Ojcowska odpowiedzialność

Energia XXV
Dodatek reklamowy do RZECZPOSPOLITEJ.
nr 296 (5766) 20 grudnia 2000 r.

Ojcowska odpowiedzialność
Rozmowa z Janem Buczkowskim, prezesem Zarządu Giełdy Energii S.A.

Foto

Kiedy giełda rozpoczęła działalność 30 czerwca br., nawet sceptycy musieli przyznać, że to wydarzenie dużej wagi. Ruszyło przecież przedsięwzięcie, które radykalnie powinno zmienić reguły handlu energią elektryczną i to dokładnie w terminie wcześniej zaplanowanym. To rzecz bez precedensu w polskiej gospodarce. Czy czuje się pan ojcem tego sukcesu?

Czuję raczej ojcowską odpowiedzialność. Kiedy w marcu ub.r. przyszedłem do Ministerstwa Skarbu Państwa, jedną z pierwszych decyzji, w podjęciu których uczestniczyłem była – zainicjowana przez ministrów gospodarki i skarbu państwa – decyzja o uruchomieniu giełdy energii. Zarówno za koncepcję utworzenia spółki, sposób wyboru partnerów oraz metodykę uruchomienia – ponoszę pełną odpowiedzialność.

Giełda ruszyła w wyznaczonym terminie – co do minuty. O tym sukcesie zadecydował wysiłek, zaangażowanie i kwalifikacje zespołu pracowników giełdy energii. Należy się im duże uznanie – to wykształceni, ambitni ludzie, którzy chcieli brać udział w pionierskim przedsięwzięciu. W obecnym składzie liczącym 35 osób wszyscy posiadają wyższe wykształcenie, znaczna część może pochwalić się dwoma fakultetami, studiami podyplomowymi i tytułami doktorskimi, a kilkoro – również dyplomami zagranicznymi MBA. Wszyscy znają biegle co najmniej jeden język obcy; większość posiada zagraniczne straże, w tym także menedżerskie. Ludzie ci są o tyle nieporównywalni z pracownikami innych firm sektora, że ich praca wymaga także znajomości rynków kapitałowych i finansowych. Zostali oni przyciągnięci tu wyzwaniem. Zadziałało ono jak magnes. To właśnie ci ludzie są rzeczywistymi rodzicami giełdy.

W momencie uruchamiania giełdy – prawie 6 miesięcy temu – optymiści prognozowali udział giełdy w rynku na poziomie nawet 8%. Rzeczywistość okazała się inna. Udział ten waha się od 0,7% do 1,5%. Tylko tyle czy aż tyle?

To sporo, choć do 8 procent jeszcze nam daleko. Od początku uważałem, że do końca 2000 roku giełda może zbliżyć się do osiągnięcia 1 proc. udziału w rynku. Byli rzeczywiście i tacy, którzy uważali, że będzie to wielkość 5-8 proc. Ich optymizm wynikał z tego, że od 1 sierpnia br. miał być wprowadzany system opłat kompensacyjnych (SOK). Ale przecież to nie tylko SOK jest problemem, choć jest to z pewnością sprawa najważniejsza. Chodzi też o wdrożenie przez Polskie Sieci Elektroenergetyczne S.A. dobowo-godzinowego rynku bilansującego a także wdrożenie przez uczestników giełdy kompatybilnej infrastruktury; zniesienie taryfowania dla wytwórców, gdyż dopiero wtedy powstaną warunki do uruchomienia rynku terminowego i rynku opcji; itd.

Szansą na zwiększenie obrotów na giełdzie mogą być transakcje wewnątrzsektorowe, czyli zakup energii przez wytwórców i sprzedaż przez spółki dystrybucyjne. Czy uczestnicy giełdy wykorzystują „poziome” transakcje do optymalizacji swoich pozycji kontraktowych?

Tak. Takie transakcje pojawiły się po raz pierwszy w październiku, kiedy po stronie sprzedaży energii elektrycznej przez wytwórców odnotowaliśmy transakcje na 68.676 MWh, podczas gdy cały obrót ukształtował się na poziomie 132.024 MWh. Ta różnica była wynikiem dodatkowych zakupów dokonywanych na giełdzie przez elektrownie i sprzedaży przez spółki dystrybucyjne.

