują w Polsce znaczne sumy w przekonaniu, że ulokowane w polskiej gospodarce środki będą przez następne dziesięciolecia procentowały.

RWE Plus nie kryje się z tym, że wyniki analiz rynku europejskiego pokazują kluczową rolę Polski z racji położenia geograficznego i potencjału rynkowego i ludzkiego. Polska będzie w Unii Europejskiej odgrywała funkcję łącznika systemów energetycznych Wschodu i Zachodu, Północy i Południa.

Przystąpienie Polski do Unii Europejskiej stwarza dla każdego działu gospodarki nowe szanse. Nakłada jednocześnie nowe obowiązki. Energetyka nie jest wyjątkiem, tym bardziej że rygory ochrony środowiska naturalnego narzucą konieczność wygaszania leciwych elektrowni. Może się wtedy okazać, że istniejąca jeszcze w Polsce nadwyżka mocy zainstalowanych nie jest wcale tak znaczna. Konieczne będzie ponowne inwestowanie w polską energetykę. Potrzebni do tego będą solidni i doświadczeni partnerzy. n


02-013 Warszawa, ul. Lindleya 16
tel. (022) 583-15-08, fax (022) 583-18-17
www.rwe.de