Blaski i cienie Rynku Bilansującego

Energia XXX
Dodatek reklamowy do RZECZPOSPOLITEJ.
nr 66 (6132) 19 marca 2002 r.

 

Blaski i cienie Rynku Bilansującego

Rozmowa z Janem Buczkowskim, prezesem Zarządu Giełdy Energii S.A.

Pamiętamy pańskie negatywne oceny projektu Rynku Bilansującego dobowo-godzinowego wygłaszane przed rokiem. Twierdził pan, że w przypadku wdrożenia takiego projektu obroty na tym rynku przekroczą znacznie udziały charakterystyczne dla rynku technicznego, że stanie się on rynkiem towarowym o przewadze nierynkowych cen godzinowych, że wyzwoli tendencje do zawierania umów między producentami i odbiorcami energii pokrywających większy wolumen niż realne zapotrzebowanie, że sprzyja tzw. subsydiowaniu skrośnemu, gdyż nawet koszty obsługi tych, którzy wywołują niezbilansowania w systemie przerzucane są w koszty przesyłu, że zmarginalizuje giełdę itp. Jak pan prezes ocenia Rynek Bilansujący dobowo-godzinowy dziś, po półrocznym okresie jego funkcjonowania, zwłaszcza że niektóre spółki sektora, co jest tajemnicą poliszynela, zarabiają na tym rynku grube miliony?

Moje oceny były wówczas jednak zbyt optymistyczne. Liczyłem ponadto na zmianę projektu w zakresie zasad cenotwórstwa jeszcze przed jego wdrożeniem. Tak się jednak nie stało. Dziś wiemy, że udział Rynku Bilansującego w całym obrocie na rynku energii elektrycznej przekracza per saldo 5% i jest wielokrotnie większy niż w innych krajach i wzrośnie jeszcze bardziej po zlikwidowaniu obecnie istniejących kontraktów długoterminowych. Ceny w przypadku ogólnego przekontraktowania rynku, tj. stanu gdy suma wolumenu energii elektrycznej zakontraktowanej u producentów jest wyższa niż wolumen rzeczywistej konsumpcji w danej godzinie, oscylują zasadniczo w przedziale 50 do 75 zł za MWh średnio w ciągu doby, co stanowi nie więcej niż 45 do 65% średniej ceny krajowej. Zjawisko przekontraktowania np. w lutym dotyczyło ponad 90% całego obrotu na Rynku Bilansującym, co nawet przy obserwowanych w tym miesiącu anomaliach pogodowych, nie mieści się w najbardziej koszmarnych wyobrażeniach…

Dlaczego ogólne przekontraktowanie rynku kojarzy pan z koszmarem? Przecież, jak pan sam powiedział, to wtedy właśnie duży wolumen energii jest sprzedawany po niskiej cenie, a przecież chodzi o to, aby energia elektryczna była jak najtańsza?

Problem w tym, że w warunkach przekontraktowania sprzedającymi są spółki dystrybucyjne, a kupującymi głównie producenci czyli elektrownie… to znaczy: elektrownie odkupują od spółek dystrybucyjnych poprzez Rynek Bilansujący energię elektryczną wcześniej sprzedaną po cenach kontraktowych. Pół biedy, jeżeli elektrownia zmniejsza dostawy energii poniżej zawartych przez siebie kontraktów na polecenie Operatora Systemu Przesyłowego, którego funkcję pełnią Polskie Sieci Elektroenergetyczne S.A. Obiektywnie problem pojawia się, jeżeli elektrownia robi to samowolnie. Taka samowola w świetle obowiązujących zasad cenotwórstwa przyjętych na Rynku Bilansującym nie pociąga za sobą żadnych sankcji. Tym właśnie, między innymi, różni się nasz Rynek Bilansujący od rozwiązań przyjętych w krajach budujących rynek energii elektrycznej…

Czy wobec tego, bez względu na przyczynę przekontraktowania, producent zarabia na zakupie wirtualnej, bo nie wyprodukowanej energii, a spółka dystrybucyjna traci, gdyż sprzedaje tę energię po cenie niższej niż ta, po której ją wcześniej kupiła?