Wiem, że transakcje wewnątrzpodsektorowe, chociaż typowe dla wolnego rynku i zgodne z regulaminem giełdy, zostały zakwestionowane przez PSE S.A. Dlaczego?

Zdaniem PSE – Operatora Systemu Przesyłowego – poziome transakcje są nieadekwatne do obecnie obowiązujących zasad planowania, prowadzenia ruchu i rozliczeń. Obecnie funkcjonujący system zarządzania rynkiem bilansowym (bilansowanie miesięczne korygowane a posteriori) nie przewiduje takich transakcji i wg zapewnień władz PSE S.A. zostanie z dniem 1 stycznia 2001 r. zastąpiony nowym systemem zarządzania, tzw. rynkiem bilansującym, opierającym się na bilansowaniu dobowo-godzinowym.

Muszę przyznać, że tempo wzrostu obrotów giełdy w znacznym stopniu zależeć będzie od sprawności wdrażania rynku bilansującego przez PSE S.A. Jeżeli opóźni się ono, to wsparciem dla giełdy będzie zgoda operatora na przejściowe realizowanie na giełdzie transakcji poziomych – zakupu przez wytwórców i transakcji sprzedaży przez odbiorców energii elektrycznej.

Z drugiej strony ewentualny brak takiego wsparcia oznaczałby dla nas dodatkowe trudności finansowe, których ubocznym efektem mogłoby być przesunięcie daty uruchomienia rynku terminowego i powstanie próżni rynkowej, w którą mógłby wejść ktoś inny.

Skoro PSE jest akcjonariuszem Giełdy Energii, to chyba nie oczekuje pan jednak takiego scenariusza?

PSE S.A. jest akcjonariuszem, ale i założycielem giełdy, a prezes PSE S.A. był jednym z tych ludzi, którzy inspirowali jej utworzenie – jestem przekonany, że na jego przychylność zawsze możemy liczyć, mimo że w pewnym sensie giełda jest minikonkurentem PSE S.A. Chodzi tu jednak o sprawę wyższego rzędu, a mianowicie o wspólne tworzenie zliberalizowanego rynku energii w ramach obowiązującego w Polsce prawa. Celem budowy takiego rynku jest działanie na rzecz klienta, obniżenie cen energii, a w konsekwencji podniesienie konkurencyjności polskich produktów. Środkiem do tego celu jest wdrożenie SOK, co z kolei determinuje rozwój giełdy. To właśnie na giełdzie kształtować się będzie cena odniesienia, jako podstawa do naliczania dopłat kompensacyjnych. Aby cena ta była niekwestionowana, co najmniej 20% obrotów wynikających z wdrożenia SOK musi być realizowane poprzez Giełdę Energii S.A.

Pojawiają się już postulaty stworzenia giełdy konkurencyjnej. Czy jest to poważne zagrożenie?

Powoływanie nowych giełd jest moim zdaniem merytorycznie i ekonomicznie nieuzasadnione, gdyż polski rynek jest zbyt mały. W praktyce nigdy się nie da przeprowadzić przez giełdę 100 proc. krajowego obrotu energią. Na polskiej giełdzie nie będzie to więcej niż 20-25 proc. energii znajdującej się w obrocie rynkowym. Jeżeli mamy świadomość, że po pełnym nasyceniu produktowym, próg rentowności giełda osiąga przy ok. 7-, 8-procentowym udziale w rynku, to funkcjonowanie dwóch giełd oznaczałoby ich wegetację i z pewnością wyparcie obu przez trzecią giełdę z dużym zapleczem kapitałowym.

Dlatego należy raczej myśleć o ekspansji zagranicznej niż o dzieleniu polskiego rynku.

Za kilka dni będziemy witać Nowy Rok. Czego mogę panu życzyć z tej okazji?

Życzenia dla mnie zawarte są w mojej wypowiedzi. Ich istota tkwi w wierze w ludzi, którzy decydują o tempie rozwoju konkurencyjnego rynku w Polsce. I dlatego to im należy życzyć wytrwałości i konsekwencji. Co niniejszym czynię.

(A)

Logo

00-513 Warszawa, ul. Nowogrodzka 11
tel. (022) 529-05-40, fax (022) 529-05-41