Grupa o dużym potencjale kapitałowym jest w stanie oprzeć się konkurencji

Energia XXIII
72 Międzynarodowe Targi Poznańskie
Technologie przemysłowe i dobra inwestycyjne

Dodatek reklamowy do RZECZPOSPOLITEJ.
nr 137 (5607) 13 czerwca 2000 r.

Grupa o dużym potencjale kapitałowym jest w stanie oprzeć się konkurencji
Rozmowa ze Stanisławem Żukiem, prezesem Zarządu i dyrektorem generalnym Kopalni Węgla Brunatnego „Turów” w Bogatyni

Partner na rynku energetycznym Europy

foto

Jak ocenia pan generalnie koncepcję powołania Dolnośląskiej Grupy Elektroenergetycznej?

Myślę, że w aktualnej sytuacji energetycznej kraju i w perspektywie wejścia do Unii Europejskiej jest to pomysł bardzo dobry z uwagi na to, że rynek energetyczny staje się wolny i żeby sprostać konkurencji musimy łączyć się w tak zwane grupy kapitałowe. Mówiąc mniej zawile, chodzi głównie o to, że silna grupa o dużym potencjale kapitałowym i ludzkim jest w stanie oprzeć się konkurencji.

Jakiego typu korzyści oczekuje pan od takiej grupy kapitałowej, mając na myśli interesy kopalni?

Trzeba powiedzieć wprost, że kopalnia i elektrownia są to organizmy tak ściśle ze sobą związane, że praktycznie jedno bez drugiego nie istnieje. Cały system funkcjonowania elektrowni jest nakierowany na węgiel brunatny. W związku z tym za kierunkiem, w jakim zmierza elektrownia, powinna podążać kopalnia. Nie ma alternatywy! Na pewno wielką korzyść przyniesie nam połączenie się w przyszłości również z podmiotami, które zajmują się dystrybucją energii elektrycznej. Otwarta jest jeszcze kwestia, czy w pierwszej kolejności dojdzie do połączenia kopalni z elektrownią, czyli konsolidacja, a następnie z kapitałową grupą przedsiębiorstw związanych z dystrybucją. Dotychczasowa koncepcja, którą opracowała elektrownia, polega na równoczesnej konsolidacji wszystkich. Sądzę, że ta oddolnie tworzona koncepcja jest bezpieczniejsza. Nie obawiam się, że rynkiem regionalnym zawładnie monopol. Sądzę, że dając szansę funkcjonowania wszystkim podmiotom może to w przyszłości doprowadzić do obniżenia cen energii. Nie podzielam więc opinii tych, którzy obawiają się powstania monopolu, który będzie dyktował swoje warunki. Nie jest to możliwe i życie wymusi na nas większą efektywność. Kopalnię interesuje przede wszystkim możliwość sprzedaży węgla, i jeżeli każde z proponowanych rozwiązań daje gwarancję tej sprzedaży na określonym poziomie, to jest ono rozwiązaniem dobrym. Ważnym elementem jest tutaj czynnik społeczny, który musi być brany pod uwagę, czyli akceptacja przez wszystkie strony przyszłej grupy kapitałowej, w tym również załóg, w których imieniu wypowiadają się związki zawodowe. Osobną sprawą jest sposób podziału kapitału akcyjnego i na ten temat niewiele jeszcze wiemy. Dla pracownika kopalni na pewno byłoby korzystne połączenie wspólnych kapitałów. Dzisiaj mogę powiedzieć, że trudno było przekonać załogę kopalni do jakichkolwiek zmian, bo pogląd mojego poprzednika na tym stanowisku był całkowicie odmienny i opierał się na założeniu, że tylko przedsiębiorstwo państwowe jest najlepszą strukturą organizacyjną, a mimo to komercjalizacja przeszła w miarę łagodnie. Przed nami jest etap następny, czyli konsolidacja. Z przeprowadzanych dotąd rozmów mogę wnioskować, że jest dla niej akceptacja społeczna, ale przy zachowaniu podmiotowości. Górnictwo jest specyficzną działalnością, kierującą się własnymi uwarunkowaniami geologiczno-górniczymi i trudno byłoby je włączyć w strukturę jakiegokolwiek innego podmiotu. Jeżeli to będzie forma koncernu, w którym podmiotowość zostanie zachowana, to sądzę, że szybko będziemy w stanie uzyskać akceptację naszej załogi.

