Nasze Zdrowie X
Dodatek promocyjno-reklamowy do „RZECZPOSPOLITEJ„.
30 października 2006 r.
W pogoni za zdrowiem
Rozmowa z prof. dr. hab. med. Zbigniewem Gaciongiem, kierownikiem Katedry i Kliniki Chorób Wewnętrznych, Nadciśnienia Tętniczego i Angiologii Akademii Medycznej w Warszawie
Choroby cywilizacyjne
to schorzenia związane z ujemnymi skutkami życia w warunkach wysoko rozwiniętej cywilizacji, między innymi w sytuacjach stresowych, napięciu nerwowym, małej ruchliwości, skażeniu środowiska i stosowaniu niewłaściwej diety. Można zaliczyć do nich takie schorzenia, jak: nadciśnienie tętnicze, otyłość, chorobę wieńcową i wrzodową, nowotwory, alergię i astmę, cukrzycę, zaburzenia psychiczne. Choroby społeczne, zwłaszcza układu krążenia i nowotwory są odpowiedzialne za około 80 procent zgonów w Polsce. n |
Panie profesorze, czy istnieje szansa skutecznej prewencji chorób cywilizacyjnych? A może są to tylko marzenia, których nie da się spełnić?
Najpierw powiedzmy sobie, skąd się biorą te choroby. Jak sama nazwa wskazuje z naszego sposobu życia, uwarunkowanego współczesną cywilizacją. Z jednej strony mam styl życia sprzyjający na przykład chorobom będącym powikłaniami miażdżycy, czyli chorobie wieńcowej, cukrzycy, nadciśnieniu tętniczemu i innym, a z drugiej rozwój cywilizacji oferuje nowe, skuteczniejsze metody leczenia tych chorób. Można powiedzieć, że jednocześnie zażywamy trucizny i sprawnie poszukujemy odtrutki.
Możemy zapobiegać chorobom cywilizacyjnym. Każdy pacjent przecież wie, co powinien robić, aby nie zachorować. Przede wszystkim mniej i zdrowiej jeść, więcej ruszać się i przestać palić papierosy. Większość chorych wie również, która żywność jest zdrowa, a jakich pokarmów trzeba unikać.
Skoro wiemy, co robić, aby nie zachorować, dlaczego tak często nam się to nie udaje?
Problem z zapobieganiem chorobom cywilizacyjnym polega między innymi na tym, że nie ma jednej prostej recepty, potrzebne są działania wielokierunkowe, czyli dieta, sposób spędzania czasu. Pociąga to za sobą konieczność głębokiej ingerencji w nawyki i przyzwyczajenia nabywane przez lata życia, począwszy od dzieciństwa. Kultywujemy pewne zwyczaje jako rodzaj naszego dziedzictwa – suto zastawione stoły w święta, ulubione potrawy, które często są chlubą pani domu, ale niekoniecznie sprzyjają zdrowiu. Z jednej strony wydawałoby się, że te środki prewencji są znane i proste, z drugiej jednak wiemy, jak trudno wprowadzić je w życie.
Jakie grzechy popełniamy najczęściej przeciw zdrowemu stylowi życia, które szczególnie sprzyjają chorobom cywilizacyjnym?
Najkrócej mówiąc, za dużo jemy, za mało się ruszamy i palimy papierosy. Jeśli weźmiemy pod uwagę nadciśnienie tętnicze, to łatwo możemy określić czynniki środowiskowe, które wiążą się z jego wzrostem. W pierwszej kolejności jest to masa ciała. Drugi czynnik to dieta zawierająca nie tylko za dużo kalorii, ale także spore ilości chlorku sodu, czyli soli kuchennej. Chlorek sodu powoduje wzrost ciśnienia tętniczego. Podstawowy problem jest taki, że sól kuchenna jest obecna wszędzie i trudno ją wyeliminować z naszego pożywienia. Jeśli zabierzemy solniczki ze stołów, to ograniczymy spożycie chlorku sodu zaledwie o 10 procent. Jeśli zupełnie usuniemy sól z kuchni, to da nam to kolejne ograniczenie spożycia o 40 procent. To wciąż za mało, aby ograniczyć spożycie soli do takich ilości, aby nie miała ona wpływu na nasze ciśnienie. Aby jeszcze dalej ograniczyć spożycie chlorku sodu, trzeba by wyeliminować spożycie gotowej żywności, która zawiera sól. W Polsce zjadamy przeciętnie 12-18 g soli, niektórzy nawet ponad 30 g. Tymczasem organizm potrzebuje zaledwie 1 g dziennie.
Kolejnym czynnikiem ryzyka, o którym już wspomniałem, jest nadmierna waga ciała. Epidemia otyłości w krajach rozwiniętych, to kwestia ostatnich dwóch – trzech dekad. Związana jest ona ze stylem życia. Wyraźny związek z nadciśnieniem ma również alkohol.
