Pieniądze na dobre projekty

Energia XXXVIII / Ochrona Środowiska XX
Dodatek promocyjno-reklamowy do RZECZPOSPOLITEJ.
nr 64 (6747) 16 marca 2004 r.

Pieniądze na dobre projekty

Rozmowa z Hanną Gronkiewicz-Waltz, wiceprezes Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju

Instytucja partnerstwa publiczno-prywatnego jest znana w różnych krajach, które budowały przedsięwzięcia nie tylko infrastrukturalne – zapewnia wiceprezes Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju, Hanna Gronkiewicz-Waltz. – Partnerstwo publiczno-prywatne powstało z pewnej konieczności, ponieważ, jeśli chodzi o duże projekty infrastrukturalne, w zasadzie ani podmioty publiczne, czyli państwo, ani gminy nie miały wystarczającej ilości środków. Są to bowiem bardzo drogie projekty. Jednocześnie inwestorzy prywatni nie chcieli w to wchodzić, ponieważ okres zwrotu jest bardzo długi.

A jednak partnerstwo publiczno-prywatne jest stosowane we Francji i Anglii, przy budowie lub unowocześniania różnego typu infrastruktury.

Przede wszystkim, przy budowie autostrad i dróg szybkiego ruchu, bo to są najwyższe koszty. Czasami dotyczy to też infrastruktury miejskiej, w postaci kanalizacji, wody, niekiedy oczyszczalni. Żeby inwestycja okazała się opłacalna – podejmuje się różnego typu nowe konstrukcje. Jeżeli podmioty publiczne chcą taką inwestycję zrealizować, to np. dopłacają różnicę, ponieważ opłaty początkowo nie wystarczają na pokrycie kosztów. W przypadku autostrad koszty zwracają się po piętnastu, dwudziestu lub dwudziestu pięciu latach. W końcu inwestycja musi się kiedyś zwrócić. Taki jest bowiem sens biznesu prywatnego – może zainwestować, ale też musi mieć systematyczny zwrot. A po iluś latach musi na tym zarobić, bo inaczej by tych pieniędzy nie wykładał, tylko ulokował w coś innego.

Dlatego tak się dzieje?

Ponieważ bardzo trudno jest harmonizować środki publiczne i środki prywatne. Na ogół powstaje pewna luka. W przypadku Polski mam nadzieję, że jeśli będą dobre projekty, to właśnie środki z Unii Europejskiej wypełnią tę lukę. Poza tym istotne jest, że finansowanie może pójść częściowo z Europejskiego Banku Inwestycyjnego, który ma tańszy pieniądz niż banki komercyjne.

Nie jest łatwo uzyskać ten kredyt…

Pewnym utrudnieniem ze strony Europejskiego Banku Inwestycyjnego jest to, że oczekuje gwarancji państwa i de facto nie sam ponosi ryzyko, tylko ponosi je państwo. Bank działa w oparciu o gwarancje państwowe. Myślę, że są w infrastrukturze takie dziedziny, które już pokazały, może jeszcze nie partnerstwo publiczno-prywatne, ale takie struktury finansowania, które jednoczą wiele podmiotów. W związku z tym, niektóre fundusze przedakcesyjne były wykorzystywane w oparciu o pożyczki banków prywatnych, np. EBOiR. Wtedy, kiedy uczestniczył, w kilkunastu przypadkach zdarzyło się, że właśnie te fundusze przedakcesyjne przyszły z ISPA czy z Phare, w zależności od tego, jakie to były projekty. Na razie były to środki na niewielką skalę. Zobaczymy, jaki będzie pierwszy duży projekt, gdzie partnerstwo publiczno-prywatne pojawi się w całym swoim spektrum.

Czy w Polsce są środki prywatne?

Myślę, że tak. To nie znaczy, że są to od razu pieniądze na całą autostradę, ale np. na odcinek drogi szybkiego ruchu. Bank chętnie zainwestuje, ale musi wiedzieć, jaki jest plan. Do tej pory nie było konkretnych planów. Oczywiście wymaga to też takiej postawy władz, które nie mogą czekać na pieniądze, ale będą dopłacać ze swoich budżetów te różnice inwestorom prywatnym. W przypadku dużych inwestycji będzie musiało też być jakiegoś rodzaju zaangażowanie państwa – finansowanie lub gwarancje.

Co daje kredyt z EBOiR, oprócz pieniędzy?

Kredyty z EBOiR potwierdzają w świecie wiarygodność finansową gminy. Jestem przekonana, że w najbliższych latach Gdańsk będzie dostawał o wiele więcej dotacji z Unii Europejskiej niż miasta, które pożyczek w EBOiR nie zaciągały.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała GA

Pieniądze na dobre projekty

Energia XXXVIII / Ochrona Środowiska XX
Dodatek promocyjno-reklamowy do RZECZPOSPOLITEJ.
nr 64 (6747) 16 marca 2004 r.