Jak pan prezes szacuje zasobność eksploatowanych złóż? I jakich inwestycji wymaga ta eksploatacja?

Biorąc pod uwagę założony poziom rocznego wydobycia rzędu 10 milionów ton – określamy, że wielkość oszacowanych zasobów wystarczy na jakieś 35-40 lat. Możliwość eksploatacji tych złóż pociąga za sobą konieczność modernizacji, a w ślad za nią następuje odtworzenie całego układu technologicznego kopalni, czyli budowa nowych przenośników i układów odbiorczych, co nas kosztuje bądź co bądź 70 milionów nowych złotych polskich. W sumie od 1990 roku kopalnia zainwestowała jeden miliard 200 milionów nowych złotych, a inwestycja na podobnym poziomie jest jeszcze przed nami. Kończymy zwałowanie zewnętrzne i musimy docelowo przejść na układ zwałowania wewnętrznego, a to z kolei wymusza konieczność zbudowania zupełnie nowego układu technologicznego w zakresie transportu, a także zakupu nowych maszyn. Schodzimy odkrywką coraz głębiej, natrafiając na coraz trudniejsze warunki geologiczno-górnicze, czyli na tak zwane utwory trudno urabialne, które przekraczają parametry funkcjonujących u nas koparek, podrażając koszty eksploatacyjne. Odkrywka ma już w tej chwili 230 metrów, a docelowo ma osiągnąć 300 metrów. A więc dużo pracy przed nami, ale dzięki zainwestowaniu w potencjał techniczny, będziemy za 6-7 lat nową kopalnią, doposażoną w nowoczesny sprzęt. Koparki, które u nas pracują, są z lat sześćdziesiątych, a więc są to maszyny 40-letnie i ich dekapitalizacja powoduje, że nie nadają się już do użytku. Nie jest to poziom inwestycji, jak w przypadku elektrowni, ale też są to duże środki. Po modernizacji i przeszacowaniu majątku nasz kapitał wzrośnie.

Co zechciałby pan prezes powiedzieć na temat rekultywacji wyrobisk?

Na pewno jest to naszym obowiązkiem i powiem, że średnio rocznie na ochronę środowiska wydajemy w granicach 50 milionów złotych. Aktualnie zajmujemy się rekultywacją zwałowiska zewnętrznego, które ukończymy w 2003 lub 2004 roku najpóźniej. I zakładamy, że 3 lata po zakończeniu pełnej czynnej eksploatacji zwałowiska zewnętrznego nastąpi całkowita jego rekultywacja. Kierunek rekultywacji zwałowiska jest kierunkiem leśnym, wymagającym makroniwelacji, wapnowania, nawożenia i zasiewania traw, po czym nastąpi sadzenie drzew. Dochodzi do tego konieczność rozbudowy całego systemu hydrotechnicznego, który jest ogromnie kosztowny, a więc budowa różnego rodzaju osadników i piaskowników. Jeden taki osadnik, czyli 3 kilometry rowu, kosztuje 2 miliony złotych. Inwestujemy więc potężne pieniądze i boli nas, jako firmę górniczą, obowiązujące ustawodawstwo, gdyż za wyłączanie gruntu z użytkowania rolnego i leśnego jesteśmy zobowiązani wnosić potężne opłaty. Ze środków tych nic do nas nie wraca na rekultywację, na którą zaciągnęliśmy ponad 40 milionów pożyczki z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska. Inwestujemy też w gospodarkę wodno-ściekową. W ostatnich dwóch latach zbudowaliśmy dwie oczyszczalnie wód kopalnianych powierzchniowych, a każda z nich kosztuje około 70 milionów złotych. Wybudowaliśmy też dwie oczyszczalnie mechaniczne na potrzeby gospodarki wodno-ściekowej. Jak z tego wynika, sprawy ochrony środowiska w naszej kopalni są postawione na bardzo wysokim poziomie. Nie bez znaczenia jest też fakt, że będąc radnym Sejmiku Dolnośląskiego pracuję w Komisji Ochrony Środowiska. Mówię o tym wszystkim po to, żeby dowieść, że kopalnia nasza i od tej strony będzie atrakcyjnym partnerem Dolnośląskiej Grupy Elektroenergetycznej.

(M)