Jak ugryźć IPPC?

Ochrona Środowiska XVI
Dodatek reklamowy do RZECZPOSPOLITEJ.
nr 60 (6440) 12 marca 2003 r.

Jak ugryźć IPPC?

Rozmowa z Tomaszem Nowakowskim, specjalistą ds. IPPC w COWI Polska

Ponad dwa tysiące polskich przedsiębiorstw musi do końca roku uzyskać tak zwane pozwolenie zintegrowane. Prawo ochrony środowiska obliguje do tego te firmy, które korzystają z „instalacji mogących powodować znaczne zanieczyszczenie poszczególnych elementów przyrodniczych albo środowiska jako całości”. Jakim problemom muszą stawić czoło te firmy?

O, problemów jest sporo. Po pierwsze, pozwolenia zintegrowane to nowość, a każde nowe rozwiązanie jest na początku trudne. Po drugie, starające się o pozwolenie przedsiębiorstwo musi ustalić, jak jego działalność wpływa na środowisko traktowane jako całość, a nie tylko na jego poszczególne elementy. To prawdziwa zmiana filozofii: zintegrowanie pozwolenia polega bowiem na tym, że ograniczanie oddziaływania na jeden z elementów środowiska – np. ograniczanie zanieczyszczeń w ściekach – nie może powodować nadmiernego i nieuzasadnionego obciążenia innego elementu – np. wytwarzania większych ilości silnie obciążonych osadów pościekowych. Tak więc w trakcie prac nad wnioskiem niezbędne jest wyważenie efektów minimalizowania oddziaływań na jeden element środowiska z ewentualnie zwiększonym obciążeniem innego elementu. Po trzecie, starając się o pozwolenie zintegrowane, firma będzie musiała uwzględniać wymogi Najlepszej Dostępnej Techniki (Best Available Technique, w skrócie – BAT).

Co to jest BAT? Zestaw norm?

Nie. To filozofia, zgodnie z którą należy prowadzić instalację w sposób zapewniający dotrzymanie warunków emisji zanieczyszczeń do środowiska i stosowanie najlepszych dostępnych rozwiązań technicznych. Przy czym o dostępności tych rozwiązań decydować muszą nie tylko względy techniczne, ale i możliwości finansowe przedsiębiorstwa.

Tak więc firma będzie musiała ustalić, co dla danej instalacji jest najlepszą techniką oraz czy ta technika jest dla przedsiębiorstwa dostępna m.in. z punktu widzenia ekonomiki działania całego zakładu. Sprawa będzie ułatwiona w przypadku tych instalacji, dla których Biuro ds. Najlepszych Dostępnych Technik w Sewilli opracowało dokumenty referencyjne (tzw. BREF-y). W przypadku instalacji, dla których nie ma BREF-ów, konieczne będzie odniesienie się do innych dostępnych danych – np. stosowanych w USA dokumentów BATNEEC, wartości emisyjnych z instalacji tego samego rodzaju w państwach Unii, itp. Przy ocenie BAT niezbędne będzie rozważenie możliwości finansowych i planów działania firmy.

Czy to już koniec nowości?

Ależ skąd. Nowe rozwiązania prawne wymuszają zupełnie inną formę współpracy z władzami wojewódzkimi i powiatowymi, które wydają pozwolenia. Wcześniej firma starająca się o tzw. pozwolenia sektorowe wypełniała dokumenty i przesyłała je do urzędu. Ktoś ubiegający się o pozwolenie i ktoś, kto go udzielał, mogli nigdy się nie spotkać osobiście, pracownik urzędu mógł nigdy nie widzieć na własne oczy zakładu, dla którego przygotowywał pozwolenia. Teraz partnerzy z firmy i z urzędu będą musieli usiąść przy jednym stole i uzgodnić najlepsze rozwiązania.

Czy istnieje lista firm, które muszą ubiegać się o pozwolenie?

Jednolita pełna lista nie istnieje. Liczbę zakładów zobowiązanych do uzyskania pozwolenie szacuje się na około 2000. Są wśród nich m.in. takie branże, jak hutnictwo i przemysł metalurgiczny, przemysł chemiczny, mineralny i energetyczny czy gospodarka odpadami. Ale są też głębsze komplikacje: nawet jeżeli z przepisów wynika, że dana firma powinna uzyskać pozwolenie zintegrowane, trzeba jeszcze określić, które instalacje wymagają tego pozwolenia.

Co to oznacza?

Nie zawsze jest to oczywiste w odniesieniu do tzw. instalacji pomocniczych, a więc tych, które same pozwolenia zintegrowanego nie wymagają, ale są związane z instalacją wymagającą takiego pozwolenia (np. oczyszczalnie ścieków, niektóre wysypiska, spalarnie odpadów). Decyzja, czy objąć te instalacje wnioskiem czy nie, zależy od wielu czynników, takich jak m.in. ich lokalizacja (na tym samym terenie, co instalacje wymagające pozwolenia zintegrowanego czy na innym terenie), możliwości dotrzymywania standardów emisyjnych przez instalacje pomocnicze, stan prawny terenu, na którym te instalacje się znajdują, i tak dalej.

Co z tajemnicą handlową, skoro wnioski mają być jawne?

To jest rzeczywiście kłopot. Z jednej strony zgodnie z prawem wniosek o udzielenie pozwolenia zintegrowanego ma być udostępniony społeczeństwu. Z drugiej – w interesie przedsiębiorstwa może być zachowanie w tajemnicy niektórych danych, dotyczących na przykład informacji handlowych czy technologicznych. Żeby uniknąć ich ujawnienia należy przygotować bardzo dobrze uzasadniony wniosek zawierający wykaz informacji, które nie powinny być udostępnione. Ale ostateczna decyzja, co do wyłączenia jawności danych należy do organu rozpatrującego wniosek o udzielenie pozwolenia zintegrowanego. Dlatego też trzeba zadbać, by wniosek o wyłączenie jawności danych dotyczył rzeczywiście tylko tych informacji, które mają wartość handlową.

