Energetyka nie lubi niespodzianek

Energia XXXII
Dodatek reklamowy do RZECZPOSPOLITEJ.
nr 217 (6294) 17 września 2002 r.

Energetyka nie lubi niespodzianek

Rozmowa z Joachimem Wojaczkiem, członkiem Zarządu Elektrowni „Rybnik” S.A.

Co się zmieniło w ostatnim czasie w Elektrowni „Rybnik”?

W elektrowni, po prywatyzacji, nastąpiły zmiany, które zostały podyktowane rozwojem rynku energetycznego w Polsce, a nie faktem, że znalazł się w niej prywatny inwestor. Wprowadzenie akcyzy w energetyce wywołało także wiele zamieszania i pociągnęło za sobą zmiany, wymuszając konieczność modyfikacji strategii postępowania na rynku energetycznym. Generalnie mogę powiedzieć, że zmiany w elektrowni spowodował fakt pojawienia się nowych ludzi, reprezentujących inwestora. Wnieśli oni swoją wiedzę i doświadczenie, pomagając elektrowni odnaleźć się w szybko zmieniających się warunkach rynkowych.

O ile wzrosły koszty elektrowni, wynikające z wprowadzenia akcyzy?

Jest to bardzo proste do wyliczenia: 9 TWh pomnożone przez 20 zł daje nam 180 mln zł w skali roku i ta oto wielkość musi zostać w jakiś sposób uwzględniona w budżecie. Elektrownia Rybnik zmaksymalizowała sprzedaż oraz przeprowadziła renegocjacje kontraktów. Dzięki temu udało się nam odzyskać część kosztów. Podkreślam, nie całość. Pozostałą część kosztów poniesiemy sami i w jakiś sposób będziemy musieli sobie z tym poradzić. Jeśli chodzi o akcyzę, to nie jesteśmy jej przeciwni, ale sam sposób jej wprowadzenia był nie do przyjęcia, gdyż po prostu nie byliśmy do tego przygotowani. Mieliśmy już pozawierane kontrakty na 2002 rok i bardzo trudno było je renegocjować. Gdyby się to nie udało, zamknęlibyśmy ten rok z olbrzymią stratą.

Czy to znaczy, że znalazł pan rozwiązanie problemu obniżenia kosztów poprzez zwiększenie sprzedaży?

Generalnie można tak powiedzieć, ponieważ większa sprzedaż przekłada się także na specyfikę kosztów stałych, których udział w koszcie całkowitym maleje.

W jakim stosunku pozostaje sprzedaż do możliwości elektrowni?

Nasze możliwości produkcyjne są praktycznie wysprzedane.

Czy można to uznać za jedno z większych pana osiągnięć?

Nie wiem, czy jest to moje osiągnięcie. Sądzę, że rynek wymusił taki, a nie inny stan rzeczy. Mówi się o tym, że w Polsce jest nadmiar energii, a ja się zastanawiam jak to jest, że wszyscy jej szukają!!! Faktycznie, w roku 2002 sprzedaliśmy wszystko, co mogliśmy wyprodukować.

A jak pan widzi najbliższą przyszłość?

Wszystko zależy od tego, w jaki sposób rynek energii będzie się dalej rozwijał. Przyszły rok jesteśmy jeszcze w stanie jako tako oszacować, o ile warunki polityczne pozostaną stabilne i nie zostaniemy zaskoczeni kolejnymi niespodziankami (jak to było w przypadku akcyzy). Jeśli nie będzie kolejnych niespodzianek, to nie widzę przeszkód, aby elektrownia funkcjonowała dobrze i z korzyścią dla akcjonariuszy, a nie zapominajmy, że jednym z nich, i to nie najmniejszym jest również Skarb Państwa.

Przyzna pan, że „Rybnik” jest elektrownią o najlepszych parametrach?

Nie mogę się wypowiadać na temat innych elektrowni, ale „Rybnik” należy rzeczywiście do najlepszych elektrowni w Polsce.

Czy nie wynika to z najmniejszego zatrudnienia na 1 MWh mocy zainstalowanej?

To jest bez wątpienia jednym z istotnych parametrów. My, jako inwestor strategiczny, przejęliśmy elektrownię z tym zatrudnieniem, jakie jest dzisiaj. Stan zatrudnienia po prywatyzacji nie zmienił się.

Jakie zmiany w elektrowni przewiduje pan w najbliższym czasie?

Jeśli chodzi o sprawy personalne, to ja bym prosił o zwrócenie się do innych osób z Zarządu. Ogólnie powiem, że zatrudnienie będzie mniejsze. Koszty pracowników, jak już wspominałem, należą do kosztów stałych. Jeżeli sektor energetyczny ponownie zostanie doświadczony jakimiś niespodziankami (tak, jak to było z akcyzą), to pojawi się powszechny nacisk na zmniejszenie zatrudnienia, bo gdzieś przecież trzeba będzie znaleźć źródło pokrycia dodatkowych, nowo powstałych kosztów.