I tak i nie. Producent nie ma pewności, czy wystąpi zjawisko przekontraktowania rynku, dlatego też ponosi koszty gotowości do podjęcia dostaw energii. Na normalnie funkcjonującym rynku koszty te stanowią podstawę do określenia przez niego cen jednostkowych w tak zwanych ofertach redukcyjnych, składanych na Rynku Bilansującym na każdą godzinę następnej doby. W ofertach redukcyjnych producent określa zatem cenę, po której gotów jest odkupić poszczególne porcje wcześniej sprzedanej przez siebie i nie wyprodukowanej energii, jeżeli Operator Systemu Przesyłowego nakaże mu zmniejszenie poziomu produkcji w stosunku do planu wynikającego z zawartych przez niego kontraktów, na przykład z powodu ograniczeń systemowych.

Oczywiście błędem jest dopuszczenie stosowania cen z ofert redukcyjnych dla przypadków samowolnego zmniejszenia produkcji, gdyż stanowić one mogą źródło nieuzasadnionych korzyści producentów. Spółki dystrybucyjne wbrew pozorom nie cierpią nadmiernie z powodu przekontraktowania rynku. Cena jednostkowa, po której muszą one sprzedać zakupioną wcześniej energię jest średnią ważoną wszystkich zaakceptowanych na Rynku Bilansującym ofert redukcyjnych. Cena ta, jak już powiedziałem, fluktuuje w niewielkim stopniu, na co wpływa jej dolne ograniczenie, wynoszące 50 zł za MWh. Oczywiście cena sprzedaży uzyskiwana przez spółki dystrybucyjne na Rynku Bilansującym jest w tym przypadku znacznie niższa niż cena zakupu i strata jest nieunikniona.

Spółki dystrybucyjne są w stanie, w istniejącej sytuacji rynkowej, skutecznie antycypować poziom tej straty i z wyprzedzeniem podjąć operacje gwarantujące jej pełne lub częściowe pokrycie kosztem odbiorców końcowych. Konstrukcja rynku prowokuje i zachęca ponadto spółki dystrybucyjne do poszukiwania szansy w zawieraniu z producentami umów różnicowych, kompensacyjnych, w których strony podzielą się korzyściami z tytułu przekontraktowania. Najskuteczniejszą metodą uzyskiwania korzyści przez spółki dystrybucyjne przy ogólnie przekontraktowanym rynku jest własne niedokontraktowanie, to jest skonsumowanie, czy raczej dostarczenie własnym odbiorcom większej ilości energii niż planowana według zawartych kontraktów. Wtedy spółka kupuje na Rynku Bilansującym po cenie średniej ważonej ofert redukcyjnych. Aby taka szansa dla niektórych spółek powstała, suma ich niedokontraktowania musi być mniejsza niż całkowite przekontraktowanie rynku. Z przerażeniem myślę jak będzie funkcjonował rynek energii elektrycznej w Polsce, jeżeli nie nastąpi korekta zasad cenotwórstwa na Rynku Bilansującym, a do działań na tym Rynku dopuszczone zostaną spółki obrotu i odbiorcy końcowi, co nawiasem mówiąc, z innych racji, gorąco popieram…

Z pana wypowiedzi wynika, że na takim sympatycznym dla wszystkich podmiotów sektora Rynku Bilansującym, który odsuwa budowę konkurencyjnego rynku energii elektrycznej, nie zmusza do wysiłku, do dobrego planowania, nudnawym, bo bez ryzyka sankcji za błędy, powstaną warunki do przechwytywania przez spółki obrotu części korzyści wynikających z ogólnego przekontraktowania – cenę jak w ostatnim półroczu i tak zapłaci klient, powiększy się jedynie grono beneficjentów. Chciałabym dowiedzieć się jeszcze, jak przekontraktowanie rynku wpływa na giełdę?

Oczywiście przy przekontraktowanym rynku nie ma miejsca dla giełdy. Na giełdowym Rynku Dnia Następnego pojawia się wielu sprzedających, zarówno elektrownie, jak i spółki dystrybucyjne. Nie ma jednak kupujących, gdyż cena średnia ważona ofert redukcyjnych na Rynku Bilansującym jest druzgocąco niższa niż cena na giełdowym RDN, gdzie cenę kształtuje działanie prawa podaży i popytu.

Użył pan wcześniej pojęcia: niedokontraktowanie. Jak taki stan rynku wpływa na poziom obrotów giełdowych?