Mówiłem o nadciśnieniu, ale czynniki ryzyka są wspólne dla wielu chorób cywilizacyjnych, między innymi cukrzycy i choroby wieńcowej. Wiążą się one ze stylem życia współczesnego człowieka. Dużo czasu spędzamy bez ruchu fizycznego, w pozycji siedzącej: za biurkiem, w samochodzie, na kanapie. Zamiast chodzić, poruszamy się autem, korzystamy z wind itd. Istotnym czynnikiem ryzyka jest niewłaściwa dieta, jemy za dużo, szczególnie czerwonego mięsa, tłuszczów, cukru. Niepokojący jest wzrost otyłości u dzieci i młodzieży, winne są fast foody, słodycze, chipsy, słodzone napoje, które można kupić nawet w szkolnych sklepikach. Poważnym czynnikiem ryzyka, szczególnie w wypadku chorób serca i układu krążenia, płuc jest palenie papierosów. Jest to szczególnie niepokojące, ponieważ palą coraz młodsi.
O czym należy szczególnie pamiętać, jeśli chce się żyć zdrowo?
Zacznijmy od diety. Dieta zdrowego człowieka jest zbliżona do kuchni śródziemnomorskiej. Powinniśmy jadać dużo owoców i warzyw, ryb szczególnie morskich, a unikać tłuszczów zwierzęcych, czerwonego mięsa. Trzeba również pamiętać o zachowaniu równowagi pomiędzy wielkością spożywanych posiłków a wydatkiem energetycznym. Jedzmy nie dwa, trzy obfite posiłki dziennie, ale pięć umiarkowanych. Powinniśmy równolegle kontrolować wagę ciała, ale również mierzyć obwód brzucha. Otyłość brzuszna sprzyja chorobom układu krążenia.
Drugim, nie mniej ważnym czynnikiem, który pozwoli nam zachować zdrowie jest aktywność fizyczna. Powinna być ona dopasowana do wieku, stanu układu krążenia. Ważne jest aby nie była to tylko aktywność „okazjonalna”, np. basen raz w tygodniu, ale powinniśmy ruszać się codziennie minimum 30 minut. Nie należy zapominać o kontroli ciśnienia tętniczego krwi, trzeba je mierzyć przy każdej wizycie lekarskiej, co najmniej raz na rok. Trzeba również oznaczyć poziom cholesterolu i cukru we krwi, przynajmniej raz na 5 lat. Na ile to możliwe trzeba unikać stresu, nie przepracowywać się i pamiętać o wypoczynku.
Ponieważ tak trudno zmienić styl życia i wprowadzić do swojego życia zdrowe nawyki, może najlepszym rozwiązaniem okazałaby się jakaś szczepionka przeciw tym chorobom?
Dziś nie sposób wyobrazić sobie takiej szczepionki. Choć teoretycznie można rozważać powstanie szczepionki przeciw otyłości, nadciśnieniu czy obniżającej stężenie cholesterolu. Można byłoby człowieka zaszczepić tak, aby jego organizm niszczył białka, które wywołują uczucie głodu. Tak jak celem współczesnych szczepionek jest wywołanie odpowiedzi na drobnoustroje, tak w tym wypadku byłaby to odpowiedź na białka, wywołujące uczucie głodu. Pacjent po prostu szybciej by się najadał. To nie jest czysta fantazja, przecież pracuje się na przykład nad szczepionkami, które będą środkami antykoncepcyjnymi dla mężczyzn.
Czy farmakoterapia może powstrzymać zagrożenie chorobami cywilizacyjnymi?
Farmakoterapia jest w pewnym sensie drogą na skróty. Trzeba jedna pamiętać, że sam zdrowy styl życia może nie ustrzec nas przed chorobą. Dietą możemy na przykład wpłynąć na poziom cholesterolu, ale tego, który zjadamy, nie mamy natomiast wpływu na ten, który powstaje w naszym organizmie. W tym wypadku podanie leku jest metodą znacznie bardziej skuteczną niż dieta.
Jeśli chodzi o prewencję chorób cywilizacyjnych, to we współczesnym świecie farmakoterapii nie da się uniknąć. Nie wrócimy przecież do czasów kamienia łupanego. Przyczyną choroby wieńcowej są nie tylko znane czynniki ryzyka, szuka się leków, które będą zmniejszały to ryzyko. Niemniej jednak najskuteczniejszą metodą zapobiegania zachorowaniom jest odpowiedni styl życia. Farmakoterapię powinniśmy stosować tylko w razie konieczności.
Czy cukrzyca i miażdżyca tworzą razem szczególnie niebezpieczny związek?
Tak. Ryzyko wystąpienia zawału serca u cukrzyka jest podobne jak u osoby z chorobą wieńcową. Dlatego lekarze postawili znak równości między obiema chorobami. Wiemy, że cukrzyca sprzyja miażdżycy, gdyż występuje tu wysokie stężenie cukru, zaburzenia stężenia tłuszczów we krwi, wzrost ciśnienia krwi. Mamy w obu wypadkach także podobne czynniki ryzyka, czyli nadwagę, otyłość, siedzący tryb życia, złe odżywianie. U pacjenta z cukrzycą jest więc większe zagrożenie miażdżycą. Zawał serca u cukrzyka występuje częściej, ma on przebieg nietypowy, bezobjawowy, jest bardziej zagrożony zgonem i trudniej się leczy.
