Leki hamujące angiogenezę – nowy kierunek w leczeniu nowotworów

Nasze Zdrowie VI
Dodatek promocyjno-reklamowy do „RZECZPOSPOLITEJ„.
27 czerwca 2005 r.

Leki hamujące angiogenezę
– nowy kierunek w leczeniu nowotworów

Rozmowa z dr. Krzysztofem Krzemienieckim,
zastępcą kierownika Kliniki Chemioterapii krakowskiego Oddziału Instytutu Onkologii

W ciągu ostatnich kilku lat obserwuje się stały wzrost zainteresowania angiogenezą jako potencjalnym celem terapii przeciwnowotworowej. Czy mógłby pan wyjaśnić, czym jest owa angiogeneza?

Angiogeneza jest procesem tworzenia nowych naczyń krwionośnych w organizmie. W warunkach fizjologicznych jest procesem ściśle regulowanym i krótkotrwałym. Pojawia się właściwie tylko w okresie rozwoju zarodka człowieka, odnowy endometrium, rozwoju łożyska u ciężarnej kobiety oraz w czasie gojenia się ran i zrastania złamań. Zaburzenia angiogenezy prowadzą do szeregu chorób, takich jak: naczyniaki, łuszczyca czy sklerodermia. Angiogeneza jest nieodłącznie związana także z rozwojem nowotworów. Dzięki sieci nowo tworzonych naczyń krwionośnych rozrastający się guz może zapewnić sobie właściwe ukrwienie, a co za tym idzie – zaopatrzenie we wszelkie składniki i substancje potrzebne do jego dalszego wzrostu.

Czy jest możliwe zablokowanie angiogenezy i jakie potencjalne korzyści może przynieść taka terapia?

Koncepcja wykorzystania kontroli procesu angiogenezy w leczeniu nowotworów ma już ponad 30 lat. Przez długi czas były to badania przedkliniczne, ale w chwili obecnej już bardzo duża grupa substancji hamujących angiogenezę jest stosowana w ramach badań klinicznych u chorych na nowotwory. W wyniku zahamowania produkcji nowych naczyń w obrębie tkanki nowotworowej dochodzi do ograniczenia wzrostu guza. Jest to skutek niedostatku zaopatrzenia w tlen, składniki odżywcze oraz specyficzne czynniki wzrostu. Powoduje to zahamowanie procesu nowotworowego, a w przyszłości być może w kombinacji z innymi lekami przeciwnowotworowymi pozwoli na całkowite wyleczenie choroby.

Wspomiał pan o badanych substancjach hamujących angiogenezę, ale czy któraś z nich ma już status zarejestrowanego leku?

W trakcie badań nad angiogenezą okazało się, że niektóre leki stosowane dotychczas w innych sytuacjach klinicznych posiadają działanie angiostatyczne, ale ich rola w leczeniu nowotworów wciąż nie jest jasna. Natomiast z powodzeniem stosowany jest już bevacizumab, hamujący angiogenezę u chorych na raka jelita grubego. Lek ten ma nowatorski charakter i jest wycelowany w receptor dla substancji, która może ułatwiać angiogenezę a tym samym promować nowotwór. Lek łącząc się z receptorem uniemożliwia działanie tej substancji i hamuje rozwój nowotworu. Jeszcze ciekawszym prototypem leku jest PTK/ZK (brak jeszcze nazwy dla tego potencjalnego leku), który ma zdolność hamowania całej rodziny receptorów niezbędnych do stymulacji angiogenezy.

Czy znane są już wyniki badań PTK/ZK u chorych na nowotwory?

Aktualnie trwają jeszcze badania, których celem jest określenie jego skuteczności w leczeniu raka jelita grubego, niektórych guzach mózgu czy raku nerki. Wstępna analiza jednego z badań (CONFIRM-1), prezentowana kilka tygodni temu na największym na świecie kongresie onkologii klinicznej, ASCO, potwierdziła aktywność tego leku u chorych na raka jelita grubego. Nie wykazano co prawda istotnego wpływu na odległe losy chorych w porównaniu z grupą kontrolną, ale okazało się jednak, że może istnieć grupa chorych, dla której jest możliwe uzyskanie znacznych korzyści z leczenia. Dalsza analiza oraz wyniki kolejnego badania (CONFIRM-2) powinny pozwolić zdefiniować grupę chorych dla terapii za pomocą PTK/ZK.

Czy wiąże pan nadzieję na znaczący postęp w leczeniu nowotworów właśnie z tą grupą leków ?

Jeszcze do niedawna chemioterapia przeciwnowotworowa miała w centrum uwagi samą komórkę nowotworową z jej jądrem jako nośnikiem informacji. Obecne poszukiwania nowych metod terapii poszły w kierunku tzw. leczenia ukierunkowanego molekularnie. Celem dla leczenia stają się bardzo precyzyjne mechanizmy i struktury właśnie na poziomie molekularnym. Terapia uderza w proces powstawania naczyń krwionośnych, zakłóca przekazywanie sygnałów informacyjnych do wnętrza komórki czy pomiędzy komórkami, przywraca mechanizm, tzw. zaprogramowanej śmierci, przypominając niejako komórce nowotworowej o konieczności samounicestwienia. Te i inne mechanizmy w skojarzeniu z klasycznymi metodami terapii być może mogą znacząco poprawić wyniki leczenia nowotworów bez nasilonych objawów ubocznych, gdyż działają na chorobę w sposób wybiórczy.

Dziękuję za rozmowę.

PJ

Krzysztof Krzemieniecki, ur. 1963 r., doktor nauk medycznych, specjalista w zakresie onkologii klinicznej, członek Polskiego Towarzystwa Onkologii Klinicznej oraz European Society of Medical Oncology, stypendysta Royal Marsden Hospital w Londynie, zastępca kierownika Kliniki Chemioterapii krakowskiego Oddziału Instytutu Onkologii, autor ponad 30 publikacji naukowych. n