Czy zgodzi się pan, że jednym z powodów, dla których inni inwestorzy nie chcieli kupić Elektrowni „Rybnik”, była cena węgla? I co pan sądzi o wprowadzeniu cen wolnorynkowych?

Według mnie jest to jedyna droga, która może doprowadzić do uzdrowienia gospodarki, gdyż cena węgla zasadniczo wpływa na cenę energii elektrycznej. Z kolei cena energii elektrycznej znacząco wpływa na koszty produkcji w wielu gałęziach przemysłu. Co oznacza, że dopóki ceny węgla są wyższe, niż na rynku światowym, to cena energii też będzie wyższa niż na rynkach zagranicznych. I jaki stąd wniosek? Taki, że wytwarzane w Polsce produkty stają się niekonkurencyjne z produktami europejskimi czy światowymi.

Czy sposobem na obniżenie kosztów nie byłoby nabycie przez elektrownię jakiejś kopalni?

Czy jeżeli chce się pan napić piwa, to kupuje pan cały browar? To był oczywiście żart. Teraz poważnie, jeśli Polska przystąpi do Unii Europejskiej i będzie dostęp stron trzecich do sieci, to jak przy takiej cenie węgla polskie elektrownie wytrzymają konkurencję? Bardzo trudno będzie nam konkurować na rynku międzynarodowym, bo ceny w Polsce są wyższe niż za granicą. Nie będę w stanie sprzedać energii elektrycznej, wytworzonej na polskim węglu (po obowiązujących cenach) na zagranicznych rynkach.

Czy nie popłynie do Polski tańszy prąd z Zachodu?

Tego nie można wykluczyć.

Co więc pańska elektrownia by zrobiła?

Ciągle liczę na to, że do momentu wstąpienia Polski do Unii Europejskiej, sytuacja z węglem ureguluje się na tyle, że będziemy w stanie konkurować z podmiotami zagranicznymi, ale ja bym wolał na temat węgla tutaj szerzej się nie wypowiadać.

Jak rozwiązuje pan kwestię kosztów związaną z ochroną środowiska?

Z reguły tak duże zakłady wytwórcze jak nasza elektrownia są położone w dużej odległości od miast i terenów mieszkalnych. Jak wiadomo, Elektrownia „Rybnik” usytuowana jest w mieście. Dlatego też, ze szczególną uwagą, na bieżąco monitorujemy poziom emisji spalin. Dopuszczalny poziom emisji jest przez nas dotrzymywany, nie zalegamy również z żadnymi opłatami. Pracujemy aktualnie nad programem mającym na celu dalsze obniżenie emisji hałasu. Ochrona środowiska jest dla nas bardzo ważnym zagadnieniem, które znajduje swoje odzwierciedlenie w naszej strategii działania.

Nie narzeka pan rozwiązując problemy. Dlaczego inne elektrownie narzekają?

Każda elektrownia ma swoją specyficzną sytuację. My swoją też mamy i także mógłbym narzekać, ale to nie leży w mojej naturze. Trudno też powiedzieć, czy każda elektrownia ma te same możliwości i problemy. Nasza elektrownia nie jest już związana kontraktami długoterminowymi. Będąc praktycznie bez długów, zupełnie inaczej byliśmy przygotowani do działania na rynku, niż elektrownie mające jeszcze dziś
10-letnie kontrakty długoterminowe. My nie zawarliśmy takich kontraktów na długi okres i dlatego teraz możemy swobodnie operować na rynku, w najbardziej odpowiedni dla nas sposób.

Czy z pańskiej wypowiedzi można wywnioskować, że zniesienie tych kontraktów ożywi polską elektroenergetykę?

Trzeba wyjść z założenia, że jednym z najważniejszych problemów, przed jakimi stoi polska elektroenergetyka, jest uporanie się z kontraktami długoterminowymi.

Jak doszło do ułożenia dobrych stosunków Elektrowni „Rybnik” z samorządem terytorialnym?

Elektrownia „Rybnik” jest jednym z największych pracodawców i zapewnia także pracę górnikom w okolicznych kopalniach. Będąc częścią tego rejonu, elektrownia zawsze brała udział w jego życiu społecznym, kulturalnym i na tej płaszczyźnie kształtowała się dobra współpraca z władzami samorządowymi Rybnika.

Rozmawiał Jan Lipowski


Elektrownia „Rybnik” Spółka Akcyjna

44-207 Rybnik, ul. Podmiejska
tel. (032) 739-10-00, fax (032) 422-78-94
e-mail: [email protected]
www.elektrownia.rybnik.pl