Istnieją podobne objawy, czynniki ryzyka, czy można więc leczyć obie choroby tymi samymi lekami?
Wiedząc o powiązaniach cukrzycy i miażdżycy szuka się elementów wspólnych, które można zmodyfikować i w ten sposób zapobiegać jednocześnie jednemu i drugiemu zagrożeniu. Może wydawać się dość naiwnym oczekiwanie, że uda nam się rozwiązać jednym lekiem oba problemy, ale takie próby są podejmowane. Powstały już preparaty, które obniżając ciśnienie krwi jednocześnie zapobiegają rozwojowi cukrzycy. Wiemy również, że niektóre z leków w cukrzycy zmniejszają także ryzyko chorób układu krążenia. Generalnie możemy powiedzieć, że dobre wyrównanie cukrzycy wpływa korzystnie na zmniejszenie ryzyka rozwinięcia powikłań sercowo-naczyniowych. Trwają w tej chwili badania, które porównują skuteczność leków przeciwcukrzycowych w tym obszarze.
Czy te nowe leki, które są już dostępne, wpłynęły na prewencję i leczenie chorób cywilizacyjnych?
Wśród leków, które niedawno pojawiły się, możemy wyróżnić preparaty przeciw nadciśnieniu tętniczemu krwi. Hamują one także rozwój cukrzycy i chronią przed chorobami serca. Mamy też silne narzędzie do walki z cholesterolem, czyli statyny. Lista preparatów, z którymi wiążemy duże nadzieje, jest długa. Leki te w połączeniu ze statynami ułatwią kontrolę stężenia złego cholesterolu. Podawane zaś jako działanie wspomagające zwiększają stężenie dobrego cholesterolu. Mamy tu dwa kierunki działania, czyli łączenie z lekami, które obniżają ciśnienie i podnoszą wartość dobrego cholesterolu oraz preparaty, które hamują wchłanianie złego cholesterolu.
Warto wspomnieć o preparatach, które wpływają na procesy w tkance tłuszczowej i mózgu związane z gromadzeniem się tłuszczu w organizmie. Przypominają one pochodne haszyszu i marihuany, a wywołują w mózgu poczucie sytości. Są podawane jako leki odchudzające i pomagające zerwać z nałogiem palenia. Lista nowych leków jest bardzo długa, a większość z nich znajduje się we wczesnym etapie rozwoju, czyli nie doszły jeszcze do prób klinicznych.
Istnieją leki, które działają zarówno na układ krążenia, jak też metabolizm. Dając lek przeciw chorobom układu krążenia możemy jednocześnie skutecznie wpływać na zaburzenia metaboliczne. Podobnie leki metaboliczne mogą w sposób pożądany zmodyfikować ryzyko chorób sercowo-naczyniowych. Nowe preparaty odwracają nieprawidłowe procesy w organizmie. Jeśli na przykład chory na cukrzycę cierpi dlatego, że ma oporność na działanie własnej insuliny, możemy mu podać lek, który uwrażliwia na insulinę. Co więcej, próbuje się stosować te leki w okresie zagrożenia chorobą, aby zmniejszyć ryzyko rozwoju cukrzycy. Ostatnie, bardzo świeże dane wskazują, że jest to skuteczne. Można w ten sposób zapobiec rozwojowi cukrzycy. Co więcej, leki te mają potencjał zmniejszania czynników ryzyka rozwoju powikłań miażdżycowych, co jest przedmiotem odrębnych dużych badań. Daje to pewną nadzieję na bardziej skuteczne leczenie cukrzycy, ale nic nie zastąpi powrotu do zdrowego stylu życia.
Czy istnieje cień szansy, że postęp medycyny powstrzyma rozwój chorób cywilizacyjnych?
Byłbym w tym wypadku bardzo ostrożny. Reprezentuję w tym względzie pragmatyzm. Proszę zwrócić uwagę, że trwa niekończący się wyścig, człowiek robi wszystko, aby sobie zaszkodzić, a jednocześnie znajduje coraz to nowe metody, które pozwalają mu funkcjonować. Warto również zauważyć, że nie czyni się wielkich wysiłków, aby skutecznie zmodyfikować styl życia, ale wydaje się ogromne sumy na poszukiwanie leków dla ludzi, którzy żyją, tak jak żyją. Rodzi się pytanie o priorytety. Może tak trzeba robić…? Czy należy usilnie poszukiwać leków, które leczą nowotwory będące skutkiem palenia papierosów, czy nie lepiej wydać te pieniądze na wyeliminowanie nałogu? Moim zdaniem odpowiedź jest jednoznaczna.
Dziękuję za rozmowę.
Piotr Janczarek