Problem, o którym się nie mówi

Nasze Zdrowie XI
Dodatek promocyjno-reklamowy do „RZECZPOSPOLITEJ„.
30 marca 2007 r.

Problem, o którym się nie mówi

Rozmowa z prof. Zbigniewem Rybakiem z Katedry i Kliniki Chirurgii Naczyniowej, Ogólnej i Transplantacyjnej Akademii Medycznej we Wrocławiu

Czy można ocenić jak wielka część naszego społeczeństwa jest dotknięta problemem owrzodzenia żylnego lub tętniczego?

W Polsce nie przeprowadzono jeszcze dokładnych badań na ten temat, istnieją tylko wycinkowe, dotyczące przewlekłej niewydolności żylnej. Szacunkowo można ocenić, że z powodu owrzodzenia żylnego i tętniczego cierpi od 0,5 do 1,5 procent populacji. Jeśli przemnożymy to przez liczbę ludności kraju, okazuje się, że jest to problem dotykający znacznej części społeczeństwa.

Jakie są przyczyny powstawania choroby?

Jak już pan zauważył, są dwie główne przyczyny powstawania tej choroby, pierwsza wynika z nieprawidłowości krążenia krwi w żyłach, druga w tętnicach. Przy czym częściej rany są wywołane schorzeniem żył. Około 80 proc. ran przewlekłych spowodowanych jest złym odpływem krwi z kończyn. W wypadku tętnic występuje odwrotny mechanizm, czyli zaburzony jest napływ krwi do kończyn. Występują też rany mieszane, gdzie nieprawidłowy jest zarówno odpływ, jak też napływ krwi do kończyn. W wypadku cukrzycy uszkodzenie układu występuje na poziomie naczyń włosowatych, co jest przyczyną martwicy i ran przewlekłych obwodowych części kończyn.

Jaka jest sytuacja ludzi cierpiących na owrzodzenia żylne i tętnicze?

Zwykle nie widzimy tych ludzi w otaczającym nas środowisku. Specyfika choroby sprawia, że chorzy ci mają wiele problemów z leczeniem i funkcjonowaniem w swoich środowiskach rodzinnych i zawodowych. Lekarze nie są nimi specjalnie zainteresowani, pozbywają się ich kierując na konsultacje do coraz innego specjalisty. Trudne problemy w leczeniu wynikają stąd, że są to rany zakażone. Chirurdzy obawiają się takich pacjentów, ponieważ mogą rozsiewać bakterie na innych chorych.

Z jednej strony mamy więc niechęć do udzielania pomocy w ramach oddziałów zamkniętych, z drugiej brak jest procedur ambulatoryjnych, refundowanych przez Narodowy Fundusz Zdrowia, które pozwalałyby leczyć chorych bez potrzeby przyjmowania ich do szpitala.

Kolejnym problemem jest koszt leczenia. Opatrunki i środki, które są najbardziej zaawansowane technologicznie, a tym samym znacznie skracają czas leczenia, są dość drogie. Zmiana opatrunku, czyli jego cena, oraz koszt pracy pielęgniarki i lekarza, daje w przybliżeniu wartość 100 zł. Biorąc pod uwagę, że średni czas gojenia się rany wynosi od 3 do 6 miesięcy, a opatrunek należy zmieniać średnio dwa razy w tygodniu, leczenie owrzodzenia jest obarczone znacznymi kosztami. Badania, które moi koledzy lekarze przeprowadzili w mniej zamożnych rejonach Polski wskazują, że pacjenci mogą przeznaczyć na leczenie ran nie więcej niż 50 zł miesięcznie. Tym samym większości chorych nie stać na odpowiednie leczenie przewlekłych ran. Chorzy są pozostawieni sami sobie.

Komfort życia tych pacjentów, którzy są zdani na siebie, jest zapewne bardzo niski, a przecież ludzie ci także płacą składki na ubezpieczenie zdrowotne.

Zważywszy na to, iż rana przewlekła nieprzyjemnie pachnie, potrafi sączyć obficie, funkcjonowanie pacjenta czy to w pracy, czy też w domu, jest bardzo utrudnione. Czują się nieakceptowani, zagubieni, traktowani po macoszemu. Leczenie sprowadza się głównie do objawowego, czyli podania środka przeciwbólowego i założenia prostego opatrunku, który jest tani. Tak nie powinno być. Ci chorzy, tak samo jak inni obywatele, płacą składki na NFZ, i powinni mieć możliwość korzystania z uprawnień do świadczeń zdrowotnych. Z całym naciskiem należy podkreślić, że ta grupa pacjentów jest pokrzywdzona.