Niedokontraktowanie występuje wtedy, gdy konsumpcja w danej godzinie jest większa niż zaplanowany sumaryczny poziom produkcji energii elektrycznej według zawartych kontraktów. Producenci energii elektrycznej składają na Rynku Bilansującym obok ofert redukcyjnych, które już omówiłem, także oferty przyrostowe. Te ostatnie wystawiane są dla przypadku niedokontraktowania, a cena w tych ofertach jest określana przez producenta w oparciu o koszty wzrostu wolumenu jego produkcji ponad poziom wynikający z zawartych przez niego kontraktów. Kupującymi na Rynku Bilansującym są wtedy z zasady spółki dystrybucyjne, a cena zakupu stanowi średnią ważoną zaakceptowanych na tym rynku ofert przyrostowych.

W przypadku gdy na Rynku Bilansującym przeważają zaakceptowane oferty przyrostowe, dające cenę średnią ważoną niższą niż cena uzyskiwana na giełdzie – na skutek braku popytu znikają obroty na giełdowym RDN. Taka sytuacja pojawia się wtedy, gdy przeważają na Rynku Bilansującym oferty przyrostowe składane przez beneficjentów kontraktów długoterminowych, którzy zapewnili sobie pokrycie kosztów stałych zgodnie z tymi kontraktami i zadowalają się uzyskaniem na Rynku Bilansującym ceny pokrywającej z nadwyżką ich koszty zmienne.

W przypadku gdy na Rynku Bilansującym przeważą oferty o cenach wyższych niż giełdowa na RDN, na giełdzie brak jest podaży. Niesłychanie rzadko występujący, antycypowany przez uczestników giełdy, stan zrównoważonych z Rynkiem Bilansującym cen stwarza szansę pojawienia się śladowego obrotu na RDN.

Czy spółki sektora mogą na takim jak obecnie funkcjonujący Rynku Bilansującym uzyskać środki na pokrycie akcyzy?

Zdecydowanie nie! Gdyby, hipotetycznie, producenci energii elektrycznej zdołali przejąć wszystkie korzyści finansowe, jakie mogą przynieść spekulacje na Rynku Bilansującym kosztem spółek dystrybucyjnych i odbiorców końcowych, to i tak pokryłoby to zaledwie kilkanaście procent akcyzy. Ale przecież Rynek Bilansujący nie został utworzony dla spekulacji, ale dla eliminowania ewentualnych działań spekulacyjnych. Na prawdziwym rynku bilansującym nikt nie może zarabiać. To ten właśnie rynek powinien wymuszać precyzyjne planowanie godzinowe i dyscyplinując uczestników sprzyjać funkcjonowaniu systemu elektroenergetycznego w sposób przejrzysty i po najniższych kosztach…

Czy nie uważa pan, że zafundowaliśmy sobie misterną i kosztowną filiżankę z uszkiem wewnątrz?

Jeśli miałbym posłużyć się metaforą, to powiedziałbym raczej, że jest to sprint bez kar za falstarty. Zasady cenotwórstwa na Rynku Bilansującym to tylko drobny fragment większej całości. Generalnie ten rynek jest zaprojektowany dobrze, a błędy wynikające z wadliwych założeń cenotwórstwa da się naprawić. Tym bardziej jest to zasadne, że jak dowiaduję się w rozmowach z zarządami, podmioty sektora mają świadomość potrzeby korekty Rynku Bilansującego. Spółki chcą uczciwej gry konkurencyjnej w dziś osiągalnym zakresie. Są zainteresowane korzystaniem zarówno z uruchomionych przez Giełdę Energii S.A. rynków: RDN, rynków terminowych fizycznych na dostawę energii, jak i z całkowicie przygotowanego do wdrożenia rynku terminowego finansowego, który stanowiłby szczególnie dobre zabezpieczenie przed fluktuacjami cen rynkowych, a który nie może być uruchomiony z powodu zbyt małych obrotów na RDN, co z kolei nie pozwala na ustalanie ceny referencyjnej dla rynku terminowego finansowego.

Jak zatem należy zmienić zasady cenotwórstwa, aby Rynek Bilansujący sprzyjał budowie konkurencyjnego rynku energii elektrycznej?

