Dla dobra pacjentów i budżetu państwa

Nasze Zdrowie V
Dodatek promocyjno-reklamowy do „RZECZPOSPOLITEJ„.
nr 71 (7060) 25 marca 2005 r.

Dla dobra pacjentów i budżetu państwa

Rozmowa z doc. dr. Wiesławem Szelejewskim, dyrektorem naczelnym Instytutu Farmaceutycznego

Instytut Farmaceutyczny ma na swym koncie zarówno półwieczną działalność, jak też całkiem niedawne osiągnięcia. Jaki jest cel działania instytutu i jego misja?

Instytut działa już od pięćdziesięciu lat. Naszą misją jest wdrażanie technologii dla przemysłu farmaceutycznego. Zajmujemy się głównie lekami generycznymi. Niestety, tylko niewielka część naszej aktywności poświęcona była lekom oryginalnym. Przyczyny tkwią oczywiście w braku środków finansowych. Tym niemniej uważam, że takie ukierunkowanie działalności właśnie na leki generyczne ma głęboki sens, ponieważ są one znacznie tańsze od oryginalnych. Aby to zobrazować przygotowaliśmy odpowiednie zestawienia kosztów, począwszy od 1990 r. Okazało się, że różnica pomiędzy cenami światowymi a krajowymi przekracza 500 procent. W wartościach pieniężnych było to 150 mln zł w cenach krajowych i blisko 900 mln zł w cenach światowych. Wyraźnie widzimy, jak dużo zaoszczędziły budżety państwa i pacjentów dzięki naszej pracy.

Z powodów finansowych jesteśmy niejako skazani na rozwijanie produkcji leków generycznych, ponieważ ani budżet państwa, ani budżety rodzinne nie udźwigną wzrastających kosztów leków oryginalnych. Gdy popatrzymy, jak zmieniają się ceny preparatów nowej generacji, zauważymy tylko jeden kierunek: stale w górę. Płace zaś nie rosną w takim tempie. Dlatego dość powszechne są przypadki, że ludzie rezygnują z wykupienia leków w aptece, ponieważ nie mają na nie pieniędzy.

Na czym polegał sukces olanzapiny i jaki był udział instytutu w stworzeniu tego leku?

Olanzapina jest bardzo popularnym lekiem w leczeniu schizofrenii. Patrząc na ilość sprzedawanych opakowań leku, widzimy niestety, że jest to choroba bardzo powszechna. W naszym instytucie powstała substancja lecznicza, natomiast formę gotową przygotowała firma „Adamed”. Projekt udał się fantastycznie. W trzy miesiące od wejścia leku do sprzedaży, „Adamed” przejął ponad 90 proc. krajowego rynku olanzapiny. A oszczędności budżetu państwa sięgnęły kilkudziesięciu milionów złotych.

Pod względem technicznym nasza praca miała na celu wytworzenie produktu wysokiej jakości, który byłby otrzymywany w procesie racjonalnym pod względem ekonomicznym. Największą trudnością z jaką się wówczas zetknęliśmy, był polimorfizm substancji leczniczej. Polimorfy są to odmiany krystolograficzne substancji organicznych. Dla terapii nie ma to praktycznie żadnego znaczenia, ale istnieje bariera formalna. Jeżeli jakaś firma zgłosiła patent na wytwarzanie określonej formy, to oczywiście nikt inny nie może jej wytwarzać. Jest to bariera sztuczna, niemniej jednak trzeba ją respektować. Znaleźliśmy jednak wyjście z tej sytuacji, tworząc tzw. formę 1. Teraz jesteśmy jedynym dostawcą tej formy dla firm farmaceutycznych. Stworzyliśmy unikatową specjalność, która stała się naszą siłą w rozwiązywaniu problemów przemysłowych.

Nominacja do Nagrody Gospodarczej Prezydenta RP jest jednym z wielu świadectw, że państwa praca i sukcesy zostały zauważone i docenione. Jak odebrali państwo tę nominację?

Dla nas jest to na pewno powód do wielkiej satysfakcji, szczególnie, jeśli weźmiemy pod uwagę rangę tego wyróżnienia. Jest to jednak przede wszystkim ogromna motywacja do dalszej pracy. Formalne wyróżnienia są bardzo istotne, dla nas jednak największą satysfakcją, jest to, że widzimy nasz lek w aptekach i jest on powszechnie stosowany.

Jakie są państwa plany na przyszłość?

Tak jak już wspomniałem Polska pozostanie rynkiem leków generycznych. Nas po prostu nie stać na leki innowacyjne. Dlatego chcielibyśmy kontynuować dotychczasowe prace. Co roku na świecie pojawia się około 40 oryginalnych leków, oznacza to dla nas około 40 kolejnych propozycji dotyczących ich rozwoju.

Jednak moim marzeniem jest, abyśmy jako kraj, mieli swój udział także w tworzeniu leków oryginalnych. Tę szansę upatruję przede wszystkim w doskonałej, profesjonalnej kadrze naukowców. Brakuje nam natomiast organizacji i pieniędzy. Przy okazji chciałbym obalić pewien mit stworzony na użytek koncernów farmaceutycznych. Firmy te podają, że wprowadzenie nowego leku na rynek kosztuje ok. 500 – 800 mln dolarów, liczonych na jeden projekt. Jest to prawdziwe i nieprawdziwe zarazem. Warto zatem wiedzieć, jak ta liczba powstaje. Otóż sumuje się wszystkie wydatki firmy, zwykle na wiele projektów, dzieli się przez jeden lub dwa, które w danym roku zakończyły się sukcesem, czyli wdrożeniem leku na rynku światowym. Wliczane są w te koszty m.in. wszystkie projekty nieudane. Natomiast prawdziwy, wystarczający budżet na jeden projekt przewiduje na ten cel ok. 25 mln dolarów.

Uważam, że ta suma jest w zasięgu polskich możliwości. Nawet biorąc pod uwagę skromne środki budżetowe przeznaczone na badania, mogę sobie wyobrazić, że jeden czy dwa projekty najbardziej zaawansowane i najlepiej rokujące mogłyby zdobyć takie finansowanie. Będziemy się o nie ubiegać w najbliższym czasie.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał PJ