Czy można ustrzec się przed owrzodzeniami podudzi?

Najlepiej oczywiście zapobiegać chorobom. Konieczne jest w tym wypadku informowanie społeczeństwa o profilaktyce, jak skutecznie likwidować przyczyny powstawania ran. W działaniu edukacyjnym ważna jest współpraca z mediami. Dużo się robi w tej dziedzinie, ale jest to wciąż za mało. Media niezbyt chętnie angażują się w edukację prozdrowotną.

Klasyfikujemy różne stadia niewydolności żylnej, poczynając od objawiających się ociężałością w nogach, bólem, poprzez wystąpienie żylaków, przebarwień na skórze, i w końcu ran. Musimy mieć świadomość, że żylaki to nie tylko problem kosmetyczny, ale choroba, która prowadzi do powstania trudno gojących się ran, a nawet śmierci. Mając taką świadomość, dążylibyśmy do ich likwidacji znacznie wcześniej. Tak jak mycie zębów po posiłkach chroni nas przed próchnicą, tak dobór odpowiednich wyrobów uciskowych jest profilaktyką przeciwżylakową. Powinny to być jednak produkty o stopniowanej kompresji. Zaleca się je szczególnie osobom, które długo stoją, siedzą, bądź wykonują prace fizyczne. Jeśli żylaki już się pojawią, należy leczyć je jak najszybciej – zachowawczo lub operacyjnie. Warto również wybrać się na kontrolę do angiologa, dermatologa, bądź chirurga naczyniowego.

Czy nowoczesne leczenie jest na tyle skuteczne, aby chorzy mogli powrócić do normalnego trybu życia?

Jak już wspomniałem, objawy owrzodzeń znacznie obniżają jakość życia chorych. Jednak przy odpowiednim leczeniu ran objawy choroby nie występują. Nowoczesne leki są bardzo skuteczne.

Jak powinno wyglądać leczenie i opieka nad chorymi z trudno gojącymi się ranami?

Pierwsze kroki chory powinien skierować do lekarza pierwszego kontaktu. Ten z kolei powinien przekazać pacjenta specjaliście, który musi mieć możliwość refundacji kosztów leczenia chorego. Dzisiaj, aby uzyskać refundację, trzeba chorego położyć w szpitalu. A placówki zamknięte, o czym wcześniej mówiliśmy, nie chcą przyjmować chorych z zakażonymi ranami. Ponadto koszty leczenia szpitalnego są bardzo wysokie.

Skuteczna terapia powinna być zorganizowana w centrach leczenia ran, gdzie lekarze skupiliby się na likwidacji przyczyny powstawania ran. Natomiast samo ich leczenie powinno odbywać się w domu pacjenta. Chorego odwiedzałaby pielęgniarka, konsultująca przebieg leczenia z lekarzem. Taki model leczenia byłby bardziej dostępny, skuteczny i tańszy.

Rozumiem, że projekt takiego systemu leczenia już powstał?

Tak. Głównym celem Polskiego Towarzystwa Leczenia Ran powstałego przed czterema laty w Warszawie jest wypracowanie modelu leczenia ran, który spełniałby wspomniane kryteria. Trudno jest nam jednak przekonać do tej idei decydentów odpowiadających za rozdział funduszy w opiece zdrowotnej. Mimo to prowadzimy rozmowy, zachęcamy też pacjentów do egzekwowania swoich praw.

Jakie jest znaczenie nowoczesnych preparatów, takich jak Curiosin żel w leczeniu trudno gojących się ran?

Obecnie na polskim rynku nie ma problemu z dostępnością do nowoczesnych opatrunków i środków farmakologicznych, takich jak żele czy maści. Curiosin żel jest jednym z bardzo skutecznych preparatów. Jest to środek zawierający hialuronian cynku, który wspomaga gojenie rany szczególnie w ostatniej fazie, czyli podczas ziarninowania. Stosując ten lek przekonałem się, że znacznie przyspiesza on gojenie rany. Miałem niedawno pacjenta ze znacznymi oparzeniami goleni, człowiek ten został oblany benzyną i podpalony. Na szczęście oparzenia nie były głębokie. Zastosowałem Curiosin żel. Po 14 dniach leczenia rany się wygoiły.

Dziękuję za rozmowę.

Piotr Janczarek

Rozmowa z prof. Zbigniewem Rybakiem z Katedry i Kliniki Chirurgii Naczyniowej, Ogólnej i Transplantacyjnej Akademii Medycznej we Wrocławiu