Nie musimy wyważać otwartych drzwi. Cenotwórstwo na obecnym Rynku Bilansującym to nic innego jak pool. Przed ewentualnym wprowadzeniem takiego projektu, zaniechanego na Zachodzie, przestrzegali nas eksperci z Banku Światowego. Ich zdaniem pool ma cechy antyrynkowe, a jego koegzystencja z giełdą energii elektrycznej nie jest możliwa. Przykładem może być rynek Anglii i Walii, gdzie odstąpiono od pool’u, z tego właśnie powodu, na rzecz rynku giełdowego i rynku bilansującego z sankcjami za odchylenia (niezbilansowania) samowolne. Dziś stosowane w Europie rozwiązania można w uproszczeniu scharakteryzować następująco:

W przypadku odchylenia samowolnego, przy wzroście produkcji własnej ponad planowaną, to jest przy niedokontraktowaniu, producent powinien sprzedawać nadwyżkową energię odchylenia na rynku bilansującym według ceny oferty redukcyjnej krańcowej producentów, to znaczy nie własnej, lecz najtańszej zaakceptowanej na rynku bilansującym; przy produkcji własnej poniżej planowanej, czyli inaczej mówiąc przy przekontraktowaniu, producent powinien kupować brakującą energię odchylenia na rynku bilansującym według ceny oferty przyrostowej krańcowej producentów, a więc najdroższej akceptowanej na rynku bilansującym.

Odbiorca w przypadku odchylenia samowolnego przy własnym przekontraktowaniu powinien sprzedawać nadwyżkową energię odchylenia na rynku bilansującym po cenie oferty redukcyjnej krańcowej producentów; w przypadku własnego niedokontraktowania powinien kupować brakującą energię odchylenia po cenie oferty krańcowej przyrostowej producentów.

W wyjątkowych sytuacjach, gdy nie pojawi się dla danej godziny akceptowana cena krańcowa redukcyjna bądź przyrostowa, jednym z możliwych do zastosowania wariantów jest przyjęcie ceny z tej samej godziny z poprzedniej doby odpowiednio dla ofert redukcyjnych lub przyrostowych.

Innym stosowanym rozwiązaniem jest:

W przypadku samowolnego odchylenia zarówno producenta, jak i odbiorcy, przyjęcie ceny giełdowej ustalonej na RDN i powiększonej znacząco w funkcji wolumenu dokonywanej przez niego operacji na rynku bilansującym jako ceny zakupu na tym rynku, zaś w przypadku sprzedaży – przyjęcie ceny giełdowej ustalanej na RDN, pomniejszonej znacząco w funkcji wolumenu operacji dokonanej na rynku bilansującym. Modyfikacją tego ostatniego rozwiązania mogłoby być ustalenie sankcyjnej ceny dla kupujących na rynku bilansującym jako cena na RDN powiększona na przykład o 25%, dla sprzedających odpowiednio pomniejszona o 25%.

W przypadku odchylenia na polecenie Operatora Systemu Przesyłowego przy ustalaniu cen we wszystkich rozwiązaniach mogą być zastosowane zasady jak na obecnym Rynku Bilansującym.

Warunkiem sine qua non wdrożenia rynkowych zasad funkcjonowania rynku bilansującego jest zapewnienie przez Operatora Systemu Przesyłowego dostarczenia do uczestników Rynku Bilansującego informacji o ograniczeniach systemowych przed złożeniem ofert.

Co jest potrzebne, aby naprawić obecnie funkcjonujący Rynek Bilansujący?

Jedynie rzeczywista wola budowy konkurencyjnego rynku energii elektrycznej w Polsce.

W dniach siódmego i ósmego marca br. pod egidą Komisji Unii Europejskiej i Banku Światowego odbyły się w Brukseli warsztaty na temat rozwoju rynku energii elektrycznej z udziałem przedstawicieli krajów kandydatów do Unii Europejskiej. Wiem, że był pan uczestnikiem tych warsztatów, czy miał pan możliwość zabrania głosu w czasie tego spotkania?

Tak, w tym celu zostałem tam zaproszony w bez mała godzinnej prezentacji odpowiadałem na wcześniej otrzymane pytania dotyczące funkcjonowania giełdy energii w Polsce oraz przyczyn załamania obrotu od początku września ubiegłego roku.

I co pan odpowiedział?

Nie byłem oryginalny. Podzieliłem się tymi samymi poglądami, którymi dzielę się z panią.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała ASz

www.polpx.pl