Potrzeba odpowiedzialności społecznej

Energia XXIX
Dodatek reklamowy do RZECZPOSPOLITEJ.
nr 296 (6069) 19 grudnia 2001 r.

Wspaniałe wyniki Elektrowni Opole S.A. są dziełem załogi, która dziedziczy tradycyjny etos pracy

Potrzeba odpowiedzialności społecznej

Rozmowa z senator Dorotą Simonides

Co to jest odpowiedzialność społeczna?

Jako etnolog odpowiedzialność społeczną pojmuję jako wychowanie do ponoszenia odpowiedzialności za każdy swój czyn łącznie z konsekwencjami, jakie ten czyn wywołuje. W związku z tym mówiąc o etosie pracy odwołam się do szerokiego kontekstu kultury śląskiej.

A więc jak wyglądała na Śląsku ta odpowiedzialność społeczna dawniej?

Ojciec był oczywiście tym, który pracował, matka pracowała w domu, a dzieci starsze też wykonywały różne prace pomocnicze. A więc wszyscy byli wciągnięci w obręb pracy, ponosząc odpowiedzialność za dobrobyt całej rodziny. Tak było na wsi. W momencie, w którym chłop przekształcił się w górnika czy robotnika, doszło do przeniesienia tych wzorców odpowiedzialności za rodzinę do kopalni lub do fabryki i ten etos pracy uległ zmianie, ale cała rodzina poczuła się odpowiedzialna za tego ojca. Jak ojciec zjeżdżał na dół, do kopalni, to matka budziła cała rodzinę i dzieci się żegnały z ojcem, bo szedł on do niebezpiecznej pracy, i modliły się za niego, a jak wracał, to witały go tradycyjnymi formułami. Ta hierarchia pracy była na Śląsku szalenie wysoko postawiona. Dawniej na Śląsku młody człowiek po skończeniu szkoły podstawowej natychmiast szedł do pracy, żeby pomagać w utrzymaniu rodziny, która była wielodzietna, dziedziczyło się zawód, do którego ojciec wprowadzał syna czy synów. Obowiązywał też szczególny stosunek do narzędzi pracy. Każdy, kto zostawiał narzędzie pracy niezabezpieczone, podlegał ogromnej presji społecznej, a i dziś jeszcze mówi się o takim człowieku, że nie jest on godny ani swojej pracy, ani jej narzędzi. Ludzie dzwonią do mnie jako do senatora i mówią, że taka pogoda, a tam narzędzia pracy leżą niezabezpieczone. W ten sposób dają znać o sobie wzorce wyniesione z domu. Ze stosunkiem do problemów ekologii podobnie. Tłumaczono sobie dawniej pewne rzeczy nieracjonalnie mówiąc, że kto pluje do rzeki, ten pluje Matce Boskiej w twarz. Rzeka była czysta, bo nikt się nie odważył konia wymyć w rzece ani śmieci do niej wyrzucić. Wierzono też, że jeżeli górnik jest leniem, to duch kopalni, Skarbnik, go ukarze. Jeżeli ktoś gwizdał w kopalni, co groziło zawałem, to jak inaczej można było wytłumaczyć zakaz gwizdania, jak nie groźbą ukarania przez Skarbnika? Chciałabym też wspomnieć o znaczeniu hierarchii w zawodzie. Dawniej ogromnie ceniło się przełożonego i ojciec uczył swoje dzieci: pamiętajcie, że przełożony za was odpowiada, a i ten przełożony czuł się odpowiedzialny za swoją kadrę. Był to stosunek paternalistyczny. Był też taki piękny zwyczaj, że w dniu Barbórki spotykali się wszyscy, żeby wspominać tych, którzy zginęli w pracy i rozważać, czy zginęli z winy przełożonego czy z własnej, a więc wychodzi kwestia bezpieczeństwa pracy. I tak jest w energetyce, gdzie należy przestrzegać przepisów bezpieczeństwa pracy.

Co się zmieniło od tamtych czasów?

Dzisiaj praca jest ceniona równie wysoko, ale inna jest tego motywacja. Przeważa przekonanie, że muszę pracować dobrze, gdyż w wyniku złej pracy zwolnią mnie.

Dzisiaj również dzieci się kształcą, a praca stała się wartością samą dla siebie. Z tej tradycji dawnej można by przejąć jedną rzecz, którą ja jeszcze pamiętam. Mój ojciec był górnikiem i to z dziada pradziada. Jeżeli było bezrobocie, to górnicy pracowali tak zwanymi turami: jeden miesiąc pracował mój ojciec, a drugi – jego bezrobotny kolega. Zakorzeniony był w tradycji solidaryzm społeczny i żałuję, że tego zbiorowego myślenia już nie ma.

Co dałoby się powiedzieć na temat kwestii odpowiedzialności społecznej w sferze energetyków?

Znana z dobrych wyników swojej pracy elektrownia Opole jest zakotwiczona w otoczeniu wiejskim i stąd pracownicy tej elektrowni wywodzą się głównie z ludności rodzimej, która pielęgnuje swój ogromnie wyrobiony etos pracy, a więc poczucie odpowiedzialności społecznej. Elektrownia ta może dlatego uzyskuje tak wspaniałe wyniki, że ma ludzi, którzy dziedziczą ten szeroko pojęty etos pracy i to się dzisiaj przekłada na ich stosunek do własnego warsztatu pracy.

Co uczynić, by ten śląski stosunek do pracy stał się wzorcem do naśladowania przez ogół Polaków?

Uważam, że nawyk poszanowania pracy jest trudną do przecenienia wartością samą w sobie i dlatego pewne wzorce należałoby propagować i upowszechniać w całym społeczeństwie, bowiem różnice w podejściu do pracy są nadal w poszczególnych regionach Polski bardzo duże.

Jakie znaczenie będą miały te wartości dla naszego uczestnictwa w Unii Europejskiej?

Myślę, że ogromne, bowiem wejdziemy z przekonaniem, że praca jest dla człowieka dobrem najwyższym, gdyż od pracy zależy chleb. A więc z tym szacunkiem do pracy i równocześnie ze świadomością, że nasz awans nie jest wynikiem działań jednostek, ale całej zbiorowości. Problem w tym, by ta zbiorowość przejęła dobre wzorce tradycyjne. Każda generacja przejmuje od starszej to, co uważa za wartościowe. I jeżeli my te nasze najlepsze wzorce wniesiemy do Unii Europejskiej, to będzie to bardzo wiele.

Czy podziela pani senator opinię, że Polacy jeszcze nie imponują w krajach Unii Europejskiej swoim stosunkiem do pracy?

Jest wręcz odwrotnie: ci, którzy nie jadą na Zachód, by pracować tam „na czarno”, cieszą się najlepszą opinią. W każdym razie dużo lepszą, niż byli NRD-owcy, a wiem o tym dlatego, że bywam tam często, działając na rzecz polsko-niemieckiego zbliżenia. I widzę, że Polaków ocenia się bardzo dobrze.

 

Rozmawiał Jan Lipowski

Informacje o Elektrowni Opole S.A.