Ile kosztuje uzyskanie pozwolenia?

Opłata administracyjna nie może przekroczyć 3000 euro.

A usługi doradcze?

To zależy od skali: od wielkości zakładu, liczb instalacji, dokumentacji technicznej. Trudno dokładnie powiedzieć, ale można założyć, że dolna granica wynosiłaby około 50 tysięcy złotych. O górnej granicy trudno mówić – w przypadku wielkiego zakładu byłaby wielokrotnie wyższa. Ale bardzo wiele zależy też od tego, na ile firma jest w stanie współpracować z doradcami nad przygotowaniem wniosku, od tego czy zakład ma własne laboratorium i może sam wykonywać badania, czy też trzeba je wykonywać na zewnątrz.

Co może zrobić firma konsultingowa dla zakładu starającego się o pozwolenie?

Najprościej mówiąc, firma konsultingowa oszczędza przedsiębiorstwu czas i pieniądze. Przygotowanie wniosku dla dużej firmy to kilka miesięcy intensywnej pracy paru doświadczonych fachowców. Nawet jeżeli przedsiębiorstwo dysponuje takim zespołem, to niekoniecznie może poświęcić jego czas na pracę przy wniosku. A my mamy doświadczenie z kilkunastu czy kilkudziesięciu innych przedsiębiorstw.

Ale są i inne sprawy: osoby wewnątrz zakładu nie dostrzegają jakiegoś szczegółu – po prostu dlatego, że jest tam od zawsze, nikt go nigdy nie kwestionował. My z zewnątrz na pewno go dostrzeżemy. I wreszcie nam bywa łatwiej rozmawiać z urzędem. Często zakład jest w pozycji petenta – nam łatwiej jest zająć partnerskie stanowisko, łatwiej powiedzieć to, co dla przedsiębiorstwa byłoby trudne czy niezręczne.

A jeżeli zakład obawia się, że sam sobie nie poradzi, a jednocześnie musi mocno oszczędzać? Czy macie propozycje dla takich przedsiębiorstw?

Ja w ogóle sądzę, że teraz zmienia się współpraca pomiędzy przedsiębiorstwami i konsultantami. Właściwie już nie zdarza się tak, by konsultant działał bez czynnego współudziału ze strony zakładu.

Ale oczywiście, można powiedzieć, że najlepszy dla zakładów, ale także najdroższy jest wariant, w którym konsultant pomaga przedsiębiorstwu w całym postępowaniu związanym z uzyskaniem pozwolenia zintegrowanego. Tańszym wariantem są warsztaty szkoleniowe, w czasie których przygotowujemy pracowników zakładu do samodzielnego przygotowania wniosku o pozwolenie zintegrowane. Poszczególne części tego wniosku są przygotowywane przez przedsiębiorstwo w czasie pomiędzy poszczególnymi szkoleniami.

Jakie zakłady będą miały największe problemy z wypełnieniem wniosku i uzyskaniem pozwolenia?

W zasadzie zależy to od podejścia zarządu przedsiębiorstwa. Generalnie im gorzej były dotychczas prowadzone w zakładzie sprawy ochrony środowiska, tym trudniej jest przygotować wniosek. Najwięcej kłopotów będą miały te firmy, w których albo nie było do tej pory ważnych pozwoleń, albo prowadzono działalności na pograniczu tych pozwoleń, lub wręcz z ich naruszeniem. W tych zakładach trzeba będzie sporo zdziałać, by sprostać wymogom najlepszej dostępnej techniki.

Pracuje pan dla firmy doradczej i ma pan doświadczenie z projektu pilotażowego. Z czym polskie przedsiębiorstwa mogą mieć największe problemy?

Z doświadczeń COWI Polska wyniesionych z prac przy projekcie „Pomoc dla Polski we wdrożeniu dyrektywy w sprawie zintegrowanego zapobiegania i ograniczania zanieczyszczeń” wynika, że problemy pojawiają się nie tylko tam, gdzie się ich spodziewamy, ale również w kwestiach, które wydają się łatwe. Firmy mają sporo trudności z opisową częścią wniosku, która obejmuje zarówno opis stanu prawnego instalacji, jak i jej funkcjonowanie i oddziaływanie na środowisko w przeszłości. Na przykład firma pisze, że działa od, powiedzmy, pięciu lat, ale to błąd – od pięciu lat funkcjonuje w nowej formie prawnej i pod nową nazwą, a naprawdę działa od kilku dziesięcioleci. I trzeba zbadać jej wpływ na środowisko naturalne przez cały ten okres! Bywa też, że przedsiębiorstwo jest przekonane, że jego grunt nie jest zanieczyszczony, bo bujnie krzewią się tam rośliny. Tymczasem wiele gatunków roślin całkiem dobrze sobie radzi pomimo zanieczyszczenia gruntu, łącznie z jego zasoleniem. Widać z tego, że przedstawiciele zakładów nie zawsze zdają sobie sprawę z tego, jaki rzeczywisty wpływ na środowisko mógł mieć zakład w wyniku swojego wieloletniego działania.

Ale to tylko anegdotyczny przykład, bo jak już powiedziałem, nowością jest tu wszystko. I dopiero w najbliższych miesiącach okaże się, co tak naprawdę powoduje największe trudności.

Dziękuję za za rozmowę.

Rozmawiała Olena Skwiecińska


COWI Polska Sp. z o.o.

tel. (22) 813 6060
[email protected]