Pieniądze na dobre projekty

Rozmowa z Hanną Gronkiewicz-Waltz, wiceprezes Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju

Instytucja partnerstwa publiczno-prywatnego jest znana w różnych krajach, które budowały przedsięwzięcia nie tylko infrastrukturalne – zapewnia wiceprezes Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju, Hanna Gronkiewicz-Waltz. – Partnerstwo publiczno-prywatne powstało z pewnej konieczności, ponieważ, jeśli chodzi o duże projekty infrastrukturalne, w zasadzie ani podmioty publiczne, czyli państwo, ani gminy nie miały wystarczającej ilości środków. Są to bowiem bardzo drogie projekty. Jednocześnie inwestorzy prywatni nie chcieli w to wchodzić, ponieważ okres zwrotu jest bardzo długi.

A jednak partnerstwo publiczno-prywatne jest stosowane we Francji i Anglii, przy budowie lub unowocześniania różnego typu infrastruktury.

Przede wszystkim, przy budowie autostrad i dróg szybkiego ruchu, bo to są najwyższe koszty. Czasami dotyczy to też infrastruktury miejskiej, w postaci kanalizacji, wody, niekiedy oczyszczalni. Żeby inwestycja okazała się opłacalna – podejmuje się różnego typu nowe konstrukcje. Jeżeli podmioty publiczne chcą taką inwestycję zrealizować, to np. dopłacają różnicę, ponieważ opłaty początkowo nie wystarczają na pokrycie kosztów. W przypadku autostrad koszty zwracają się po piętnastu, dwudziestu lub dwudziestu pięciu latach. W końcu inwestycja musi się kiedyś zwrócić. Taki jest bowiem sens biznesu prywatnego – może zainwestować, ale też musi mieć systematyczny zwrot. A po iluś latach musi na tym zarobić, bo inaczej by tych pieniędzy nie wykładał, tylko ulokował w coś innego.

Dlatego tak się dzieje?

Ponieważ bardzo trudno jest harmonizować środki publiczne i środki prywatne. Na ogół powstaje pewna luka. W przypadku Polski mam nadzieję, że jeśli będą dobre projekty, to właśnie środki z Unii Europejskiej wypełnią tę lukę. Poza tym istotne jest, że finansowanie może pójść częściowo z Europejskiego Banku Inwestycyjnego, który ma tańszy pieniądz niż banki komercyjne.

Nie jest łatwo uzyskać ten kredyt…

Pewnym utrudnieniem ze strony Europejskiego Banku Inwestycyjnego jest to, że oczekuje gwarancji państwa i de facto nie sam ponosi ryzyko, tylko ponosi je państwo. Bank działa w oparciu o gwarancje państwowe. Myślę, że są w infrastrukturze takie dziedziny, które już pokazały, może jeszcze nie partnerstwo publiczno-prywatne, ale takie struktury finansowania, które jednoczą wiele podmiotów. W związku z tym, niektóre fundusze przedakcesyjne były wykorzystywane w oparciu o pożyczki banków prywatnych, np. EBOiR. Wtedy, kiedy uczestniczył, w kilkunastu przypadkach zdarzyło się, że właśnie te fundusze przedakcesyjne przyszły z ISPA czy z Phare, w zależności od tego, jakie to były projekty. Na razie były to środki na niewielką skalę. Zobaczymy, jaki będzie pierwszy duży projekt, gdzie partnerstwo publiczno-prywatne pojawi się w całym swoim spektrum.

Czy w Polsce są środki prywatne?

Myślę, że tak. To nie znaczy, że są to od razu pieniądze na całą autostradę, ale np. na odcinek drogi szybkiego ruchu. Bank chętnie zainwestuje, ale musi wiedzieć, jaki jest plan. Do tej pory nie było konkretnych planów. Oczywiście wymaga to też takiej postawy władz, które nie mogą czekać na pieniądze, ale będą dopłacać ze swoich budżetów te różnice inwestorom prywatnym. W przypadku dużych inwestycji będzie musiało też być jakiegoś rodzaju zaangażowanie państwa – finansowanie lub gwarancje.

Co daje kredyt z EBOiR, oprócz pieniędzy?

Kredyty z EBOiR potwierdzają w świecie wiarygodność finansową gminy. Jestem przekonana, że w najbliższych latach Gdańsk będzie dostawał o wiele więcej dotacji z Unii Europejskiej niż miasta, które pożyczek w EBOiR nie zaciągały.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała GA